Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Wsi Klon i Okolic zdecydowało się jednak podjąć ryzyko i przyjęło dotację na odbudowę spalonego budynku dawnego kościoła ewangelickiego w Klonie. Teraz musi bardzo szybko zdobyć środki, stanowiące tzw. wkład własny.
Przypomnijmy, że zupełnie niespodziewanie Stowarzyszenie otrzymało dotację ze środków unijnych na swój projekt odbudowy kościoła. Projekt był złożony w 2017 roku, a pozycja na liście rezerwowej nie wróżyła pozytywnego zakończenia starań o pieniądze. Okazało się jednak, że jacyś inni beneficjenci z dotacji zrezygnowali, więc środki przypadło na projekt z Klonu. Niebagatelne, bo ponad 800 tysięcy złotych.
I tu się zrobił równie niebagatelny problem, bo Stowarzyszenie, które krezusem nie jest, a raczej nędzarzem, musi w tę odbudowę także zainwestować, co najmniej 200 tysięcy. Tę właśnie kwestię rozważali członkowie stowarzyszenia podczas walnego zgromadzenia w poprzednią środę. Jak informuje prezes Stowarzyszenia Jarosław Kozikowski – zdecydowano się podjąć inwestycyjne ryzyko.
- Umowę z Urzędem marszałkowskim podpisaliśmy 29 marca – mówi prezes Kozikowski. - Teraz mamy dwa miesiące na zebranie wkładu własnego i przedstawienie drugiej formy zabezpieczenia realizacji projektu. Czasu jest niewiele i wszyscy szukamy sponsorów.
W odbudowanym obiekcie, zgodnie z zamierzeniami sprzed lat, stowarzyszenie chce utworzyć centrum aktywności społecznej, zajmujące się szeroko pojętą działalnością kulturalną, rekreacyjną i sportową, pielęgnowaniem i zachowaniem tradycji.
Ma się tam znaleźć stała wystawa fotograficzna „Zabytki wsi Klon”, a tych akurat w tej miejscowości nie brakuje oraz wystawy dotyczącej Powstania Styczniowego oraz powstańca Jakuba Pałaszewskiego, którego grób znajduje się na cmentarzu w Klonie.
- Marzą nam się plenery malarskie, koncerty, wystawy, planujemy organizowanie okolicznościowych uroczystości patriotycznych i wiele innych – mówi Kozikowski. - A wszystko w otoczeniu historii, której zabytkowy budynek kościoła jest najlepszym dowodem.
Omnrn
Klon to piękna miejscowosć, pomimo, że zachowało się tam sporo zabytków to oryginalny jej wygląd niestety nie został wystarczająco uszanowany. Szkoda, ze w Polsce, pomimo trudnych dziejów, wojen, komuny, nie dbamy o starą architekturę. Zarówno tą pierwszej klasy zabytkową (dwory, lesniczówki, koscioły, pałace), jak i mniejszą - wiejską i młomiasteczkową. Zarówno ceglaną jak i często drewnianą -typową kiedys dla ziem zarówno Warmii i Mazur jak i Kurpii, Mazowsza, Podlasia. Powinien być program, który zachęcałby ludzi do adaptowania i konserwowania starych domów. Zamiast budowania nowoczesnych, nie pasujących \"gargameli\", sajdingów, metalowych o zgrozo płotów i ogromu reklam. Przecież nie trzeba aż tak dużych kosztów by zdobyć dofinansowanie na dach, uzupełnić cegły a przypadku domów drewnianych dbać o nie sumiennie np. pokostem bali i uzupełnianie ubytków drzewem, którego i tak mamy w polskich tartkach obecnie za dużo. Szkoda. Nie dojrzelismy w Polsce do tego by dbać o nasze dobro architektoniczne i przyrody tak jak w innych krajach.