Robert Rekosz zmarł we wtorek, 2 grudnia, w szpitalu. Miał zaledwie 43 lata. Walczył o życie prawie dekadę. W tym czasie jego historia stała się częścią życia wielu mieszkańców Szczytna – rodziny, przyjaciół, uczniów, muzyków, ludzi dobrej woli, którzy stawali obok niego, gdy potrzebował pomocy.
Pracował jako sekretarz w Gimnazjum nr 1 i w Szkole Podstawowej nr 6. Po lekcjach śpiewał w Kantacie. Był tym, którego się lubi od pierwszej rozmowy. - To był naprawdę niezwykły człowiek – mówi Andrzej Materna, jeden z kolegów z chóru. – Zawsze uśmiechnięty. Nawet kiedy bolało. Otwarty optymista. Zarażał radością i uśmiechem...
W jednym z wywiadów z 2016 roku Robert mówił o sobie spokojnie: - Wiodłem życie przeciętnego człowieka. Jeździłem na wczasy z rodziną, prowadziłem dzieci do przedszkola. Ot, jak w życiu.
Miał wtedy 34 lata. Był już żonaty z Moniką. Wychowywali dwoje dzieci: Alicję i Kornelię.
- Monikę poznałem w 2000 roku, ale na sakramentalne „tak” musiałem czekać osiem lat – żartował.
Choroba przyszła nagle. Najpierw ból głowy. Problemy z koncentracją. Podwójne widzenie. Wizyty u lekarzy, kolejne diagnozy, błędne tropy. „Ten typ tak ma” – słyszał. Aż w końcu – tomograf. I słowa, których nikt nie chce usłyszeć.
Duży guz w lewym płacie czołowym. Operacja w trybie pilnym.
14 marca 2016 roku – dzień, który zmienił wszystko.
- Budzę się. Monika jest przy mnie. Chciałem powiedzieć „kocham cię”, ale nie miałem siły. Na szczęście ona to wie – opowiadał w wywiadzie dziennikarzowi „Tygodnika Szczytno”.
Kilka dni później – wynik histopatologii. Gwiaździak anaplastyczny III stopnia. Jeden z najtrudniejszych nowotworów mózgu. Szukanie ratunku. I ludzie, którzy nie pozwalali mu się poddać.
Szczycieńskie środowisko dobrze pamięta ten czas. Informacje o chorobie Roberta rozchodziły się szybko. Zaczęły się koncerty charytatywne, zbiórki w szkołach, aukcje, spotkania, puszki w kościołach. Ludzie prosili, śpiewali, wpłacali i stawali obok – nie dlatego, że musieli. Dlatego, że chcieli.
Robert próbował leczenia w Olsztynie, potem w Poznaniu. Radioterapia, chemia, dziesiątki badań.
Załamania wyników krwi. Płytki krwi od 20 anonimowych dawców.
- Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, że za każdą jednostką płytek stoi jeden człowiek – mówił później.
Potem szukanie eksperymentalnych metod. Immunoterapia. Konsultacje w Poznaniu. Rozmowy o leczeniu NANOTHERM w Berlinie – terapii kosztującej 40 tysięcy euro.
Za każdym razem, gdy myślał, że to koniec – ktoś organizował kolejne wydarzenie, brał gitarę, chwytał mikrofon, pukał do drzwi sąsiadów.
- Czas choroby spowodował, że przekonałem się, czym jest przyjaźń – pisał. – Do tej pory nie zawiodłem się na rodzinie, przyjaciołach i znajomych. Jestem pewien, że z Waszą pomocą czeka mnie jeszcze wiele fajnych chwil z Moniką, Alicją, Kornelią… i z Wami.
Dziś zostaje cisza. I wdzięczność
Robert zmarł 2 grudnia 2025 roku.
Jego bliscy mówią, że do końca miał w sobie spokój. Że nie tracił humoru. Że nawet w najgorszych momentach pomagał innym odnaleźć odrobinę światła.
Zostawił po sobie rodzinę, która była dla niego wszystkim. Przyjaciół, którzy przez lata nie pozwolili mu walczyć w samotności. I ludzi, których uczył – w szkołach, na próbach, na koncertach – że dobro wraca.
Zostawił też historię, która stała się dla wielu cichą lekcją. O odwadze. O bezradności, której nie trzeba się wstydzić. O tym, że choroba nie zabiera człowieka, dopóki pamięta się jego głos i gesty.
„Mimo cierpienia był uśmiechnięty”. Tak mówią o nim najbliżsi. I tak pewnie zostanie zapamiętany w Szczytnie. Nie jako człowiek, który przegrał z chorobą. Jako człowiek, który przez dziewięć lat uczył, jak się mimo niej żyje.
A co będzie z orlikiem, czy też zniknie bez wieści jak plac zabaw z plaży? Korzysta z niego dużo osób. Wydano dużo pieniędzy na jego wybudowanie. Kto się z tego rozliczy?
Zaniepokojona
2025-12-16 11:58:26
Jestem pod wrażeniem naszego ,, zamku\'\' - coś pięknego.
Już
2025-12-16 11:37:29
Czy przekształcanie okolic wieży w \"uporządkowaną przestrzeń publiczną\" bedzie polegać na zaoraniu ponad stuletniej szkoły i zamiana w nowy deptak?
Taka ciągle tutejsza
2025-12-15 19:25:16
Wyśmienite spotkanie Gratuluję p Ambroziakowi pomysłu sposobu prowadzenia spotkania. Wójt byl dobrze przygotowany Duża dawka wiedzy Piękny koncert
Joanna
2025-12-15 18:56:49
Karolina Piechowicz (mam nadzieję, że nie pomyliłem nazwiska), była topową pływaczką wśród juniorów i jakoś słuch po niej zaginą po tym jak wyjechała do Ameryki. Ktoś coś wie, co znią? Teraz ma pewnie ok. 22 lata.
Olek
2025-12-15 07:10:40
A pozwolenia od konserwatora wojewódzkiego już są ? Bo jak ktoś nie ze Szczytna to może nie wiedzieć, jakie rejony miasta podlegają ochronie konserwatorskiej. Zupełnie jak Karol N.
Taki sobie czytelnik
2025-12-15 05:37:43
Najpierw, że dziecko zaginelo a potem dopiero, se z ośrodka terapeutycznego czyli standard. To normalka, że mlodzie ucueha bonim wszędzie źle i nie chcą się wychowywać ale artykuł sugeruje, że zaginęli dziecko...pomocy...
Jan
2025-12-14 08:13:17
Aniu jestem dumna z Ciebie życzę dalszych sukcesów.
Wioleta
2025-12-13 04:20:27
To miasto umiera, a grabarz nim zarządzają.
Karol
2025-12-11 19:32:34
Rano wstań, rano wstań! I przysiądź fałdów, poucz się, popracuj, przejdź ileś szkoleń, posiądź wiedzę, którą się możesz dzielić nie kolegium tumanum i wówczas będziesz zarabiał kasę. Kasę taką, że po iluś dziesięciu latach możesz mieć chałupę, a nie willę plus od Czarnka. A deficytu nie było do tej pory przez 8 lat - bo kasa była wyprowadzana do różnych szemranych funduszy. Ty Tollu.
Panie Janie, Panie Janie
2025-12-11 10:09:09