Czwartek, 21 Listopad
Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka -

Reklama


Reklama

Wspaniały człowiek i lekarz...


Te słowa, jak mantra, pojawiły się w niemal wszystkich komentarzach, gdy podaliśmy smutną informację o śmierci Ryszarda Kasprzaka. To hołd, złożony Zmarłemu nie tylko przez wdzięczne pacjentki, ale wszystkich tych, którzy mieli przyjemność znać Ryszarda Kasprzaka i współpracować z Nim w różnych etapach Jego życia: w przychodniach, szpitalu, pogotowiu ratunkowym, sanepidzie i w Radzie Miejskiej Szczytna.


  • Data:

Był przede wszystkim lekarzem – ginekologiem i położnikiem, o ogromnym poczuciu humoru i równie ogromnej życzliwości do ludzi. „Tak wspaniałych ludzi jakim był Ryszard jest bardzo mało”. „Zawdzięczam Doktorowi zdrowie i życie”. „Jeden z najwspanialszych lekarzy jakiego spotkałam”. „Dobry człowiek. Doktor z powołania”. „Ogromna strata i żal, że odszedł od nas tak ciepły, kochany i mądry CZŁOWIEK” - tak żegnali Ryszarda Kasprzaka mieszkańcy Szczytna i powiatu.

 

Odszedł w czwartek, 5 listopada w wieku 75 lat. Spoczął na cmentarzu komunalnym w Szczytnie w poniedziałek, 9 listopada.

 

„Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych”

 

Składamy serdeczne podziękowania za udział w ostatnim pożegnaniu Naszego Kochanego Męża, Taty i Dziadka

 

Ś.P. Ryszarda Kasprzaka

 

wszystkim, którzy w tak bolesnych dla nas chwilach okazali nam wiele serca, życzliwości i wsparcia.

 

Dziękujemy rodzinie, przyjaciołom, sąsiadom, znajomym, pacjentom, współpracownikom, licznym delegacjom za przybycie, za wieńce, kwiaty i modlitwy a przedstawicielom Ratownictwa Medycznego w Szczytnie za niezwykle wzruszający gest, którym uhonorowali Jego odejście.


Reklama

 

Szczególne wyrazy wdzięczności kierujemy do dr Joanny Pawłowicz - Radosz, dr Janusza Sadowskiego, dr Sławomira Szymańskiego oraz Pani Mirosławy Duńczyk, do bardzo serdecznych Pań z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej - Pani Teresy Kurpiewskiej i Pani Katarzyny Panek oraz do Pani Beaty Krajewskiej, pielęgniarki i Adama Jakubcewicza, fizjoterapeuty. Dziękujemy również niezawodnemu przyjacielowi rodziny – Panu Stefanowi Kuczyńskiemu oraz drogim i niezastąpionym sąsiadom w Szczytnie: Pani Grażynie Andrzejewskiej, Pani Gizeli Strzelczyk, Panu Eugeniuszowi Grzeszczykowi, Panu Tadeuszowi Jamielucha i Kamilowi Kaczmarkowi oraz Maciejowi Parzychowi, a także wszystkim innym niewymienionym tu z nazwiska za trud i poświęcenie w opiece nad Zmarłym.

Dziękujemy Zakładowi Pogrzebowemu Edwarda Molitorysa za sprawne przygotowanie ceremonii w tak trudnym czasie.

Żona, teściowa, córki, zięć i wnuczki

 

* * *

Ryszard Kasprzak urodził się na Śląsku. Studia Medyczne ukończył w Akademii Medycznej we Wrocławiu. Jego pierwszym miejscem pracy był Gminny Ośrodek Zdrowia w Pasymiu, jednocześnie pracował w Szpitalu Powiatowym w Szczytnie robiąc specjalizację z ginekologii i położnictwa.

Reklama

 

Na początku lat 80. przeniósł się wraz z rodziną do Szczytna, gdzie oprócz pracy w przychodni i szpitalu, przez wiele lat był kierownikiem Pogotowia Ratunkowego oraz lekarzem podstawowej opieki medycznej w ośrodkach ościennych. W tym czasie zrobił drugą specjalizację - lekarza medycyny rodzinnej. Wkrótce objął funkcję dyrektora ds. lecznictwa szpitala w Szczytnie, a po kilku latach został dyrektorem Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej.

 

Po przejściu na emeryturę nie potrafił żyć bez pracy, dlatego dalej praktykował jako lekarz rodzinny i ginekolog – położnik. Kochał swój zawód ponad wszystko i angażował się w niego całym sobą. Mimo rzadkiej i ciężkiej choroby do końca wierzył, że powróci do pracy…

 

Dla swoich córek i wnuczek był nie tylko tatą, dziadkiem, ale również przyjacielem, do którego zawsze mogły się ze wszystkim zwrócić. Był nastawiony pozytywnie, uśmiechnięty oraz chętny do rozmowy i takiego go zapamiętamy.

 



Komentarze do artykułu

Beata

Odszedł też jeden z ostatnich dżentelmenów... Nie było wizyty w w naszym oddziale, żeby pan doktor nie przywitał się z ogromnym szacunkiem. Mimo, że jestem (byłam) tyle lat młodsza.

Krystyna

Wspaniały człowiek, który nie odmówił dyżuru przy moim porodzie w 1980 r., który nastąpił w ósmym miesiącu. Zaznaczam, że nie był moim prowadzącym lekarzem.

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama