Rafał Kot, nasz doskonały ultramaratończyk, zajął drugie miejsce w 24-godzinnymi biegu po schodach warszawskiego hotelu Marriott. Zasady są proste - trzeba jak najwięcej razy dotrzeć z poziomu -1 na 41 piętro hotelu. Czyli łącznie 42 piętra.
Wbiega się tylko w górę, w dół zjeżdża się jedną z dwóch wind – relacjonuje zawody Rafał Kot. - I na tym też polega dodatkowa trudność, bo w "godzinach szczytu" czyli w czasie, gdy na trasie jest najwięcej biegaczy (od godz 12 do 20) na windę czasami trzeba czekać do 15 minut. Samo wbiegnięcie na najwyższe piętro zajmowało około 6-8 minut. Dla mnie to już drugie podejście do tego biegu. W 2018 roku pokonałem 102 wejścia i to wystarczyło, by wygrać zawody.
W tym roku wbiegłem 111 razy (a dotychczasowy rekord trasy wynosił 105 razy) zajmując 2. miejsce za obecnym wicemistrzem Polski w towerrunningu (czyli bieganiu po schodach) - Pawłem Puszałą, który wbiegł 114 razy. W zawodach wspierał mnie support w postaci Moniki i Marka Nestorowiczów z KB Jurund, którzy dzielnie pomagali mi przez całe 24 godziny.
Kilka statystyk - zaliczenie 65 wbiegnięć dawało wysokość najwyższej góry świata, Mt. Everestu. 111 wbiegnięć Rafała Kota to równowartość pokonania 15 151,5 metrów albo... 4 662 pięter, a licząc, że na każde piętro prowadzi około 20-22 schody, to będzie blisko 100 000 schodków.
Fot. Archiwum prywatne Rafała Kota
Kibic
Twardy Gość. Olbrzymi szacunek i gratulacje.