Życie w małym miasteczku to sielanka. Jest cisza, jest spokój i wszystkich znasz dookoła. Ze wszystkimi jesteś na „Ty”, ale nie wszystkich możesz w dzień spotkać. Ludzie pracują i to często poza miejscowością, w której mieszkają. Do domu wracają o 16.00 lub 17.00, a tu trzeba jeszcze zakupy zrobić. No to tak przez przypadek, spróbowałem zrobić zakupy w Pasymiu. A żeby dodać pikanterii, to wcale nie chodziło mi o zakupy spożywcze.
W piękne zimowe popołudnie wraz z rodziną zawitałem do Pasymia. Przygoniła mnie umówiona wizyta u dentysty, choć to nie ja potrzebowałem pomocy specjalisty, ale posłużyłem jako kierowca. Zaparkowałem przy odnowionym placu, więc nie mogłem skorzystać z okazji i „pokopytkowałem” obejrzeć sobie ten plac jeszcze raz. Spacerując spojrzałem na zegarek.
Była godzina 16.10. Przypomniało mi się, że potrzebne jest mi urządzenie do przepychania zlewu. Ot, taka prosta konstrukcja czyli kawał gumy i kij. Pomyślałem, że do 18.00 jeszcze daleko, więc na pewno gdzieś to specjalistyczne urządzenie znajdę. W Pasymiu jestem dość rzadko, ale pamiętałem o „pasownym” sklepie w pobliskim pawilonie i ruszyłem w tamtym kierunku. Przechodząc obok sklepów, szukałem tego jednego jedynego, w którym spełniłbym swoje marzenie. Nie spieszyło mi się zbytnio, to postanowiłem zerknąć przez szybę jakim asortymentem handluje się w Pasymiu.
Wielkie było moje zaskoczenie, bo w sklepach było ciemno, a na drzwiach kartka „czynne w godz. 8.00-16.00”. I tak wszystkie po kolei. Trafiłem na spożywczaka, który jeszcze był otwarty, ale poza tym jednym, to pozostałe były już zamknięte. Wszystkie czynne tylko do godziny 16.00. Czyżby ludzie w Pasymiu po godzinie 16. nie robili już zakupów? Ja też nie spełniłem swojego marzenia i nie dokonałem zakupu przepychaczki do zlewu. Niestety, ten sklep był też zamknięty. Spóźniłem się jakieś 15 minut. No trudno się mówi.
Podrapałem się po głowie i wróciłem do samochodu. W drodze powrotnej zastanawiałem się dla kogo te sklepy są? Dla bezrobotnych? Przecież ludzie pracują i to w różnych godzinach, a jeszcze do domu muszą wrócić, a to też czasu zajmuje. A jak pracują do 16., to już nie mają szans, by kupić cokolwiek. Więc dlaczego sklepy nie są otwarte w godz. 9.00-17.00 czy 10.00-18.00?
Wtedy wszyscy mieliby szansę zaopatrzyć się w potrzebny towar. Miejscowi sklepikarze również skorzystaliby na tym, bo im więcej klientów, tym więcej kasy w kieszeni. Jednak widocznie im na tym nie zależy. Nie ma więc co się dziwić, że w centrum Pasymia życie zamiera o godzinie 16. A może centrum Pasymia przeniesiono w inne miejsce?
Chyba na to wygląda, bo gdy podjechałem pod „Biedronkę”, to ludzi i samochodów pełen parking. Ba, nawet w sklepiku obok biedronki kupiłem wymarzoną przepychaczkę. Nawet wziąłem dwie, aby mieć jedną na zapasie. Panią sprzedawczynię pochwaliłem za asortyment w sklepie, bo praktycznie każdy mógł znaleźć coś tam dla siebie, od gospodyni domowej po wędkarza. I o dziwo wszystko można kupić na obrzeżach miasta a w centrum już nie.
Przyznam, że ciekawe to rozumowanie sklepikarzy z centrum. Tylko niech potem nie narzekają, że ich sklepiki upadają, bo markety odbierają im klientów. Może trzeba wystąpić z apelem do władz miasta, aby przenieśli centrum pod „Biedronkę” lub „Biedronkę” do centrum. Gdyby zrobili to drugie, to na pewno Pasym by ożył. A tak, to można zacytować fragment z „Dziadów” Mickiewicza: Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?
Życie do 16. jest dla emerytów. Młodzież bawi się po 16. A jak ma się bawić skoro nie ma gdzie? Potem się wszyscy dziwią, że nasze miasta się wyludniają. Pasym musi postawić na młodych i energicznych, którzy rozruszają centrum tej miejscowości, bo niedługo nawet turyści zaczną cytować Mickiewicza, a chyba nie o to wszystkim chodzi.
Roman Żokowski
ina
Dobrze, że Dunajcy mają sklep do 18 to mogę zakupy po drodze z pracy zrobić inaczej chyba musiałabym do Biedronki latać. Pasym to od kilku lat miasto emerytów.
Sebastian T.
Brawo! Nie wiedziałem Romku że z Ciebie taki zdolny felietonista. Pozdrawiam