Jeden uczeń, u którego stwierdzono zakażenie koronawirusem, spowodował zmianę w systemie nauczania. Szczycieńska, podstawowa „dwójka” od środy pracuje w trybie tzw. hybrydowym. Zdalnym nauczaniem objęta jest tylko jedna klasa. Pozostałe uczą się normalnie. Wprowadzone ograniczenie obowiązuje, jak na razie, do 5 października.
Decyzje dotyczące zasad nauki w Szkole Podstawowej nr 2 zostały podjęte we wtorek, 29 września.
- Zakażenie koronawirusem stwierdziliśmy u jednego z uczniów, który uczęszcza do klasy siódmej, tzw. integracyjnej – mówi Tomasz Liwartowski, dyrektor szczycieńskiego sanepidu. - Dzień wcześniej testy wykazały zakażenie u jego rodziców i z tego powodu także chłopiec został przebadany. Analizowaliśmy sytuację i uznaliśmy, że wystarczą minimalne środki ostrożności, by nie dezorganizować pracy całej placówki.
W ramach założonego „minimalizmu” kwarantanną objęto 13 uczniów klasy, do której uczęszcza zarażony chłopiec. To klasa siódma integracyjna, stąd liczy sobie niewielu uczniów. Po prawdzie – 15, ale dwoje dzieci w dniach, w których mogłyby być narażone, nie uczestniczyło w lekcjach, kwarantanna nie objęła więc ich, ani rodzin. W przypadku pozostałej trzynastki, obowiązkowej izolacji podlegają też najbliżsi.
- Szczegółowo rozpatrywaliśmy też kontakty poszczególnych nauczycieli z zakażonym uczniem i resztą klasy. Nie wszystkich objęliśmy kwarantanną, nie w każdym przypadku było to konieczne. Sama krótkotrwała obecność w klasie to za mało, by mogło dojść do przeniesienia wirusa – mówi dyrektor Liwartowski.
Z naszych informacji wynika, że rodzice zakażonego chłopca są pracownikami WSPol. Jak już niejednokrotnie pisaliśmy, w policyjnej uczelni wprowadzone są ściśle przestrzegane procedury, które – w skrócie – polegają na tym, że z dużą częstotliwością testom poddawani są wszyscy pracownicy i studenci. Jest to spowodowane sporą rotacją słuchaczy i uczestników kursów, którzy przyjeżdżają z najróżniejszych stron kraju.
Krótka informacja o sytuacji w SP 2, zamieszczona w środę na internetowych stronach „Tygodnika Szczytno”, wywołała nieoczekiwaną burzę. W redakcji rozdzwonił się telefon, a oburzeni rodzice uczniów zarzucali nam kłamstwo i rozsiewanie plotek. Twierdzili, że kontaktowali się z kierownictwem szkoły i uzyskiwali zapewnienie, że w szkole koronawirusa nie ma, nie ma więc też zagrożenia, a szkoła pracuje normalnie.
Zweryfikowaliśmy te opinie. Katarzyna Ulatowska, dyrektor SP 2 twierdzi, że nie odbierała telefonów od rodziców i nie udzielała wskazanych wyżej informacji. Potwierdziła natomiast dane, dotyczące pracy szkoły w najbliższych dniach.
- Szkoła pracuje hybrydowo, czyli zarówno zdalnie, jak i stacjonarnie. Zdalne zajęcia dotyczą wyłącznie jednej klasy siódmej. Pozostali uczniowie uczą się stacjonarnie, a nauczyciele pracują normalnie. Rodzice uczniów klasy objętej kwarantanną o zdalnym nauczaniu zostali powiadomieni poprzez dziennik internetowy. Dla pozostałych dzieci i ich rodziców nic się nie zmienia.
Jedna z dzwoniących do redakcji mam wskazała na istotnie poważny problem. Stwierdziła bowiem, że w swoim zakładzie pracy została wezwana przez przełożonych i musiała się tłumaczyć z sytuacji w szkole, w której uczy się jej dziecko. - Przez wasze kłamstwa mogę stracić pracę, bo w zakładzie boją się, że przez moje dziecko i przeze mnie wirus trafi do firmy – prawie krzyczała, grożąc sądem.
Wypada zatem ponownie wyjaśnić i zaproponować, by informacje, jakie publikujemy, czytać z pełnym zrozumieniem. Decyzje, dotyczące ograniczeń związanych ze stwierdzonym przypadkiem zakażenia u jednego ucznia, obejmują tylko niewielki ułamek szkolnej społeczności. Sanepid, który jest jedyną instytucją, uprawnioną do oceny stopnia zagrożenia i wprowadzania ograniczeń, nie uznał za konieczne poddawanie restrykcjom całej placówki.
Jeśli więc dyrektor Ulatowska (choć temu zaprzecza) informowała rodziców uczniów z innych klas, niż ta, która została objęta kwarantanną, że w szkole nie ma koronawirusa, nie mijała się z prawdą, podobnie jak i nie „rozsiewał plotek” Tygodnik informacją o jednym, jedynym uczniu, u którego obecność wirusa została stwierdzona, co wpłynęło na czasowa zmianę systemu nauczania w szkole. Zmiana bowiem nastąpiła, nawet jeśli objęła tylko jedną klasę.
Nie znasz dnia ani godziny.
A przełożeni to są z kamienia ? , tak samo a może jeszcze szybciej ich wirus dopadnie.