Czwartek, 21 Listopad
Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka -

Reklama


Reklama

O wielkiej orkiestrze – felieton Jerzego Niemczuka


W niedzielę handlową wracamy w Warszawy tą samą trasą, co zwykle. Po drodze, w mijanych miastach, rozglądamy się za wolontariuszami WOŚP, bo brakuje nam serca do przyklejenia na kurtce. Darowizna na rzecz fundacji załatwiona. Tym razem wystawiliśmy sami siebie. To znaczy weekend wiosenny w naszym domu. Jednak chcemy jeszcze trochę więcej serca okazać. Przez parę dni będziemy je nosili i uśmiechali się to tych, którzy też je mają.



W Pułtusku zauważamy jeden patrol z puszką, ale nie ma jak zjechać. W Makowie pusto. Ludzie siedzą po domach. W Przasnyszu też nie widać kwestujących, ale do Szczytna już niedaleko. W „Kauflandzie” datki zbierają trzy uśmiechnięte dziewczyny. Żona poszła przodem z gotówką, ale obiecuję, że wrócimy. Kiedy odchodzę, podchodzi do nich mężczyzna. Słyszę jego przyciszony głos i kilka pierwszych słów:

 

- Dziewczyny, wy tu zbieracie…

 

Odchodzę, ale po chwili wracam i pytam, czy chciał ich zniechęcić do kwesty. Tak było. Mówił, że poświęcają swój czas złej sprawie, bo Owsiak za zebrane pieniądze kupuje jakieś motorki.

 

W jego przeświadczeniu dobro jest złem podszyte. Poprzedni rząd też tak uważał, telewizja tępiła serduszka WOŚP, zamazując je na wizji niczym gęby kryminalistów, a księża przeganiali wolontariuszy spod kościoła.

 

Każdy ma teraz taką prawdę, jaka mu się spodoba, choćby była jak chińska podróbka.

 

Co roku od trzydziestu paru lat odbywa się radosne święto czynienia dobra, które jednoczy wszystkie pokolenia.

 

Bo nasze święta są ponure. Na modłę pogrzebów. Asysta wojskowa. Tromtadracja drętwych przemówień. Kondukt z racami i petardami.


Reklama

 

Żartobliwie anarchiczne hasło Owsiaka – róbta, co chceta - potraktowane zostało przez jego przeciwników niemal jak nawoływanie do rebelii, a to tylko proklamacja wolności, z której przecież można zrobić także najlepszy użytek, bo właśnie tego dnia gromady uśmiechniętych dzieciaków zbierają kasę na poprawę naszego zdrowia, o które kolejni ministrowie nie do końca dbają, wydając nasze składki.

 

Zakupy WOŚP dla szpitali są starannie konsultowane i dzięki nim trafia tam sprzęt medyczny wysokiej klasy, bez którego zapewne nie byłoby wielu operacji, które zadziwiają świat.

 

Większość rodaków podziela tę opinię, wpływy ze zbiórki rok w rok biją kolejne rekordy i dzięki temu akcja WOŚP jest największą charytatywną imprezą na świecie.

 

Jest jednak niemała część ludzi podejrzewających, że za chęcią czynienia dobra musi stać jakiś przekręt albo chęć zysku, jakby sami nie umieli w sobie cienia tej skłonności odnaleźć, relacje z innymi traktując transakcyjnie i wyłącznie materialistycznie.

 

Ludzie, którzy niczym się nie wyróżniają, mają poczucie niespełnienia i popadają z tego powodu we frustrację, gotowi są nawet popełnić desperacki czyn, żeby przypomnieć światu o swoim istnieniu.

 

Reklama

WOŚP i spontaniczna pomoc dla uchodźców z Ukrainy to jedna w tych rzeczy, które dla świata są najlepszą promocją Polski, na pewno lepszą od fundacji Dumni z Polski, która dostała od rządu na odchodnym 230 tys. na promowanie Polski i Polaków, a kiedy się dziennikarze chcieli dowiedzieć, na co De z Pe wydaje kasę, to się okazało, że w jej siedzibie mieszkali do niedawna Chińczycy, a jak się już do siedziby dopukali, to otworzył im Francuz, który tam przebywa od pięciu miesięcy i nie słyszał o De z Pe, a przecież powinien, bo skoro dostali tyle na szerzenie patriotycznej dumy, a on u nich mieszka, to pierwszy się powinien dowiedzieć.

 

Z perspektywy czasu ludzkie odruchy pozostawiają w pamięci lepszy ślad niż materialne zaspokojenia. Przecież uratowanie komuś życia jest oceniane w kategoriach bohaterstwa. Poprawienie, choćby w niewielkim stopniu czyjegoś losu, jest tego częścią i daje zasłużoną satysfakcję. Wyróżnia spośród tłumu lepiej dla wszystkich niż markowy ciuch czy wypasiona fura.

 

Podejrzewanie dobra o złe intencje jest samo w sobie moralną sprzecznością, a rzucanie fałszywych oskarżeń jest najgorszą rzeczą, jakie dobru w złej sprawie można wyrządzić.

Jerzy Niemczuk



Komentarze do artykułu

Jan

Tan pan uważa, że jak ktoś uważa inaczej jiz on i główny nurt partyjny to nie ma dla takiego człowieka miejsca na tym świecie. Należy go zindoktrynowac. Po prostu PRL. A gdzie tu miejsce na różnorodność i wolność słowa i mysli

Romek

Idź Pan z tymi swoimi tekstami. W Szczytnie nikt nikogo spod kościołów nie wyganiał. Siejesz Pan remont i ciekawe kiedy skończą się Panu pomysły na artykuły atakujące poprzedni rząd. Napisz coś Pan o współczesnych problemach a nie takie pierdy

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama