Czyli o mnie mi chodzi. Felietonistę, który porzucił łamy na kilka miesięcy, a teraz powraca przed kolejnymi wyborami, do których będzie zachęcał na wszelkie dostępne sposoby. Szczególnie tych, co się nie wybierają. Ale najpierw postaram się ich zrozumieć.
Powodów zniechęcających do wyborów widzę kilka. Jedni uważają, że nie ma kogo wybrać, inni nie wiedzą, kto jest do wyboru, a jak wiedzą kto, to nie wiedzą, kim on jest i co potrafi. Są i tacy, co sądzą, że wybrańcy i tak się sami powybierają, więc ich udział w głosowaniu jest bez sensu. Oczywiście przy odrobinie wysiłku można trochę wiedzy na temat kandydatów posiąść, ale niektórzy zajęci oglądaniem telewizji nie mają na to czasu i tym można zaproponować drogę na skróty.
Na przykład obejrzenie przynajmniej twarzy pretendentów. Nie jest to może ekscytujące, ale czasu wiele nie zajmie. Na zdjęciu każdy chce wyglądać jak najlepiej, ale to jak mimo tego wygląda, też coś o nim świadczy. Widziałem na przykład niedawno fotografię, na której pani Mazurek jest tak piękna, że nie do poznania. Fotoshop niech się schowa. Ale przy tej okazji pojawia się problem twarzy.
Pani Mazurek ma twarz znaną i jest ona, kto wie, czy nie najważniejszym atutem pani Mazurek, więc użycie innej, choćby piękniejszej twarzy, atut ten wytrąca, a sama pani Mazurek w najlepszym wypadku jawi się jako postać dwulicowa, co w wyborach by jej głosów zapewne nie przysporzyło. Użyłem tego dla teoretycznego przykładu, choć nie posiadłem wiedzy na temat europejskich aspiracji pani M. Na naszym mazursko-podlaskim terenie pojawiły się konkretne kandydatury: Jurgiel, Karski, Frankowski i Pasławska.
I teraz możemy się im przyjrzeć, choćby tylko na zdjęciu. Wpatruję się w twarz ministra Jurgiela i staram się w niej dostrzec jakąś perspektywę europejską, skoro ma nas reprezentować. Jest to twarz w kraju znana, ale wątpię, czy poza Polską. W jego przypadku trzeba pokonać lenistwo i szukać jeszcze czegoś. Jest coś. Wprawdzie minister, ale były, więc nie można go oskarżyć, że się ewakuuje do Brukseli z resztą rządu. Zakończył przedwcześnie swoją misją ministerialną, bo polskie rolnictwo nie było przygotowane na pojawienie się postaci tego kalibru.
Teraz doświadczenia z kraju chce wykorzystać w Belgii. Nie wiadomo, czy ta kolejna misja powiedzie się tak jak poprzednia, bo były minister Jurgiel mówił mało i trudno go było zrozumieć. Z drugiej strony być może mówił w jakimś obcym języku, co byłoby atutem. Ale jeśli byłemu ministrowi Jurgielowi wszystkie języki są obce, to może będzie się w ogóle wstydził wypowiadać. I teraz, zanim się na niego zagłosuje, trzeba kombinować, czy to źle, czy może dobrze.
Druga mocna twarz rządzącej partii to Karski, Karol Karski. Podkreślam imię, żeby nie pomylić go z Janem Karskim, z którym Karol nie ma nic wspólnego. Twarz na fotografii można zaryzykować pociągająca, o wyrazistej kolorystyce i figlarnym uśmiechu. Wprawdzie nie amant filmowy, ale śmiało mógłby zagrać jakąś postać w filmie animowanym. W Europie już nas reprezentował wprawdzie na kresach, bo aż na Cyprze.
Być może sam tego nie pamięta, bo kiedy dowiedział się, że sąd w Limassol wycenił jego pobyt na 11660 euro + odsetki za zniszczenie dwóch melexów i ściany hotelu, to był bardzo zdziwiony, że taki proces się odbył. Nie wiadomo, czy zapłacił, ale jak mu się uda dostać do Europarlamentu, żeby nas reprezentować, to będzie wreszcie miał z czego.
Opozycja ma dwie twarze. Pierwsza, bo to jedynka na liście, to Frankowski. Twarz Frankowskiego nie jest wprawdzie najbardziej rozpoznawalną częścią jego ciała, bo to piłkarz, napastnik znany ze skuteczności, ale przy tej okazji i twarz się załapała. Kiedyś się o piłkarzach mawiało: cała inteligencja w nogach. To się jednak zmieniło. Ostatnio i głowa u nich nadąża za nogami, niektórzy znają po kilka języków. Ważne jednak co w tych językach mają do powiedzenia.
Nie wiem dokładnie, jaki europejski potencjał stoi za kandydatem. Może nie tylko nadzieja, że dokopie konkurentom.
I wreszcie last but not least, ostatnia kandydatura. Poseł Urszula Pasławska. Młoda, lecz już doświadczona. Z Biskupca, jednak nie chciała skorzystać z boskiej pomocy przy zaprzysiężeniu. Uda się mimo Boga? Może wyborcy pomogą oddając na nią głos?
Jerzy Niemczuk
Śmieszek
Celujmy więc na tego, kto umie strzelać i trafiać - nie tylko w ścianę hotelu. A Ty, nasza droga Orszulo - obyś nam nie \"uczyniła pustki w domu moim\"!
Mirek
Dobra robota, dowiedziałem się po prostu na kogo mogę oddać głos. Inaczej pewnie na wybory bym strzelał na oślep :)