Lata mijają, a człowiek się starzeje. Wraz ze starością, zużywają się pewne elementy ludzkiego organizmu więc konieczna jest naprawa tak jak w starym samochodzie. Albo trzeba wymienić coś na nowe, albo wyremontować stare. Mnie ta starość też dopadła i wredna choroba przydusiła do ziemi. Ale dzielni lekarze i pielęgniarki, zastrzykami postawili mnie na nogi. To co wydarzyło się później dało mi wiele do myślenia.
Ból kręgosłupa to paskudna przypadłość. Dla chłopa, który wykonuje przydomowe prace wymagające wysiłku, to tragedia. Ratunku szukać można tylko w jednym miejscu. Szybki telefon do przychodni lekarskiej i następnego dnia stawiam się na wizytę.
Lekarz aplikuje mi serię zastrzyków i po 10 dniach staję na nogi. Ból ustąpił, więc będę żył. Kilka dni później dzwoni mój telefon. W słuchawce rozlega się miły głos kobiety, która zaprasza mnie na spotkanie. Spotkanie ma odbyć się w Szczytnie w restauracji „Krystyna” i ma dotyczyć dolegliwości kręgosłupa i czegoś tam jeszcze. Nie wysłuchawszy treści do końca, ślicznie podziękowałem i rozłączyłem się.
Rozmowę potraktowałem jak kilkadziesiąt innych rozmów z tego typu propozycjami. Bo co chwila ktoś dzwoni, aby zaprosić na prezentację garnków czy też innego sprzętu mi niepotrzebnego. W pierwszej chwili potraktowałem to jako „normalkę” mówiąc w młodzieńczym żargonie, ale minęło z pół godziny i zacząłem się zastanawiać. Dzwoni do mnie kobieta z telefonu o początkowym numerze 25.... Zaprasza mnie na spotkanie do Szczytna, a spotkanie ma dotyczyć bolącego kręgosłupa. Skąd ta kobieta wie, że jestem ze Szczytna i miałem ostatnio problem z kręgosłupem?
Skąd ta kobieta ma numer telefonu do mnie czyli faceta z okolic Szczytna? Może ta kobieta to jakiś jasnowidz jest? Przecież ja jej nie podawałem, skąd jestem. Zanim otworzyłem gębę, to ona już mnie zaprosiła na spotkanie do Szczytna i powiedziała czego ma dotyczyć. Skąd ta kobieta miała informacje o mnie i moim schorzeniu, tego nie wiem, ale trafiła w dziesiątkę. Nie daję jednak za wygraną i szperam dalej.
O pomoc proszę „wujka Google”, który w takich sprawach jest niezawodny. Wklepuję numer telefonu, enter i jest. Numer z Siedlec, a pod nim 111 negatywnych komentarzy internautów. Co tam ludzie piszą na temat tego numeru, to nie powtórzę, bo nie chcę być posądzony o zniesławienie, ale są też posty opisujące podobną historię do mojej. Na przykład internauta pod nickiem „Zły” pisze: „Umawiają ludzi na prezentacje medyczne. Na prośbę o powtórzenie nazwiska rozłączyła się. Tyle dało RODO.
Nie wiem więc, czy mają również mój adres ale miasto znali”. Inny internauta „Bb-22” pisze coś takiego: „Pani skądś wiedziała o moim schorzeniu. Zapraszała na spotkanie tylko najpierw miałem wysłać swoje dane, kiedy powiedziałem, że nie podam swoich danych rozłączyła się”. Po tych postach widać, że nie tylko ja mam wątpliwości a wręcz podejrzenia. Czy ktoś handluje naszymi danymi?
Tego nie wiem, ale jest duże prawdopodobieństwo, że do tego procederu może dochodzić. Wątpię jednak, aby sprzedawane były wszystkie nasze dane, bo wtedy dostałbym imienne zaproszenie. Nawet sprzedaż części naszych wrażliwych danych rodzi dla nas niekomfortową sytuację. Dlaczego pani z Siedlec musi wiedzieć o moim schorzeniu? Dlaczego pani z Siedlec musi wiedzieć gdzie ja mieszkam i znać mój numer telefonu? Dobrze, że górale w Zakopanym nie pytają „Roman, jak tam twój kręgosłup, bo wczoraj w wiadomościach o tobie gadali”. To oczywiście traktuję jako żart, ale z pozostałą częścią historii do śmiechu mi nie jest.
Od wieków ludzie handlują wszystkim co się da. Dobra informacja, na której można sporo zarobić też jest w cenie. A ile można zarobić na informacjach o nas? Tego chyba nikt nie jest w stanie policzyć. Wszystko zależy od zasobności naszego portfela i formy zaproszenia. Ta telefoniczna forma zaproszeń już dawno się oklepała, a ludzie przestali się nabierać. I całe szczęście.
Roman Żokowski
Szanowna Redakcjo! Mieszkańcy Gminy Dźwierzuty, wspierający uczciwość aktualnego wójta, pana Dariusza Tymińskiego, pragną poznać imiona i nazwiska osób i merytoryczną podstawę ich rzekomego niezadowolenia. Powyższy artykuł wykazał jedynie daleko idące szykany, a to już podlega pod paragraf. Pan Tymiński piastuje stanowisko wójta, więc jest osobą publiczną. Zostało naruszone jego dobro osobowe uczciwego człowieka. Czekamy na dalszy ciąg dywagacji.
Wiesława Kowalewska
2024-11-23 13:26:27
Jak wielu ojców ma ten sukces????
Tytus
2024-11-23 09:07:21
Czyżby Wójt zaczął zrywać się z paska?
Mieszkaniec
2024-11-22 20:35:39
Przecież to proste zatrzymać się rozejrzeć i przejechać nie zatrzymasz się to cię zdmuchnie z torów a jak są światła to jest super i pewno jest znak stop który większość olewa
Wąski
2024-11-22 19:52:26
I to się liczy, przynajmniej część młodych zostanie
Gość
2024-11-22 14:48:55
Poza tym dobre drogi dają impuls do rozwoju miast.
Gabi
2024-11-22 14:45:17
Art. 261 Dz. U Prawo wodne obowiązujące w Polsce. Wszystkie grunty wodne morza, rzek, jezior stanowią własność Skarbu Państwa, a w tym pas służebności publicznej obowiązuje od lat x do dzisiaj. Posunięcie bardzo sprytne, lecz niezbyt kulturalne i inteligentne. Zapewne amator dzikiego połowu ryb... nie na wędkę.
Wiesława Kowalewska
2024-11-21 11:35:56
Wydaję mi się, że,,ślizganie,, będzie frajdą dla dzieciaków w tak nie zapomnianej do końca ich życia atmosferze świąt.Oczywiście miasto musi odpowiednio lodowisko udekorować.
Warchol
2024-11-20 13:46:48
Ciekawe , co powiecie , gdy za kilka lat subwencje ekologiczne traktowane obecnie jako \"marchewka\" zostaną obcięte ,lub wycofane z uwagi na biedę budżetową.?
Andrzej
2024-11-20 10:35:58
Mam pewną wątpliwość. Otóż jak dotrzymują słowa politycy wszystkich opcji już wiemy. Czy ktoś bierze pod uwagę fakt ,że przy obecnej mizerii Budżetu, a przyszłość może być jeszcze czarniejsza , subwencja ekologiczna zostanie okrojona lub zlikwidowana.? A Park zostanie ,ze wszystkimi tego konsekwencjami. Następni politycy powiedzą: Sorry- to nie ja obiecywałem. Sam jestem leśnikiem i leży mi na sercu ochrona przyrody, ale jestem przeciwny , aby ludzie z Warszawy z 7-go piętra w bloku \"urządzali\" życie tubylcom -czasem wbrew ich woli. Podejście obecnego kierownictwa Ministerstwa Klimatu nie wskazuje na analizę przyszłych skutków swoich planów. Przepraszam za porównanie ,ale najbardziej mi się to kojarzy z \"Rewolucją kulturalną \"w Chinach. Co z tego wyszło ,ludzie interesujący się historią i polityką wiedzą. Pozdrawiam.
Andrzej
2024-11-20 10:26:15