Niewielu, bo zaledwie 10 członków Grupy Motocyklowej, wyremontowało nieużywany od lat budynek po dawnej hurtowni budowlanej. W niedzielę, 15 maja, odbędzie się uroczyste i oficjalne otwarcie siedziby Grupy.
- Oficjalnie członków mamy 10, ale sympatyków, którzy z nami podróżują, jest sporo więcej – mówi Piotr Zembrzuski, jak się okazuje, miłośnik nie tylko kyokusin karate. - Pasja motocyklowa towarzyszy mi od szkoły średniej, a najnowszy motocykl, ten, którym jeżdżę obecnie, dostałem w prezencie od żony, kiedy w karate uzyskałem stopień 5 dana.
Chociaż Grupa nie ma jeszcze statusu stowarzyszenia, ma swoje władze. Prezesem jest Andrzej Hołda, a wiceprezesem – Zbigniew Wierzchowski, który zresztą, jako tzw. „złota rączka” budowlana, sporo pracy włożył w przekształcenie rudery w atrakcyjny budynek. Warto też podkreślić, że remont był przeprowadzony nie tylko własnymi siłami, ale i wyłącznie z własnych środków.
W odróżnieniu od grupy „Jurand”, która zrzesza członków tak z terenu Szczytna, jak i Biskupca, Grupę Motocyklową tworzą jedynie szczytnianie.
- Ale nie zamykamy się na nikogo, zapraszamy do nas, do Grupy, do wspólnego jeżdżenia wszystkich chętnych. Zwykle całą grupą jeździmy w weekendy, głównie w niedziele, i zwiedzamy Mazury. Można do nas dołączyć. Zbieramy się najczęściej o godzinie 9 lub 10 na Placu Juranda – zachęca Piotrek. - A co ważne, u nas jeżdżą też dziewczyny – podkreśla wiceprezes Zbyszek. - I to wcale nie jako tzw. „plecaki”, ale równoprawni członkowie, a raczej członkinie. W wielu innych grupach tak nie ma, dziewczyny np. nie mogą nosić klubowych strojów, a u nas mogą.
Zdezelowany budynek przy ul. Łomżyńskiej Grupa wydzierżawiła od miejscowego GS. Remontowała go przez rok z imponującym skutkiem. Można się będzie o tym niebawem przekonać.
- Zapraszamy fanów motocykli, ale nie tylko – mówią obaj panowie. - Spotykamy się o godzinie 11. na Placu Juranda, później kawalkadą jedziemy do siedziby. A tam zapewniamy oprawę muzyczną, słodki poczęstunek, grill, grochówkę...
Tym hucznym otwarciem Grupa chce rozpocząć „nowe życie”, wyjść z cienia.
- Wiele osób jeszcze nie wie, że w ogóle jesteśmy, działamy i to chcemy zmienić – mówią Zbyszek i Piotr. - Własna fajna siedziba wiele spraw ułatwia. Jest gdzie się spotkać, pogadać, można organizować eventy. Nawet teraz, przed otwarciem, jak jest marna pogoda, to już się tam spotykamy, by chociażby pograć w ping ponga. Jestem przekonany, że miłośników motocykli jest w Szczytnie wielu, a jeszcze więcej takich, którzy jeszcze tę miłość czują jedynie platonicznie. Z nami każdy zakochany będzie mógł się spełnić – zapewnia Zbigniew Wierzchowski.
Grażyna????
Janusze????w akcji