Na imprezowym terenie Wielbarka mieszały się nuty masła, igliwia i pieprzu, a jury miało – nomen omen – twardą kurkę do zgryzienia. Wśród talerzy, które mówiły więcej niż niejedna mowa, najgłośniej zabrzmiał „Mazurski koszyczek leśny” autorstwa Agnieszki Seferyn z Jerut (gm. Świętajno). Danie wygrało tegoroczną odsłonę konkursu kulinarnego towarzyszącego Grzybowaniu. Tuż za nią uplasowały się: Renata Tabaka (Długie) – II miejsce, Martyna Zyśk (Wielbark) – III miejsce, a wyróżnienie trafiło do Teresy Kozickiej (Wielbark).
Agnieszka na co dzień projektuje ogrody i przewodzi Kołu Gospodyń Wiejskich „Bombowe Babeczki”. W kuchni łączy prostotę dzieciństwa z odwagą nowoczesnych smaków. Rozmawiamy o daniu, które wybrali jurorzy i o tym, dlaczego przepis to tylko połowa historii – reszta to serce.
Zwycięskie danie to?
„Mazurski koszyczek leśny”: ziemniak gotowany w mundurku, nadziewany pęczakiem z dymką i kurkami, a wszystko na sosie z marynowanego zielonego pieprzu. To mój ukłon w stronę mazurskiej farszynki, tylko w nowoczesnym wydaniu. Jak powiedział Michał Denesiuk – u mnie farsz wyszedł na wierzch. Chciałam, żeby moja potrawa „oddychała” (śmiech)
Brzmi, jak potrawa z ekskluzywnej restauracji. Skąd ten sznyt?
Z doświadczeń. Pracowałam w Dworze Artusa w Gdańsku, a mój szef, Grzegorz, nauczył mnie „kuchni profesjonalnej”: porządku, balansu, cierpliwości. Do tego dochodzi praktyka w domu i w kole gospodyń – gotuję dla rodziny, przyjaciół i „Bombowych Babeczek”. To różne światy, ale łączy je jedno: smak musi mieć sens.
Zawodowo projektuje Pani ogrody. Widać to na talerzu?
Tak, bo komponowanie ogrodu i komponowanie talerza mają wspólny język: teksturę, rytm, sezon. W daniu lubię zielony akcent, w sosie – pieprzną świeżość, w dodatkach – chrupkość. A grzyby? Są wdzięczne, jeśli wiesz, jak je traktować.
Grzyby – trudny czy posłuszny produkt?
Niesłusznie demonizowane. Wystarczy wiedza i szacunek do obróbki. Lubię je jeść i zbierać – wtedy naprawdę rozumiesz, co niesiesz do kuchni.
Smaki dzieciństwa?
Placki ziemniaczane i rosół. Im prościej, tym lepiej.
Pani „popisówki”?
Placek po węgiersku i… Gruzja. Uwielbiam zupę charczo, a do kuchni gruzińskiej zaraził mnie przyjaciel, Arkadiusz Pasymowski z Barczewka. Czasem gotujemy razem. A z talerzy, które kocham – chinkali. To taka uczciwa, gorąca radość w środku.
A nasze Mazury?
Placki ziemniaczane z sosem chrzanowo-śmietanowym i grzybami – leśnymi albo pieczarkami. W prostocie jest prawda.
Widzi Pani, że ludzie wracają do gotowania?
Bardzo. Znajomi, którzy kiedyś żyli „na mieście”, dziś mówią: „zróbmy coś razem”. Stare przepisy wracają, ale często w unowocześnionej formie. To piękne – i modne. Zresztą z gotowania da się żyć. Kto wie, może kiedyś moja restauracja? To moje marzenie,
Kto gotuje lepiej: kobiety czy mężczyźni?
(śmiech) Po równo. Ja uczyłam się od mężczyzn, ale w kuchni liczy się człowiek, nie metryka. I konsekwencja.
Da się streścić Pani zwycięstwo w krótkim przepisie?
Ziemniaki w mundurkach upiec lub ugotować „al dente”. Pęczak ugotować na sypko, przesmażyć z dymką, dodać drobno krojone kurki – ma być chrupko i rześko. Sos: marynowany zielony pieprz rozetrzeć, połączyć ze śmietanką, odrobiną masła i wywarem warzywnym, zredukować do jedwabiu. Ziemniaka naciąć, nadziać pęczakiem, posadzić na sosie. Na wierzchu ziele z ogrodu. Koniec. Tylko pamiętajmy: przepis to szkic. Smak buduje ręka, nos i serce.
Co najbardziej cieszy po wygranej?
Że miasteczko jadło i się uśmiechało. Że talerze wracały puste. I że wśród tylu świetnych dań mój „koszyczek” zabrzmiał najgłośniej. Dziękuję organizatorom, jurorom i dziewczynom z KGW. To była fajna, życzliwa sobota – taka, jaką Mazury lubią najbardziej.
Nie jestem fanem nowego włodarze z Myszynca ale skoro już radni wydali na to zgodę niech robią. Pewnie będzie ładniej niż jest. Kwestia na jak długo nie zrobimy przez to innych inwestycjo bo to nam turystów na pewno nie przyniesie. Takie wieże są w innych miejscach i tłumów tam nie ma. Nikt z Wloszczowej nie przyjedzie gapic się na Szczytno z lotu ptaka. Poza tym mamy wieże w ratuszu ktora jakoś slabo funkcjonuje a ma te same walory. Noji kwestia odrapanej obok szkoły...
Jan
2025-12-17 05:02:18
Jak zwykle to jest potrzebne tylko nie przy moim domy. To niech Ci wlasciciele domów dojeżdżają autobusami elektrycznymi do pracy i nie smrodzą miasta, w którym mieszkam. Swego czasu powstawał pewien zakład pogrzebowy na Niepodległości. Ileż to było hałasu o to. I co? Wszyscy żyją? Da się żyć? W Rudce też były protesty ze market powstaje, market powstał, pięknie się prezentuje i służy ludziom bo mają blisko.
Kamil
2025-12-17 04:56:25
A co będzie z orlikiem, czy też zniknie bez wieści jak plac zabaw z plaży? Korzysta z niego dużo osób. Wydano dużo pieniędzy na jego wybudowanie. Kto się z tego rozliczy?
Zaniepokojona
2025-12-16 11:58:26
Jestem pod wrażeniem naszego ,, zamku\'\' - coś pięknego.
Już
2025-12-16 11:37:29
Czy przekształcanie okolic wieży w \"uporządkowaną przestrzeń publiczną\" bedzie polegać na zaoraniu ponad stuletniej szkoły i zamiana w nowy deptak?
Taka ciągle tutejsza
2025-12-15 19:25:16
Wyśmienite spotkanie Gratuluję p Ambroziakowi pomysłu sposobu prowadzenia spotkania. Wójt byl dobrze przygotowany Duża dawka wiedzy Piękny koncert
Joanna
2025-12-15 18:56:49
Karolina Piechowicz (mam nadzieję, że nie pomyliłem nazwiska), była topową pływaczką wśród juniorów i jakoś słuch po niej zaginą po tym jak wyjechała do Ameryki. Ktoś coś wie, co znią? Teraz ma pewnie ok. 22 lata.
Olek
2025-12-15 07:10:40
A pozwolenia od konserwatora wojewódzkiego już są ? Bo jak ktoś nie ze Szczytna to może nie wiedzieć, jakie rejony miasta podlegają ochronie konserwatorskiej. Zupełnie jak Karol N.
Taki sobie czytelnik
2025-12-15 05:37:43
Najpierw, że dziecko zaginelo a potem dopiero, se z ośrodka terapeutycznego czyli standard. To normalka, że mlodzie ucueha bonim wszędzie źle i nie chcą się wychowywać ale artykuł sugeruje, że zaginęli dziecko...pomocy...
Jan
2025-12-14 08:13:17
Aniu jestem dumna z Ciebie życzę dalszych sukcesów.
Wioleta
2025-12-13 04:20:27