Dziś rzucają jajkami w okna, jutro polecą kamienie, a pojutrze spalą nam stodołę lud dom – żalą się bracia Ryszard Samoszenko i Kazimierz Samosienko z Jurg. Ktoś obrzucił ich dom jajkami, wypisał obraźliwe napisy. Mężczyźni zgłosili sprawę policji. - Ale chcemy ją też nagłośnić w mediach, bo boimy się, że zostanie zamieciona pod dywan – mówią i wykazują, kogo podejrzewają o te czyny.
Ryszard Samoszenko (59 l.) w Jurgach mieszka od urodzenia. Podobnie, jak jego rodzony brat Kazimierz Samosienko (66 l.).
- Mamy różne nazwiska, ale to przez błąd urzędnika, który je wpisywał – mówią. - Nigdy nie było czasu, aby tym się zająć.
Od jakiegoś czasu bracia i ich rodziny są nękani...
- Na naszym domu powiały się szkalujące, obraźliwe napisy, podobne ktoś nabazgrał na tablicy ogłoszeń, która stoi przy naszej działce – mówi pan Ryszarda. - Nocą słyszymy krzyki i wyzwiska. Dochodzi do niszczenia mienia.
Incydenty zostały naniesione na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa. - Ale jakiej szczególnej reakcji nie było – żali się pan Ryszard. - Z soboty na niedzielę ktoś obrzucał nasz dom jajkami, potem ta sama sytuacja powtórzyła się z niedzieli na poniedziałek. Żona widziała, że ktoś kręci się przy domu, ale gdy zapaliła światła uciekli. Poza tym była to noc, więc człowiek się bał wyjść – dodaje.
- Widać, że ktoś próbował się też dostać do mojego mieszkania – dopowiada pan Kazimierz. - Proszę zerknąć tylko na drzwi, miejsce przy zamku zniszczono, jakby ktoś chciał je wyłamać, nożem albo łomem. Naprawdę zaczynamy się bać.
Żona pana Ryszarda zgłosiła incydenty na policję.
- Sprawa trafiła do dzielnicowego, podobno tu był, popatrzył, pojechał do ludzi, którzy, naszym zdaniem, nam to robią, ale na posesji biegały psy, więc nawet tam nie wszedł – mówią bracia. - To przestaje być zabawne, bo dziś rzucają jajkami, jutro polecą kamienie, a pojutrze spalą nam stodołę albo dom. Zaczynamy się bać. Dlatego zależy nam na upublicznianiu tej sprawy.
Dlaczego inni mieszkańcy Jurg mieliby tak dokuczać braciom?
- Może mają do nas jakąś złość - zastanawia się pan Ryszard. - Ale my naprawdę nic złego im nie zrobiliśmy. To oni nam grożą, bywało że nawet zajeżdżali drogę, robili zdjęcia i grozili śmiercią. Dlaczego? Kiedyś poszedłem na nich do sądu, może dlatego. Ale to było wiele lat temu.
Pan Ryszard mówi, że nie chce się z nimi szarpać, dlatego zawiadomił policję. Gdy na posesji w Jurgach pojawił się nasz dziennikarz, chwilę później przyszli młoda kobieta i młody mężczyzna, którzy próbowali zabrać z posesji pana Ryszarda i z nim porozmawiać na temat tego incydentu.
- To naprawdę nie my obrzucaliśmy wasz dom jajkami – mówili. - My też jesteśmy tu poszkodowani, bo ktoś obrzucił jajkami mój samochód – dodał mężczyzna.
- Nie będę z wami rozmawiał, bo nie mam takiej potrzeby, tłumaczcie się policji, a nie mi – odpowiadał im pan Ryszard. - Jeśli to nie wy, to możecie być spokojni. Ale ja tej sprawy tak nie zostawię, bo chcę mieć spokój, dla siebie i swojej rodziny. Mam dość krzyków, wyzwisk, napisów na domu, potłuczonych szyb... Ktoś to przecież robi.
Między braćmi i nieproszonymi gośćmi doszło do dość ostrej, ale kulturalnej wymiany zdań. - Macie przy domu przecież kamery więc łatwo sprawdzić, kto wam ten samochód obrzucił – mówił Ryszard Samoszenko.
- Kamery nie działają – odpowiedziała kobieta.
- Nie mam ochoty z wami rozmawiać, chcę, aby tą sprawą zajęła się policja, tyle mam do powiedzenia – uciął. - Zaprosiłem dziennikarza, by tej sprawy nikt nie zamiótł pod dywan.
obserwator
Przemyt i paserstwo.