Czwartek, 9 Maj
Imieniny: Grzegorza, Karoliny, Karola -

Reklama


Reklama

Nieuczciwość bezkarna i dolegliwa (zdjęcia)


Wiara w ludzi to dobra cecha, mają ją głównie starsze osoby. Dla nich słowo droższe jest od pieniędzy. Niestety bywa, że to zaufanie jest okrutnie wykorzystywane. Na własnej skórze doświadczył tego Zygmunt Senderowski (80 lat) ze Szczytna. Wynajął młodemu przedsiębiorcy plac i budynki przy ulicy Reja. Dziś teren wygląda jak ogromne składowisko odpadów. A młody przedsiębiorca nie poczuwa się do usunięcia skutków swojej działalności. - Na koniec życia taki pasztet mi zostawił – żali się pan Zygmunt.


  • Data:

Zygmunt Sendrowski to dostojny staruszek. Sam ciężko pracował. Na działce przy ulicy Reja od 1980 roku prowadził hurtownię budowlaną. Prowadził ją jeszcze będąc kilka lat na emeryturze.

 

- W końcu jednak stwierdziłem, że siły nie te i czas odpocząć – wspomina. - Zamknąłem biznes, a plac wydzierżawiałem. Były tam różne działalności, to handel materiałami grzewczymi, to zakład usługowy. Potem teren stał pusty.

 

- Tata nie chciał już tego wynajmować, raczej sprzedać – mówi Ewa Winiarek, córka pana Zygmunta. - W końcu jednak pojawił się młody przedsiębiorca, który tak nachodził tatę, takie rzeczy mu opowiadał, że ten zgodził się ponownie wydzierżawić ten teren. Nowy najemca mówił, że z czasem odkupi tę nieruchomość i to chyba przekonało tatę.

 

Przybywa śmieci, ubywa pieniędzy

 

Początkowo nic nie wskazywało na to, że będą kłopoty. Młody mężczyzna na działce i w pomieszczeniach przy ul. Reja prowadził zakład usługowy, a dokładnie wulkanizację.

 

- Początkowo nawet w miarę płacił za dzierżawę, ale po kilku miesiącach zaczęły pojawiać się problemy z płatnościami – wspomina pan Zygmunt. - Od czasu do czasu tam zaglądałem i było tam dość schludnie i pusto. Z czasem zaczęły pojawiać się samochody do rozbiórki i wyrejestrowania. Pojawiały się nocą. Były ich dziesiątki. Sterta opon, blach, zderzaków zaczęła niepokojąco rosnąć.

 

Im nielegalne składowisko bardziej rosło, tym bardziej najemca opóźniał się w płatnościach. - W końcu nie wytrzymałem i w październiku 2019 roku pisemnie wypowiedziałem mu umowę dzierżawy – mówi Zygmunt Senderowski. - Miał oczywiście sprzątnąć też ten bałagan. Nie zareagował, więc wysłałem mu jeszcze kolejne pisma. W sumie aż osiem. I wciąż nic. Siedział tam, nawet pomieszkiwał w niektórych budynkach. Co więcej, zaczął handlować ogumieniem. Opon z tygodnia na tydzień przybywało. Mówiłem mu, że sobie tego nie życzę, to był do tego stopnia bezczelny, że nocą od strony ulicy Śląskiej, przez płot wrzucał opony, abym tego nie widział. Sterta odpadów rozrosła się do kolosalnych rozmiarów.


Reklama

 

Udawana dobra wola

 

Mimo nalegań pana Zygmunta i jego rodziny młody przedsiębiorca nie chciał opuścić terenu przy Reja. W końcu pan Zygmunt zamknął bramę wjazdową na kłódkę i nie wpuścił go. - Dostawał ode mnie różne terminy na wyprowadzenie się oraz zabranie tego całego bałaganu – mówi staruszek. - Obiecywał z tygodnia na tydzień, że oczyści plac.

 

- Tata naiwnie zgadzał się na te terminy, bo jest dobrym człowiekiem i myślał, że ma do czynienia z kimś poważnym – dodaje jego córka Ewa. - Niestety, składowisko zamiast maleć stale rosło. Przywoził stare opony zamiast je wywozić. Ciągle tylko obiecywał, że podstawi samochód i odbierze te śmieci. Ale tradycyjnie nic się nie działo i nic nie dzieje.

 

 

Bezradne prawo

 

W końcu sprawę pan Zygmunt zgłosił na policję. - Całe życie byłem uczciwy, robiłem wszystko zgodnie z prawem, a na koniec życia ten pan zostawił mi taki pasztet – żali się Zygmunt Senderowski.

 

- Policja zgłoszenie przyjęła, ale twierdzi, że niewiele może zrobić, że ja muszę dochodzić tego w procesie cywilnym. Tych odpadów są tony, czy tak w Polsce wygląda prawo? Czy naprawdę nie można zmusić tego młodego człowieka do usunięcia „efektów” jego szkodliwej działalności? - Rzeczywiście przyjęliśmy takie zgłoszenie – mówi sierżant Izabela Cyganiuk ze szczycieńskiej policji. - Analizujemy całe zdarzenie.

 

Policjanci sprawdzają też, czy podczas rozbierania samochodów nie dochodziło do innych przestępstw, bo na składowisku znaleziono kilka tablic rejestracyjnych. Czy na przykład nie rozbierano tam aut pochodzących z kradzieży.

 

- Z posesji zniknęła kosztowana waga, która należała do mnie – mówi Zygmunt Senderowski. - Zgłosiliśmy to jako kradzież. Tyle kłopotów, co narobił mi ten pan przez całe życie nie miałem – irytuje się pan Zygmunt.

Reklama

 

Właściciel sprząta, dzierżawca się śmieje

 

Staruszek nie czekał na rozstrzygnięcie sądowe, czy ustalenia policji, ale powoli stara się uporządkować plac. Dlatego zlecił specjalistycznej firmie wywóz części nieczystości.

 

- Jest to bardzo kosztowne, bo taki jeden transport złomu kosztował mnie ponad 4 tys. zł – żali się. - ale chce mieć to już za sobą i jak najszybciej to wszystko uporządkować, bo naprawdę serce mnie boli, gdy widzę, jak to wszystko wygląda, jakich szkód narobił ten pan.

 

Oprócz policji i dzielnicowego, swoje postępowania prowadzą też strażnicy miejscy, ale też wydział ochrony środowiska Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie. - Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma żadnego organu, który by zajął się tą sprawą od ręki – żali się pan Zygmunt. - Przepisy są do niczego. Ja mam problem, a ten młody człowiek śmieje się z tego i jest bezkarny...

 

- Ta cała sprawa bardzo odbiła się na zdrowiu taty – dodaje córka Ewa. - Wylądował przez tego pana w szpitalu, tyle ma nerwów... Został wykorzystany na maksa.

 

Pan Zygmunt i jego rodzina zaangażowali też prawnika w swoje działania.

 

- Nie pozwolimy na to, aby ten przedsiębiorca był bezkarny, a mój tata miałby po nim posprzątać – dodaje Ewa Winiarek. - Niech nasza historia będzie przestrogą dla innych. Czasami nie warto ludziom ufać, bo potrafią bezwzględnie oszukać.

 

Więcej informacji z naszego powiatu zawsze w papierowym wydaniu "Tygodnika Szczytno".

Tygodnik dostępny jest w niemal każdym sklepie, w tym w sieci sklepów Biedronka.



Komentarze do artykułu

Mieszkaniec Szczytna

Całe Szczytno wie o kogo chodzi, jeździ bez prawa jazdy, jest bezkarny i nikt z tym nic nie może zrobić, teraz zostawił syf na Reja! Każdy wie że on siedzi na Paderewskiego i nigdy ciężką pracą się nie parał, tylko kradzieżami i krętactwami!

Poli

Cala rodzina panstawa C w uja wali...a teraz znicze sprzedają...jaki ojciec taki syn

Pawel

Biedny staruszek, zwinął ,,złom\'\' chłopakowi i sprzedał

Pawel

Nosił wilk razy kilka ponieśli i wilka, to takie życie, fajnie

Obiektywny

Do telewizji z tym tematem. Trzeba się wziąć za tego gówniarza.

oszukana

To złodziej i krętacz!!! tak jak jego siostra i dziewczyna

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama