Zaledwie 18-letni Bartek i Igor otarli się o śmierć. Samochód, którym jechali leśną drogą pomiędzy Świętajnem a Chajdycami roztrzaskał się o drzewo. - To że żyją, to istny cud – nie mają wątpliwości ratownicy. - Potężny ram był powyginany tak, jakby przejechał po nim czołg. Bartek z Piasutna ma poważne złamania i urazy. Igor, który kierował samochodem z kraksy wyszedł niemal bez szwanku. Prawo jazdy miał zaledwie od... dwóch tygodni.
Do tego wypadku doszło przed godz. 16.
- Z tego, co wiem chłopcy mieli ramem pojeździć jedynie po podwórku – mówi naszemu dziennikarzowi mieszkaniec gminy Świętajno, który dobrze zna rodzinę Bartka. - To był samochód taty jednego z nich – dodaje.
Niestety, piękny i mocny samochód „skusił” nastolatków na dalszą wyprawę. Za kierownicą miał siedzieć 18-letni Igor z Olsztyna. Prawo jazdy miał zaledwie od dwóch tygodni.
- Moc samochodu najwyraźniej przerosła umiejętności młodego kierowcy – mówi nam jeden z ratowników. Na leśnej drodze pomiędzy Świętajnem, a Chajdycami auto uderzyło w drzewo. Siła uderzania musiała być potworna, bo samochód wygląda, jakby przejechał po nim czołg.
Niemal natychmiast na miejscu wypadku pojawiły się służby ratunkowe.
- Gdy pierwsze nasze jednostki dotarły na miejsce, jeden z nastolatków był poza pojazdem i nie uskarżał się na żadne dolegliwości – mówi starszy kapitan Paweł Kozłowski. - Drugi osiemnastolatek był zakleszczony w pojeździe. Miał urazy nogi, ręki, barku, głowy, był z nim utrudniony kontakt – mówi ratownik.
Strażacy zabezpieczyli samochód i przy użyciu sprzętu hydraulicznego wykonali dostęp do 18-letniego Bartka z Piasutna. Wydostali go z pojazdu i przetransportowali do karetki.
- Po przebadaniu pacjentów zostali oni zakwalifikowani do transportu szpitalnego – mówi Grzegorz Achremczyk, szef szczycieńskiego pogotowia ratunkowego. - Na miejscu wypadku pracowały dwa nasze zespoły. 18-latek z urazami wielonarządowymi trafił do szpitala w Olsztynie, a mniej ranny pacjent na obserwację do szpitala w Szczytnie – dodaje.
- Prowadzimy postępowanie wyjaśniające w tej sprawie – mówi sierżant sztabowa Joanna Manelska. - Ustalamy okoliczności tego zdarzenia. Również i to, jak to się stało, że tak młody, niedoświadczony kierowca wszedł w posiadania tego pojazdu i co się wydarzyło na drodze, że stracił panowanie nad nim. Kierowca był trzeźwy – dodaje policjantka.
Strażaccy ratownicy z Olszyn i Świętajna, którzy jako pierwsi brali udział w akacji ratowniczej mówią jedno.
- Ci chłopcy otarli się o śmierć, widząc to auto można mówić o cudzie, że żyją – dodają.
Cała sytuacją załamany był tata jednego z chłopców, który niemal na bieżąco informował o sytuacji oraz stanie zdrowie swojego syna w mediach społecznościowych.
Jerry
Proszè obejrzeć te informacje ojca o stanie syna na tik-toku to raczej wygląda na lans... Żenua w takiej poważnej chwili robić filmiki raczej pod publikę..
Kowal
Pozwólcie, że zaoszczędzę policji pracy. Doświadczenie i statystyki uczą, że są wyłącznie dwie przyczyny takich wypadków. Głupota i prędkość - w takiej kolejności.