Radośnie właśnie ogłoszono, że rusza budowa wielkiej mazurskiej pętli rowerowej. Ma liczyć ponad 300 kilometrów, na trasie będzie 10 wież widokowych i 18 miejsc obsługi rowerów. Pętla ma być połączona z ogólnopolską trasą Green Velo sięgającą od Zalewu Wiślanego, przez Mazury i wzdłuż wschodniej granicy kraju aż po Bieszczady. Radocha jak dla mnie niesamowita. Ledwo się już mogę doczekać zakończenia trasy rowerowej do Dźwierzut, gotowy jej odcinek mam już zjeżdżony, a teraz zimą „schodzony” doszczętnie.
Można powiedzieć, że znam tam już każdy metr. Łącznie z zaczynającymi wyłaniać się spod asfaltu pierwszymi wybrzuszeniami. Szybko więc rzuciłem okiem na mapę mazurskiej trasy kombinując już jak sobie poukładać poszczególne jej etapy, aby objechać ją w sposób jak najbardziej atrakcyjny. I tu zimny prysznic! Chciałoby się zacytować tekst słynnego radnego Dopiewa z serialu „Ranczo” – „i znów Dopiewo w dupę!”
Otóż piękna pętla mazurska pobiegnie sobie, a jakże, ale żadnego połączenia ze Szczytnem tam nie ma. Będziemy się chcieli przejechać, to proszę bardzo. Dojedziemy sobie samochodem do Mrągowa, Rucianego, a może i pociągiem do Piszu i dalej już z górki rowerem na pazurki! Pół biedy my, miejscowi, jakoś sobie poradzimy.
Natomiast wyobrażałem sobie, że w Szczytnie właśnie przy odnowionym pięknie dworcu kolejowym, a nawet przy lotnisku mógłby się właśnie taki mazurski szlak zaczynać. Marzyć nie wolno? Szlag by to jaśnisty trafił! To dalszy ciąg genialnej polityki władz województwa warmińsko- mazurskiego, które niezależnie od opcji politycznej przyjęły, że nasz region południowych Mazur, obejmujący powiaty działdowski, nidzicki, szczycieński i piski to tereny podlegające marginalizacji!
Miasta Szczytno, Działdowo i Pisz uznano za tracące na znaczeniu. Ja już się na to nie załapię, ale może ktoś z młodszych Czytelników dożyje chwili, gdy zadupie pt. Szczytno utraci prawa miejskie. Dobrze będzie pamiętać o tym przy najbliższych wyborach i zmarginalizować polityczne znaczenie tych olsztyńskich geniuszy. Gwarantuję, że dokładnie przed wyborami sprawdzę też, co „w tym temacie” zrobili nasi przedstawiciele w samorządzie wojewódzkim oraz władze powiatu i podzielę się tą wiedzą z Czytelnikami.
Latem ub. roku wydawało się, że coś się zaczyna zmieniać. Samorządy powiatowe ze Szczytna, Pisza, Nidzicy i Działdowa zawiązały wspólną inicjatywę „Południowe Mazury” w celu wypracowania wspólnej strategii dla tego obszaru, wskazania na możliwości rozwoju gospodarczego, uzyskiwania środków na inwestycje. Szczególne nadzieje wiązałem z wpasowaniem naszego regionu w plan utworzenia korytarza transportowego Via Masuria łączącego trasę S7 z trasą Via Baltica przez Nidzicę – Szymany – Szczytno – Pisz.
Można tu uzyskać naprawdę mocne wsparcie wszystkich proekologicznych organizacji, które nadal sprzeciwiają się zniszczeniu serca Mazur przez przeprowadzenie tam czteropasmowej 16. Parę dni temu z osłupieniem wysłuchałem w radio wypowiedzi olsztyńskich geniuszy – marszałka województwa (PSL) i posła z PIS (nazwiska reklamować nie będę), którzy zgodnie twierdzili, że antyekologiczne rozwalenie serca Mazur jest jak najbardziej ok. Pan poseł był jeszcze uprzejmy zaznaczyć, że przeciwni są tylko jacyś tam porąbani pseudoekolodzy. No cóż, pseudopolitycy od tego są, aby pyskować, co im do zakutego łba wpadnie, a święte prawo wyborców o tym pamiętać.
Samorządy „wyróżnionych” powiatów współpracę zaczęły niegłupio, czyli od ankiety przeprowadzonej wśród mieszkańców przez wyspecjalizowaną firmę. Miałem zaszczyt zostać wytypowany do intymnej rozmowy z paniami z tej firmy. Pogadaliśmy sobie a jakże, minęło już ładnych parę miesięcy i cisza. Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby ogłoszono w końcu, co z tego wynikło i jak chcą ten materiał wykorzystać zainteresowane władze. Czas szybko ucieka.
Gdyby w końcu doszło już do konkretów i zaczęły zapadać jakieś decyzje dotyczące przyszłości naszego regionu warto moim zdaniem pamiętać o jego rowerowej atrakcyjności. Spokojnie przez ponad 6 miesięcy w roku Szczytno i okolice mogą być atrakcyjnym punktem wypadowym dla rowerzystów z kraju i z zagranicy. Przykładów daleko szukać nie trzeba, wystarczy popłynąć na Bornholm i objechać wyspę rowerem. Jeszcze bardziej atrakcyjna byłaby przejażdżka z lotniska lub dworca w Szczytnie przez leśniczówkę w Praniu, Ruciane, Mikołajki, Giżycko, Węgorzewo, że o Piszu i Mrągowie nie wspomnę. Tylko naprawdę trzeba tego chcieć i potrafić, a nie tylko biadolić.
Wiesław Mądrzejowski (wiemod@wp.pl)
wiesław mądrzejowski
HS ma bardzo dobry pomysł, Sasek się o to aż prosi. Mam to jezioro objechane już kilka razy. Są piękne odcinki ale czasem trzeba zjechać na szosę pod goniące od granicy TIR-y. Pomarzyć zawsze wolno, a czasem marzenia się spełniają...
HS
A może na początek trasa wokół jeziora Sasek Wielki: Szczytno - Dźwierzuty - Pasym - Szczytno? Trasa śladem dawnej linii kolejowej niestety przebiega środkiem niczego, z dala od miejscowości wypoczynkowych (Trelkówko, Linowo, Dąbrowa). Blisko brzegów jeziora nie ma drogi nadającej się dla rowerów i na wielu odcinkach trzeba jechać wąską i ruchliwą tranzytową DK57. Stworzenie pętli przez Kobyłochę, Trelkówkom, Dąbrowę na pewno ożywiłoby ten rejon.