Chociaż nie ma jeszcze szczegółów pewne jest to, że Andrzej Kimbar chce namieszać w wielbarskim samorządzie. Właśnie organizuje nowy komitet, który ma wnieść nową jakość do miejscowej polityki. Naszej redakcji uchyla rąbka tajemnicy.
Kto wygra wybory na burmistrza w Wielbarku?
Pewnie najlepszy kandydat. Ten, który otrzyma najwięcej głosów. Myślę, że na dzień dzisiejszy faworyta nie ma. Walka będzie bardzo wyrównana. I może okazać się, że będzie druga tura.
Zapowiada się ktoś jeszcze oprócz Jerzego Szczepanka i Roberta Kwiatkowskiego?
Na pewno będzie więcej niż dwa komitety. Jeden tworzę wspólnie z nowymi osobami. Będzie on obywatelski, wynikający z ruchu oddolnego i bardzo mocno przeze mnie wspierany.
Może rozważa pan start na burmistrza Wielbarka?
Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.
To bardzo tajemnicze.
Nie można jeszcze odsłonić wszystkich kart. Na ten moment pracujemy, by komitet był jak najlepszy i miał wiele do zaoferowania mieszkańcom gminy.
Jaki w takim razie jest pomysł?
Naszym wspólnym celem jest dobro gminy i jej mieszkańców. Dlatego wszystkie założenia będą miały na celu rozwój gminy i wprowadzenie nowego spojrzenia na samorząd. Mogę już zdradzić, że nasi kandydaci to osoby świeże. Z energią i chęcią do działania. Dla zdecydowanej większości będą to pierwsze kroki w samorządzie.
A jaka będzie średnia wieku?
Chcemy odmłodzić kadry. Staramy się aby średnia wieku była jak najniższa. Myślę, że ja już powinienem ustępować miejsca w samorządzie młodemu pokoleniu, służyć swoim doświadczeniem i wiedzą. Wspierać zespół. Bo oni dzisiaj inaczej patrzą na potrzeby gminy. Ta ich świeżość jest kluczowa, są gwarancją tego, że jeszcze wiele może się u nas zadziać. Niestety, sprawowanie funkcji przez wiele lat niesie za sobą ryzyko, że przestaje się zauważać pewne sprawy.
To kiedy poznamy więcej szczegółów?
Potrzebujemy jeszcze chwilę. Mogę jedynie zdradzić, że stawiamy mocno na kobiety. Nie będą one oczywiście jedynymi kandydatkami, ale będzie ich u nas sporo. Kobiece spojrzenie na gminę też jest bardzo ważne. Zwłaszcza że panie patrzą na różne sprawy wielowymiarowo.
Ludzie chcą działać i iść do samorządu?
I tak, i nie. Wiele jest osób wartościowych, które z pewnością odnalazłyby się w roli radnych gminy, ale coś ich powstrzymuje przed podjęciem takiej decyzji. Są też tacy, którzy bardzo chcą, ale niekoniecznie powinni. Zwłaszcza, gdy patrzy się na nich z perspektywy dotychczasowej działalności.
Wydaje się, że w Wielbarku nie ma już wiele do zrobienia...
A to nieprawda. Do zrobienia jest wiele, tak jak w każdej innej gminie. Nie ma samorządu, w którym można by tylko spijać śmietankę z sukcesu. Wiele rzeczy musi być kontynuowanych. Jest wiele dobrych praktyk, ale potrzebujemy powiewu świeżości. Może przez te lata wpadliśmy już w rutynę, a nowe oczy inaczej spojrzą na samorząd w całości i w poszczególnych wąskich zakresach.
To co z Andrzejem Kimbarem?
Jesteśmy w trakcie negocjacji na wszystkich szczeblach samorządu z różnymi partnerami. Dlatego jest jeszcze zbyt wcześnie, by zdradzać wszystkie tajemnice związane z moją osobą. Jedno jest pewne, nie szyld partyjny jest tu dzisiaj ważny, a chęć podjęcia rękawicy do zmian. W samorządach nie ma miejsca na politykę, jest potrzebne działanie na rzecz ludzi i regionu.
Ale w wyborach parlamentarnych posmakował pan polityki na wielką skalę?
Tak. I jak patrzę na to z dystansu, to widzę, że im polityka na wyższych szczeblach, tym bardziej rządzi się ona swoimi prawami. Tu, blisko ludzi i ich spraw, nie mogą tworzyć się obozy. To inna skala. Tam bardziej wszystko opiera się na ideach, hasłach, tu musi być działanie.
Test
Oddal bym na Pana glos Jesli postawi Pan na mlodych ludzi i rozbije dzisiejsza klike Wielbarska. I Jesli wystartuje Pan jako bezpartyjny.