Na tytułowe pytanie można by odpowiedzieć: „bo lubią” albo „bo tanie”, a najprędzej – z miną politowania nie odpowiadać w ogóle. Tyle że tak się nie da, a przynajmniej nie może tego zrobić kierownictwo Środowiskowego Domu Samopomocy w Wesołowie. Musi, bo kpiną nie można zlekceważyć poważnych pytań jeszcze poważniejszych inspektorów kontroli, przysłanych przez samego wojewodę. Liczba tych kontroli, ich częstotliwość i drobiazgowość granicząca z szykanowaniem, wyprowadziła z równowagi samych pensjonariuszy. Napisali skargę do tegoż wojewody i przesłali ją do „wszystkich świętych” - nawet do najważniejszego prezesa w kraju.
Środowiskowy Dom Samopomocy w Wesołowie, w budynku dawnej szkoły, powstał i działa na bardzo podobnych zasadach, jakie towarzyszyły istnieniu takiej placówki w Jedwabnie. Z tą jednak różnicą, że w Wesołowie ŚDS prowadzi Fundacja ITAJ, a nie HELPER.
- Być może to marne doświadczenia z Helperem powodują, że inni prowadzący takie domy traktowani są jak złodzieje, ale to może spowodować zniechęcenie i w konsekwencji likwidację tych placówek – mówi Grzegorz Zapadka, burmistrz Gminy Wielbark. - Uważam, że w prowadzonej przez ITAJ placówce nie występują uchybienia, co zresztą zostało potwierdzone przez Urząd Kontroli Skarbowej. A chyba żadna inna instytucja nie przeprowadza tak rygorystycznych kontroli finansowych jak UKS.
Za dużo ziemniaków i marchewki?
Podopieczni ŚDS są mocno zaniepokojeni tym, że kontrole nieustannie na ich Dom są nasyłane (aktualna trwa już ponad miesiąc). Obawiają się, że ich celem jest znalezienie jakiegokolwiek pretekstu, by placówkę zlikwidować. Za szukanie dziury w całym uznali m.in. konieczność szczegółowego wyjaśniania „dlaczego w tak dużych ilościach kupowano warzywa i owoce?”. Pensjonariusze w swej skardze do wojewody przyznali, że te warzywa i owoce po prostu... zjedli. Wyliczyli np., że w skali kwartału z tych „dużych ilości” na jedną osobę dziennie przypadało 0,23 kg ziemniaków i 0,04 kg marchewki, a po usunięciu obierek to jeszcze mniej.
ITAJ na cenzurowanym?
Autorzy skargi do wojewody nie wykluczają, że zmasowany „atak” kontrolerów jest swoistą „zemstą” za brak akceptacji ze strony Fundacji wszystkich urzędniczych pomysłów odnośnie do zapisów umowy dotacyjnej, w tym także takich pomysłów, których zgodność z przepisami wydaje się być wątpliwa. Podkreślają, że takiej aktywności kontrolnej nie przeżywają inne podobne placówki na terenie województwa, a ta aktywność, która dotyka ŚDS w Wesołowie, nie tylko w znaczny sposób utrudnia i destabilizuje codzienne jej funkcjonowanie, ale w konsekwencji może doprowadzić i do tego, że się ITAJ zniechęci. I co wtedy?
- Fundacja wciąż jeszcze chce to prowadzić. Ale jeśli wojewoda uprze się i odbierze dotację, to tego Domu nie będzie – odpowiada burmistrz Zapadka.
A chętnych przybywa...
Fundacja ITAJ zainteresowała się niszczejącym w Wesołowie budynkiem jakoś tak w 2014 roku. Władze gminy za dobry uznały pomysł utworzenia tam Środowiskowego Domu Samopomocy. Gmina przeprowadziła wszystkie niezbędne procedury, włącznie z przetargiem na prowadzenie tej placówki. W 2015 roku Fundacja dostosowywała budynek do nowych potrzeb, a z końcem stycznia 2016 roku uruchomiła działalność. Wojewoda określił wówczas limit miejsc na 49 i opiekę nad taką liczbą osób finansuje dotacją, bo taka właśnie opieka jest obowiązkiem państwa (i jego – państwa – pieniędzy, nawet jeśli, co słuszne – państwo jako takie własnych pieniędzy nie posiada żadnych, bo to wszystko wszak są pieniądze nasze, obywatelskie).
Szeptana gminna „propaganda” przekazuje raczej pochlebne opinie o działalności tego przybytku, skoro chętnych do udziału w zajęciach jest więcej niż miejsc. - I, co ważne, są to osoby, które same się zgłaszają, a nie są namawiane – podkreśla Zapadka. - Z tego powodu już dwukrotnie występowałem do wojewody z wnioskiem o zwiększenie limitu, w 2017 i w 2018 roku, do 70 miejsc. Niestety, nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Żadnej, nawet negatywnej.
Czy wojewoda odpowie uczestnikom ŚDS?
W swym piśmie mieszkańcy gminy Wielbark, zwykle starsi, schorowani, samotni, często niepełnosprawni ruchowo i intelektualnie, proszą wojewodę o to, by w zaleceniach pokontrolnych nie zmniejszano im racji żywnościowych. Chcą też wiedzieć, czy sposób przeprowadzania kontroli jest mu znany i przezeń akceptowany. Uważają bowiem, że metody, stosowane przez kontrolerów jako żywo przypominają te z poprzedniego ustroju i powielają ówczesne absurdy.
W piśmie dodają też: „Prezes Pan Jarosław Kaczyński jednoznacznie odcina się od tamtego systemu politycznego. Ośmielamy się więc przedłożyć niniejsze pismo również Panu Prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, który na pewno nie wie, co się dzieje w naszym regionie.” Jak zapowiedzieli, tak uczynili. Kopię skargi przesłali (z datą 10 kwietnia) wspomnianemu wyżej prezesowi, jak również premierowi Morawieckiemu, minister Rafalskiej i dwóm posłom.
Wysyłanie pism z żalami i pretensjami do „wszystkich świętych” to też metoda z czasów „zamierzchłych”. Tak się właśnie przed laty najczęściej załatwiało proste sprawy na urzędniczych „dołach”. Im więcej ważniejszych ludzi (partyjnych sekretarzy różnych szczebli) o problemie się dowiadywało, tym większa była szansa na to, że się któryś zainteresował, a im dłuższa była lista adresatów, tym szybciej strach mobilizował tych na „dole” do poniechania urzędniczej opieszałości. Sami jesteśmy ciekawi, czy tym razem ta stara metoda zadziała. Na razie od „wszystkich świętych” odzewu nie ma.
Zap_dka Paw_eł
Fundacja ITAJ zainteresowała się niszczejącym w Wesołowie budynkiem jakoś tak w 2014 roku? Gmina powinna nim zarządzać.