Strażacy ochotnicy nieraz pokazali, że na nich zawsze można liczyć. Nie inaczej jest w dobie koronawirusa. Niosą pomoc. Nie bacząc na to, że narażają życie własne, a w tych czasach również swoich rodzin. Jak są przygotowani do tej nowej rzeczywistości? O to pytamy Romualda Małkiewicza, komendanta gminnego OSP w Pasymiu i strażaka zawodowego z 23-letnim stażem.
Koronowirsu przeraża strażaków?
Nie. Mamy mocne głowy i odporne na strach serca. Wielokrotnie rozmawiałem w ostatnim czasie ze swoimi kolegami ochotnikami i wszyscy mówią, że będą dalej nieść pomoc potrzebującym. Mentalnie jesteśmy przygotowani do tej pracy, służby. Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja ochrony osobistej strażaków ochotników.
Czego brakuje?
Praktycznie wszystkiego, nie ma maseczek ochronnych, czy płynów do dezynfekcji. Dziś (wtorek, 24 marca – przyp. red.) otrzymałem 4 maseczki typu trzy i litr płynu dezynfekującego z komendy powiatowej. Trafiło to do jednostki OSP Pasym, która jest w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym. Pozostałe jednostki OSP spoza systemu nawet i na to nie mogą liczyć. Według zaleceń nie mają brać udziału w działaniach, w których mogą zetknąć się z osobami zakażonymi koronawirusem. Problem w tym, że w tej chwili nikt nie da gwarancji, że tak się nie stanie, nawet przy błahym pożarze sadzy.
Jeśli jednostki OSP spoza systemu mają nie brać udziału w działaniach, które grożą zakażeniem, to pewnie otrzymujecie informacje, czy w danym domu jest kwarantanna?
Z tego, co wiem, powiatówka otrzymuje takie dane adresowe, ale my nie mamy do nich dostępu.
Czyli pozostałe jednostki OSP nie mają żadnego zabezpieczenia przed wirusem?
Dostały od gminy po 20 maseczek chirurgicznych i po dwa litry płynu dezynfekującego. Ale tak naprawdę maseczki wystarczą na... jeden wyjazd.
I mimo takich braków strażacy chcą jeździć do akcji?
Strażakiem się jest, a nie bywa. Wśród ochotników są sami pasjonaci. Tam nie ma przymusu. Ludzie pomagają innym, bo chcą to po prostu robić. Przypomnę, że OSP to stowarzyszenia. Działamy społecznie.
Czy w rozmowach z druhami naprawdę nie ma obaw? A może komuś żona, matka, ktoś z rodziny zabrania jechać do akcji?
Takich obaw jeszcze nie ma. Nie ma chyba też takich dyskusji w domach, bo na razie nie jesteśmy dotknięci miejscową paniką. Gdy dojdzie do zachorowań, czy nie daj Boże śmierci w naszej gminie, czy powiecie spowodowanej koronawirusem może być różnie. Ale myślę, że mimo tego zagrożenia i tak większość z nas będzie jeździła do zdarzeń pomagać innym. Strażacy to twardzi i dzielni ludzie.
Grosz do grosza .........
No i dlatego przekazałem 1% z podatku dla was.