Gdy pod koniec zeszłego tygodnia za oknami naszego mieszkania usłyszałem bardzo nietypowy o tej porze roku dźwięk pracującej piły spalinowej, już wtedy domyśliłem się, że do kolejnej kąpieli szykują się nasze dzielne szczycieńskie morsy. Za pomocą maszyny, którą zwykle tnie się drewno lub ścina drzewa, tym razem wycinano w grubym lodzie Jeziora Domowego Dużego sporą przerębel, a więc naturalny basen dla miłośników i pasjonatów tej niecodziennej rozrywki.
Wszystko to działo się nieopodal rozebranego molo, które jest aktualnie w remoncie. Jakoś bez niego smutnawo, jak i bez kaczek na małym i pustawym jeziorze w centrum miasta. Ale i one z pewnością wrócą niezwłocznie, jeśli tylko lody puszczą i pojawi się rozmarznięta woda, w której będą mogły moczyć swoje urocze ogony i dzioby.
Zastanawiam się czasem nad fenomenem różnorodności ludzkich pasji i zainteresowań. Jedni lubią kąpiele w lodowatej wodzie, inni pasjonują się wspinaczkami wysokogórskimi. Drudzy czekają z wielką niecierpliwością na otwarcie sezonu żeglarskiego, by wreszcie wypłynąć na swoich małych lub większych łajbach i poczuć smak wolności w łopocących żaglach. Są ludzie, którzy pasjonują się jazdą na rowerze, podróżami albo namiętnie czytają książki. Jeszcze innych pochłaniają gry komputerowe, bieganie, strzelectwo lub oglądanie filmów.
Można by tak bez końca wymieniać różne, niekiedy dziwne lub wręcz egzotyczne dla nas pasje różnych ludzi, których czasem określamy mianem: pozytywnie zakręceni. Tak ich nazywano kiedyś w „Teleexpresie” – pasjonatów i kolekcjonerów różnych, czasem dziwnych rzeczy. Możemy tych pasji nie rozumieć i nie podzielać, ale musimy przyznać, że ludzie z pasją w sercu są zawsze ciekawi, ekscytujący i niepowtarzalni.
Jakiś czas temu w Stanach Zjednoczonych poznałem starszego pana, który był prezesem klubu miłośników sportów motorowych. Wraz z grupą moich przyjaciół zostaliśmy zaproszeni przez niego do odwiedzenia dużej, wiejskiej stodoły, której był właścicielem.
Byliśmy mocno zaskoczeni tak nietypowym zaproszeniem, bo stodoła jak to stodoła – niepozorna i nieciekawa z zewnątrz. Gdy weszliśmy do środka, dosłownie nas przytkało. Otóż cała ta wielka stodoła była wypełniona starymi, historycznymi autami, z których najstarsze egzemplarze pochodziły z pierwszych lat XX wieku. Istne cacka i rarytasy, a to tym bardziej, że wszystkie były nienagannie odrestaurowane i utrzymane „na chodzie”, bo były podłączone do akumulatorów i gotowe do jazdy. Różne wytwórnie filmowe wypożyczają co jakiś czas te zabytkowe pojazdy do nakręcania scen w filmach historycznych. Niezła pasja – w jednej stodole, odpowiednio klimatyzowanej i utrzymującej stałą wilgotność powietrza – zgromadzono kolekcję wartą grube miliony dolarów. Porobiliśmy sobie sporo zdjęć, zasiadając za kierownicami prawie 100-letnich samochodów.
Mój brat z kolei - już nie taki krezus, jak wspomniany wyżej Amerykanin – kolekcjonuje na przykład monety z różnych stron świata, szczególnie te o najmniejszym nominale, takie groszówki z różnych krajów. Dlatego też cieszy się zawsze, kiedy wyjeżdżam gdzieś za granicę, bo wtedy składa odpowiednie zamówienie i muszę prosić ludzi w każdym kraju, który udaje mi się odwiedzić, by znaleźli i ofiarowali mi takie małe monetki, bo bez nich nie mam co wracać do kraju. Wiadomo, z bratem i to starszym nie należy zadzierać! Tym bardziej, że mieszka w Krakowie!
Oddawanie się jakiejś pasji nie tylko wysysa pieniądze z kieszeni lub konta, ale jest również pouczające i kształcące, bo pasjonaci to spece w swojej „branży”. Są bowiem oczytani i doskonale zorientowani, jeśli chodzi o znajomość tematu, który ich pasjonuje i pochłania. Wszystko inne schodzi wtedy na dalszy plan, co jest często niebywałą udręką żon takowych jegomościów.
Niektórzy są takimi szczęściarzami, że ich praca, z której się utrzymują, jest dla nich również pasją. Oby tylko nie stała się obsesyjnym pracoholizmem – bo taka pokusa również istnieje. Kiedy więc jako pastor myślę również o mojej „branży”, to mam świadomość, że praca duszpasterza tylko wtedy jest owocna i błogosławiona przez Boga, jeśli jest czyniona z pasją i poświęceniem, które nazywa się powołaniem. Trzeba bowiem szczerze kochać ludzi, a nade wszystko Pana Boga i Jego Słowo, by takiemu wyzwaniu sprostać.
Dlatego imponuje mi przykład Apostoła Pawła, który napisał kiedyś zdanie wyrażające jego życiową pasję: „Bo dla mnie życie to Chrystus” (List do Filipian 1,21). A potem dodał: „Więcej, w świetle doniosłości poznania Jezusa Chrystusa, mego Pana, nic się dla mnie nie liczy” (3,8). Swą gorliwość i pasję służenia innym oraz niesienia im dobrej nowiny o zbawieniu w Jezusie Paweł pielęgnował przez całe swoje owocne życie. Jest on dla nas przykładem prawdziwego chrześcijanina, człowieka oddanego Bogu i Jego wartościom bez reszty.
Gdzie szukać dzisiaj takich pasjonatów, którzy pokazaliby nam, jak naprawdę żyć serio z Bogiem i nie być niedzielnymi, nominalnymi chrześcijanami? A w końcu - dlaczego my nie mielibyśmy być takimi ludźmi? Nie ma co oglądać się na innych. Bo albo jesteśmy prawdziwymi dziećmi naszego Boga, albo przestańmy bawić się w religię i kościół. Trzeba mieć odwagę i szczerość przed Bogiem w sercu, by taką decyzję w swoim życiu w końcu podjąć.
pastor Andrzej Seweryn
(andrzej.seweryn@gmail.com)
Oj, tak, tak! Tam zawsze był tzw. kiosk. Ja pamiętam taki blaszany, przeszklony. Być może wcześniej stał tam \"drewniak\". Te napoleonki, pączki... Mordki i łapki oblepione lukrem, kremem stawiały się na lekcji po tej dużej przerwie.
Sentymentalna
2025-07-16 12:49:27
No, mnie z dzieciństwem kojarzy się chleb od Bielskiego lub Kochanka. A w tym punkcie, a nieopodal chodziłam do podstawówki, była też kiedyś cukiernia czy piekarnia i na długich przerwach biegało się tam po spore ciastka \"ptasie mleczko\"...
Tutejsza
2025-07-16 11:20:14
Tekst nieciekawy, po prostu wylana żółć z głebi trzewi pana Mądrzejowskiego okraszony nieciekawym zdjęciem. Jak nie macie felietnistów, to może warto ogłosić jakiś konkurs, a nie publikować treści o niskim i watpliwym poziomie. Może chwila refleksji?
Joanna
2025-07-16 11:17:08
Co to SIM?
Gabi
2025-07-16 09:35:16
Gratuluję odwagi oderwania się odnzielonego koryta.
Obserwator
2025-07-16 00:44:02
Już zapewne Zieloni obstawili ten Stołek. Konkurs to farsa. O ile będzie :)
Obserwator
2025-07-16 00:43:05
To ciekawe kto z PSL zasiądzie na stołku, Jarku czekamy i obserwujemy!
Mieszkańcy
2025-07-15 16:55:33
Żołądek zawsze daje znać gdy jest pusty ale mózg niestety nie.
kozaostra
2025-07-15 15:20:02
Naszym włodarzom tylko najlepiej wychodzi przecinanie wstążek.A narkotykami jak handlowali tak handluja.Przykro wszyscy maja wywalona co dzieje się z młodzieżą. Najważniejsze że wstążki przecięte.Myslalam panie Burmistrzu że pan to ogarnie ale nic w tym kierunku nie robione.Wszystko zamiatane pod dywan oczywiscie tyczy to całej rady.
Julka
2025-07-15 10:38:46
Smolasty to artystyczne dno dna i patologia. Kto wpadł na pomysł żeby to beznadziejne byle co zaprosić??? i jeszcze mu płacić
Prusak
2025-07-15 08:11:55