Dwa pieski pani Beaty Zelenay mogły skonać w męczarniach. Jakiś bezwzględny człowiek podrzucił im do zjedzenia smalczyk ze skwarkami naszpikowany małymi gwoźdźami. Tylko szybka reakcja ich właścicielki i konsultacje z lekarzem weterynarii doprowadziły do uratowania zwierząt. Czempion był w stanie ciężkim. Musiał przejść operację w poliklinice weterynaryjnej w Olsztynie.
- Aż trudno uwierzyć, że są ludzie, którzy mogą posunąć się do tak ohydnych działań - mówią Piotr Haberski i Beata Zelenay z ulicy Szwedzkiej w Szczytnie. To ich psy ktoś chciał brutalnie zabić. - W środę, 5 maja wróciłam po godzinie 14 z zakupów – opowiada pani Beata. - Zajęłam się domowymi sprawami. Gotowanie, wywieszanie prania. Zauważyłam, że Czempion i Cleo ciągają po podwórku jakieś jedzenie, ale myślałam, że może mama Piotra im coś dała. W pewnym momencie Czempion zaczął okrutnie skomleć.
Pani Beata podeszła do pieska i zobaczyła, że zjadł on zawinięta w gazetę mieszkankę smalcu ze skwarkami, która naszpikowana była małymi gwoździkami.
- Czempion musiał zjeść tego całkiem sporo, a Cleo chyba jedynie lizała ten „smakołyk” - mówi Beaty Zelenay. - Musiała być tam też jakaś chemia, bo pieski do dziś mają popalone gardła i nie bardzo chcą jeść.
Pani Beata i pan Piotr chwycili psiaki i zabrali je do przychodni weterynaryjnej Ryś w Szczytnie. Zajęła się nimi lekarz Joanna Dembek. - Zrobiła zdjęcia Cleosi i Czempionowi – wspomina pani Beata. - Dała zastrzyki. Czempion był w takim stanie, że trzeba było go szybko operować.
Trafił na ostry dyżur kortowskiej polikliniki weterynaryjnej w Olsztynie. Został poddany laparoskopii. Z żołądka usunięto mu kilkadziesiąt gwoździ! - Do naszego gabinetu Czempion trafił w bardzo ciężkim stanie – mówi Joanna Rozbicka, właścicielka przychodni weterynaryjnej Ryś w Szczytnie. - Zajęła się nim doktor Joasia Dembek. Zadecydowała o przetransportowaniu psa do kliniki w Olsztynie, bo otwarcie brzucha u nas na miejscu nie gwarantowało usunięcia wszystkich niebezpiecznych elementów i przeżycie pieska. Finalnie okazało się, że tych gwoździ miał w sobie mnóstwo. Wrócił do domu, ale jeszcze nie jesteśmy całkiem spokojni o jego życie, bo mogą niestety pojawić się powikłania.
Zabieg w Olsztynie był bardzo kosztowny. Właścicieli psiaka nie było na niego stać, dlatego Gabinet Weterynaryjny Ryś zdecydował się pokryć koszty.
- Znam tych państwa, bo przez jakiś czas mieszkałam w ich pobliżu i wiem, że są to skromni, ale bardzo dobrzy i fajni ludzie – mówi Joanna Rozbicka. - Dlatego bardzo się cieszę, że pani doktor Joasia podjęła taką decyzję i że zdecydowała się wziąć fakturę za operację tego pieska na nasz gabinet. Aż trudno mi uwierzyć, że ludzie potrafią być tak bezwzględni i dopuścić się takiego okrucieństwa. Jestem pewna, że te pieski nikomu nie przeszkadzały, bo wiem, jak ich właścicielka dba o nie i reaguje, gdy ktoś zwróci jej uwagę, że szczekają. Zawsze przeprasza i ucisza pieski. Zdarza się to sporadycznie, dlatego wiem, że nie jest to wina tej pani.
Czempion i Cleo wróciły już do domu.
- Zryczałam się strasznie widząc, co się z nimi stało – wspomina pani Beata. - To młode psiaki, są u nas od szczeniaka. Mają po półtora roku. Cleo to kundelek, ale wygląda jak york, z kolei Czempion to też mieszaniec, ale z wyglądu przypominający pinczera. Małe, fajne i radosne pieski. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że ktoś mógł chcieć je zabić i to na dodatek w taki sposób. Przecież te psy, gdyby pomoc nie przyszła na czas, umierałby w męczarniach.
Zarówno pani Beata, jak i Pan Piotr nie mają pojęcia, kto mógł podrzucić naszpikowaną gwoździami karmę.
- Nie mamy tu wrogów, staramy się ze wszystkim żyć w zgodzie – mówią.
O zdarzeniu powiadomiona została policja.
- Przyjęliśmy takie zgłoszenie – potwierdza sierżant Izabela Cyganiuk ze szczycieńskiej policji. - Właścicielka psa przedstawiła nam zdjęcia oraz pokarm, w którym ktoś ukrył gwoździe. Szukamy sprawcy bądź sprawców tego nieodpowiedzialnego zachowania.
Właściciele psów zabezpieczyli pokarm, który podano ich zwierzętom.
- Leży w lodówce – mówi pani Beata. - Może przyda się policjantom do jakichś badań. Widać, że ktoś napracował się przy tym, bo był to domowy smalczyk ze skwarkami. Myślę, że żaden pies nie oparłby się takiemu smakołykowi. Szkoda tylko, że jakiś bezwzględny człowiek naszpikował to jedzenie śmiercionośnymi gwoździami. Nie wiem, skąd biorą się tacy ludzie. Jak można być tak złym człowiekiem?
Macholek
Co za okrucienstwo. Szkoda mi tych pisków, mam nadzieję że sprawca dostanie dluuuuuugi wyrok.