Jako turysta nie mam zbyt wygórowanych wymagań. Przyjeżdżając w celach turystycznych do jakiegoś miasta chcę schludnego i wygodnego miejsca do spania, mieć co zwiedzać i dobrze zjeść. Ta ostatnia moja zachcianka chyba jest najważniejsza, bo gdy brzuszek pełny, to na świat inaczej się spogląda. A jakim miastem turystycznym jest Szczytno, miałem okazję przekonać się w ostatnią sobotę.
Korzystając z pięknej słonecznej pogody, zarządziłem rodzinny spacer miejskimi ulicami. Pora obiadowa nastała, więc moje „kiszki” marsza zagrały jak na wiejskim jarmarku. Po drodze przechodziliśmy obok nowo otwartego baru mlecznego, więc grzechem by było nie skorzystać z oferowanych przysmaków. Sam lokal malutki, ledwie trzy stoliki się mieszczą i parę stołeczków barowych pod oknem.
Niestety, kubatura pomieszczenia na wiele nie pozwala. Przez pół godziny przewinęło się tam sporo osób, co pokazuje, że w centrum miasta jest zapotrzebowanie na tego typu lokale. Nam udało się miejsce znaleźć, więc ochoczo mogłem spałaszować zamówiony placek po węgiersku. W pewnym momencie do lokalu przyszło około 20 motocyklistów, którzy przejeżdżając przez Szczytno zatrzymali się na posiłek.
Rumaki zaparkowali pod MDK-iem, a pierwszym ich przystankiem był bar mleczny. Niestety, lokal nie był w stanie pomieścić takiej liczby osób, więc ruszyli dalej. Po pewnym czasie zaobserwowałem, że grupa motocyklistów ponownie wróciła w okolice baru, jednak i tym razem w lokalu nie było wolnych miejsc. Nie będę dalej skupiał się na tej grupie turystów, ale skupię się na celu ich poszukiwań.
Weźmy pod uwagę dwie główne ulice miasta, czyli ulice Odrodzenia i Polską. Ile barów czy restauracji znajduje się przy tych ulicach? Ile jest reklam restauracji? Ile jest tabliczek informacyjnych wskazujących kierunek do restauracji? Pewnie na palcach jednej ręki można policzyć. Ja tego nie sprawdzałem, ale nie kojarzę, aby było więcej. Dla miejscowego nie ma problemu, bo wszyscy wiemy, że zjeść możemy np. w „Karmuszce”, „Mazurianie”, „Zaciszu”, „Mazurskiej” czy w „Prymie”, że o innych lokalach już nie wspomnę.
My to wiemy, ale czy turysta przejeżdżający przez centrum miasta wie? Przecież wszystkie te lokale są oddalone od głównych ulic miasta. No może z wyjątkiem „Mazuriany” choć i ten lokal nie jest tak mocno rozreklamowany. Centrum naszego miasta jest bardzo ubogie w tego typu lokale i choć nam miejscowym to nie przeszkadza, to turystów zniechęca do zatrzymywania się w tym mieście. A przecież chwalimy się, że jesteśmy otwarci na turystów. Co z tego, skoro nie potrafimy sprostać ich oczekiwaniom.
Zamiast restauracji, barów, ogródków piwnych w centrum miasta, mamy parkingi samochodowe i ruch tranzytowy przez środek. Centrum samochodami stoi i basta, i nie wiem czy ktoś to zmieni. Tyle pisało się o obwodnicy miasta i cisza. Tyle pisało i mówiło się o wyprowadzeniu samochodów z Placu Juranda i cisza. Najwidoczniej nikomu na tym nie zależy, aby centrum przywrócić mieszkańcom.
A szkoda, bo z tego, co widzę zapotrzebowanie wśród mieszkańców jest duże. Ludzie chcą siedzieć w barach, zjeść obiad na świeżym powietrzu, napić się piwka wieczorem w ogródku piwnym czy podziwiać gwiazdy przy lampce wina. Ale jak miło można spędzać czas, kiedy kawki skrzeczą nad głową, a obok stolika dymią przejeżdżające samochody? Chyba trzeba siedzieć w kasku i z maską gazową na twarzy. Choć jest promyczek nadziei, że kaski niedługo zdejmiemy, to tego promyczka nie widać w przypadku masek gazowych. Oby nie przyrosły one nam do twarzy, bo ani to wygodne ani uroku nie dodają.
Szczytno to taka dziwna kraina. Raz chce być miastem słynącym z turystów, a raz miastem skupiających przemysłowych artystów. I na dobrą sprawę, żadnym się nie stało, bo ani turystów ani inwestorów do nas nie przyleciało. I choć rymy cisną się na usta, to czekamy kiedy Plac i Odrodzenia od samochodów będzie pusta.
Roman Żokowski
AAmieszkaniec
Likwidacja parkingu na Placu Juranda , to najgłupszy pomysł. Już teraz nie ma gdzie zaparkować w Szczytnie. Powiecie pod Kauflandem...ciekawe ile tam się uda wcisnąć samochodów? Teraz ten parking jest już zapchany. A choćby na ul. Odrodzenia i Polskiej było 100 barów, kawiarni i 300 ich reklam , to nikt z turystów tam nie zajdzie zjeść bo niby gdzie postawi samochód. Miejscowi mogą przyjść pieszo o ile mieszkają blisko lub łatwiej znajdą wolne miejsce do zaparkowania , bo znają Szczytno. Ale turysta nie znający miasta, jak nie ma gdzie się zatrzymać samochodem to jedzie dalej. Znam to z własnego doświadczenia, kiedy jestem w obcym mieście i jak chcę coś zjeść a nie mam gdzie zaparkować to szukam stacji paliw lub MacDonalda , bo tam można zaparkować.