Wtorek, 19 Marca
Imieniny: Aleksandryny, Józefa, Nicety -

Reklama


Reklama

Za kim podążasz? - felieton pastora Andrzeja Seweryna


Dwa tygodnie temu podzieliłem się z czytelnikami naszego tygodnika felietonem mówiącym o uporze złego serca człowieka. Upór ten może prowadzić do duchowej katastrofy. Tak było w czasach Jeremiasza, tak dzieje się i dzisiaj. Różne są objawy uporu człowieczego serca, ale najpoważniejszym objawem jest opór przed podjęciem Bożego wezwania człowieka do przyjęcia zbawienia, które oferuje nam Stwórca, a które Pan Jezus ubrał w słowa zachęty: „Pójdź za mną”. Mamy bowiem na świecie i w naszym kraju wielu chrześcijan, ale ilu z nas w pełni świadomie i konsekwentnie podąża śladami Jezusa, a więc naśladuje styl Jego godnego życia i pięknej nauki, którą głosił tym, którzy chcieli Go słuchać?


  • Data:

Kiedy zagłębimy się w lekturę czterech ewangelii, to wówczas natkniemy się na tych, którzy pozytywnie zareagowali na propozycję Jezusa i poszli za Nim bez zastrzeżeń.

 

Takimi ludźmi byli z pewnością dwaj bracia rybacy: Szymon - później nazwany przez Jezusa Piotrem - i Andrzej (Mt 4,18-20), którzy wcześniej byli uczniami Jana Chrzciciela, ale pozostawili go i poszli za Tym, którego ich dotychczasowy mentor duchowy nazwał Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata (J 1,29). Podobnie postąpili kolejni dwaj bracia i również rybacy - Jakub j Jan, którzy natychmiast porzucili swoją pracę, łodzie i sieci, a nawet zostawili ojca, a także obfity połów ryb, które razem z Piotrem i Andrzejem złowili – jak podaje Ewangelia świętego Łukasza (5,11). Tak samo zachował się celnik Lewi, później nazwany Mateuszem (Mt 9,9) oraz Filip (J 1,43-45). Oni także spontanicznie i natychmiast odpowiedzieli na wezwanie Jezusa i poszli za Nim. Stali się Jego uczniami, naśladowcami, a potem ich Mistrz nazwał ich apostołami.

 

Pozytywna odpowiedź na powołanie Jezusa, by pójść za Nim w każdym przypadku była czymś niezwykłym i mistycznym. To była radykalna i odważna decyzja tych ludzi, których Jezus nie przymuszał, ani nie szarpał za klapy. Nie krzyczał, ani nie używał żadnych socjotechnicznych sztuczek i nie obiecywał im żadnych profitów, lecz użył prostych słów: „Chodź za Mną” – i ludzie szli w ciemno, z wiarą i ufnością, że dokonali najwspanialszego wyboru. Jest to niezwykłe zjawisko duchowe polegające na tym, że sam Ojciec Niebieski pociąga człowieka do Jezusa, który wyraźnie oświadczył: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał” (J 6,44).

 

Byli jednak niestety i tacy, którzy nie odpowiadali pozytywnie na zaproszenie Jezusa. Trzech takich ludzi spotykamy w 9. rozdziale Ewangelii świętego Łukasza (9,57-62). Pierwszy z nich sam zadeklarował, że pójdzie za Jezusem wszędzie, ale nie był świadom wyrzeczeń i kosztu naśladowania Mistrza. Zapewne liczył na jakieś przywileje i korzyści, skoro Jezus go uprzedził powiadając, że nawet ptaki mają swoje gniazda, ale On jest bezdomnym Nauczycielem, który nie ma gdzie skłonić głowy.


Reklama

 

Drugi został wezwany przez Jezusa, ale najpierw chciał odejść od Jezusa, by pogrzebać ojca (w. 59-60). Sprawy ważne i szczególnie pilne stają się często przeszkodą i barierą dla wielu, którzy nie idą za Jezusem jako chrześcijanie, bo teraz praca jest ważniejsza i pilniejsza, kariera, wychowanie dzieci, zdobywanie pieniędzy i wiele innych, pilnych spraw, które stają się ważniejsze od mojej osobistej relacji z Bogiem.

 

Albo więź emocjonalna i presja bliskich, które stanęły na przeszkodzie temu trzeciemu człowiekowi z ewangelii, który chciał najpierw pożegnać się z najbliższymi, a potem pójść za Jezusem. To nieszczęsne w tym kontekście słowo „najpierw” odwiodło niejednego od pójścia w ślady Zbawiciela, który podsumował to smutne spotkanie z trzema ludźmi słowami (w. 62), że kto ogląda się za siebie, nie nadaje się do Królestwa Bożego!

 

Jest wiele innych przyczyn opisanych w Nowym Testamencie, że ludzie nie chcieli naśladować Jezusa. Na przykład bogaty młodzieniec (Mt 19,16-22), dla którego barierą był majątek, ważniejszy od troski o biednych, a także od zbawienia, o które pytał Jezusa. Z kolei Samarytanie z pewnej wioski (Łk 9,51-53) również nie przyjęli Jezusa nawet na noc, bo kierowali się uprzedzeniami religijnymi. Skoro idzie do Jerozolimy czcić Boga, a my mamy swoje miejsce na górze Gerazim, więc Jego noga nie postanie wśród nas. Inny znawca Prawa (Mr 12,32-34a) egzaminował Jezusa, oceniał słuszność Jego wypowiedzi jako komentator, wyciągał właściwe wnioski, był mądry, a jednak Jezus rzekł do niego: „Niedaleko jesteś od Królestwa Bożego”. Czego mu brakowało? Wiary i poddania swego życia Jezusowi! Poczucie wyższości i znajomość Prawa wyparły Jezusa z serca tego człowieka!

 

Bardzo smutny epizod znajdujemy w Ewangelii świętego Jana (6,60 i 66), gdzie grupa uczniów odeszła od Jezusa, bo Jego nauka okazała się zbyt „twarda” - niezrozumiała, wymagająca myślenia i w ich mniemaniu zdecydowanie za trudna do zastosowania. To musiało bardzo zaboleć, skoro Jezus zapytał pozostałych dwunastu uczniów: „Czy wy też chcecie odejść? Na szczęście Piotr odpowiedział: Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. My zaś uwierzyliśmy i jesteśmy pewni, że Ty jesteś Chrystusem, Świętym Bożym” (J6,68b-69).

Reklama

 

Jaki wniosek wypływa z moich dzisiejszych rozważań? Otóż każdy człowiek, kto nie odpowiada na Boże powołanie do poddania życia Jezusowi, traci tym samym zbawienie i życie wieczne! To najtragiczniejsza i nieodwracalna, wieczna strata człowieka! Szczególnie dla tych, którzy są blisko, ale w końcu wycofują się i nie podejmują tej najważniejszej decyzji w życiu! Warto zatem zweryfikować swoje chrześcijaństwo. Czy jest ono już tylko martwą doktryną okraszoną liturgicznymi gestami i tradycją ojców, której już nawet nie praktykuję serio, a Bóg i Jezus są bardzo daleko od mojego serca i na obrzeżach mojego zagonionego życia? Jeśli nawet tak jest, to usłysz dzisiaj ponowne, Jezusowe zaproszenie: „Pójdź za Mną”.

 

Andrzej Seweryn

andrzej.seweryn@gmail.com

 

 

 

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama