Kiedy ktoś wchodzi w wiek poważnie zaawansowany, to czasem słyszę od takich ludzi dość charakterystyczne zdanie: „Mam tyle lat, że właściwe teraz niczego już się nie boję”. Na taki luksus mogą sobie pozwolić ludzie, którzy osiągnęli już wszystko, co mogli osiągnąć, zdobyli pozycję zawodową, doświadczenie życiowe, udowodnili już wszystko, co musieli sobie i innym udowodnić. Teraz więc nie muszą się bać o to, że ktoś zagrozi ich karierze lub pokrzyżuje im życiowe plany. Oni już to wszystko mają zdobyte, autorytet czy pozycję utrwaloną. Mają lepszą lub gorszą emeryturę, więc czego tu się bać? Może tylko tego, by nie stracić zdrowia i może również tego, że trzeba będzie jednak pewnego dnia umrzeć. A poza tym pełny luz.
To trochę dziwne, że tego rodzaju przypadłość, choć z zupełnie innych powodów, dopada ludzi młodych, niedoświadczonych i nieodpowiedzialnych, którzy też powiadają często, że niczego i nikogo się nie boją. Czują, że są nieśmiertelni, zawsze mają rację, a starsi jej absolutnie nie mają. Łamią wszelkie przepisy, sprzeciwiają się wszelkim ograniczeniom, bo są pokoleniem, któremu wszystko wolno, ponadto wszystko im się po prostu należy i do tego natychmiast chcą to mieć.

Żadne współczesne autorytety się dla nich nie liczą, ponieważ takowe nie istnieją w ich sposobie myślenia i postrzegania świata. Ani rodzice, ani wychowawcy w szkołach czy profesorowie na uczelniach nie budzą większego respektu. To samo dotyczy policjantów, sędziów w sądach i wszelkich innych osób, których pozycja czy władza budziła respekt w przeszłych pokoleniach. Teraz wszystko się zmieniło, nastąpił totalny kryzys wszelkich autorytetów, więc nikt nikogo się nie boi i każdy stara się robić co chce.
Kiedy nasze dzieci były małe, też nie było nam łatwo nauczyć je szacunku i respektu do starszych, do nauczycieli czy do nas samych jako rodziców. Kiedy jednak jechaliśmy autem, a one solidnie rozrabiały na tylnym siedzeniu, to czasem chcąc je uspokoić i przywołać do porządku, z powagą zawiadamiałem je, że oto nadjeżdża policja. Wtedy natychmiast uspokajały się i ze strachem rozglądały wokół w poszukiwaniu policji, bo tej - nie wiem zresztą dlaczego – bały się prawdziwie. Takie chwyty nie wystarczały jednak na długo, bo za chwilę znowu robiło się głośno za naszymi plecami i trzeba było je znowu uspokajać.
W domu było trochę łatwiej, bo na szafie na gwoździu wisiał pasek i wystarczyło pokazać palcem na ten przedmiot, by rozbrykane latorośle przywołać do porządku, chociaż na trochę. Wiedziały bowiem nasze dzieci, do czego ten przedmiot służy, więc jakoś udawało nam się utrzymywać je w jako takiej dyscyplinie i karności. Dlatego dziś nie musimy się za nie wstydzić, choć to już dojrzali i dorośli ludzie. Wyrośli na takich, bo dzieciństwo spędzali w czasach, kiedy istniały jeszcze jakieś autorytety i reguły.
Jeszcze nie tak dawno w codziennej polszczyźnie był obecny zwrot, którego używały szczególnie nasze kochane babcie. One bowiem żyły w zupełnie innym świecie i były nauczone szacunku do różnych autorytetów, ze szczególnym uwzględnieniem jednego, najważniejszego. Stąd, strofując swoje rozbrykane wnuki, często pytały: „Czy ty się dziecko Boga nie boisz?”. Albo kiedy były wyraźnie zirytowane niesubordynacją swoich ukochanych wnusiów, wykrzykiwały ze świętym oburzeniem: „Bój się Boga!” Jakoś dzisiaj nie słyszę takich zwrotów, a szkoda.
Zadaję więc sobie pytanie: Dlaczego tak się dzieje? Czy przypadkiem nie dlatego, że po prostu ludzie przestali bać się Boga? Może dlatego, że nie znamy albo nie chcemy znać Jego oczekiwań wobec nas i wolimy robić wszystko po swojemu, nie licząc się z Nim wcale? A może sprowadziliśmy Boga do naszych ludzkich wymiarów oraz wyobrażeń i stąd nie dostrzegamy Jego potęgi, świętości i majestatu, przed którym niegdyś drżeli najwięksi bohaterowie Biblii. Dlaczego oni mogli czuć w sercach prawdziwą bojaźń, głęboki respekt i szacunek, a nierzadko drżenie serca połączone z padaniem przez Bogiem na twarz, a my nie możemy i nie potrafimy wykrzesać z siebie tego drżenia serca? Jak chociażby wtedy, kiedy stajemy przed kimś ważnym i wtedy dygocą nam kolana, a dłonie i twarz pocą się z przejęcia. O ile ważniejszy i potężniejszy jest nasz Stwórca?
Może też daliśmy się uwieść miło brzmiącej teologii, że Pan Bóg jest przecież miłością, kocha nas wszystkich, miłosiernie wybaczy nam wszystkie podłości, grzechy i upadki, a w końcu wszystkich nas powita w niebie, bo piekła nie ma? To brzmi pięknie, tyle tylko, że jest to zwyczajna herezja, bo nie w taki sposób Pismo Święte ukazuje nam sprawiedliwość Pana Boga. On kocha, wybacza i przygarnia tych, którzy żyją przed Nim w bojaźni, posłuszni Jego nakazom i kochają Go ponad wszystko. Srogo jednak ukarze tych wszystkich, którzy Go lekceważą, ignorują, zaprzeczają Jego istnieniu i żyją nadal w swoich grzechach jakby nigdy nic. Stwórca ma do tego prawo, bo jest Bogiem sprawiedliwym i nie ma względu na osoby.
Stanowczo odradzam każdemu z nas lekceważenie Boga i nieliczenie się z Nim w życiu. Nie pozostawi On bez kary wszystkich, którzy na to zasługują – możemy być tego pewni. Jeśli więc ktoś uważa, że nie dosięgnie go nigdy ręka Bożej sprawiedliwości, to chcę mu powiedzieć uczciwie, z miłością i duszpasterską troską: Bój się Boga!
Andrzej Seweryn
andrzej.seweryn@gmail.com
Po pierwsze to widać jaja wodka tfu napój spirytusowy jest na zdjęciu. Po drugie małpki ludzie kupują z...biedy i dla wygody i z innych względów. Na dużą butelkę nie zawsze stać lub się nie uzbiera pod sklepem. Po drugie małpki kupowane są z rana przez spora część pewnej grupy pracowników idących z rana do pracy. Widzę to w sklepach. Może na poprawę humoru, może żeby po kryjomu potem zapić swoje smutki albo ciężka prace. Poza tym malpke można łatwo przemycić i potem w przysłowiowych krzakach lub kibelku skonsumować. Pewnie gdyby władza nie udawała ze walczy z alkoholizmem (patrz nocna prohibicja) to pewnie więcej by dobrego zrobiła gdyby zakazano w ogóle małpek. Walka z alkoholem jest tylko na pokaz. Tak naprawdę każdemu rządowi gdzieś tam w głębi zależy żeby tego napoju spożywać dużo bo to gigantyczne wpływy do budżetu. Kiedyś ludzie oburzyli się pamiętam na prezesa bo rzekł coś o pijących kobietach. Było oburzenie itp. Prawda jest jednak taka ze robiąc zakupy widzę że kobiety naprawdę kupują bardzo dużo alkoholu nie mniej niż faceci. Kupują fardzo dużo win, wódki do tego soków itp. I mlode i w średnim wieku. Nie pije tylko przysłowiowy alkoholik ale po prostu młodzi sporo piją tylko oburzają się gdy ta prawda do nich dociera. Moze tez zapijaja smutki, moze to robia dla rozrywki ale uwierzmy, że jako naród dużo pijemy. Proszę popytać się po prostu pań przy kasach w sklepie. One to wiedzą najlepiej.
Jan
2025-12-03 20:39:14
Sam gnaj do podstawówki, skoro tak za nią tęsknisz. Trzeba było uważać na lekcjach a nie spać, było chodzić do szkoły, a nie wagarować i nie byłoby tych emocji dziś.
Polak do Śmieszka
2025-12-03 10:10:01
Do Polaka: właśnie - wzajemnie! Jednak nauki z podstawówki by się przydały.
Śmieszek
2025-12-02 23:35:17
Na to pieniądze są a na kanalizacje niema brawo radni
2025-12-02 15:01:40
Zamiast rogatek i świateł zamontować monitoring.Będą wtedy kierujący widzieli znak drogowy pionowy STOP.
kozaostra
2025-12-02 10:34:00
zaraz historia przed 1945 to szwabska historia i niech szwaby sobie ją zabierają.
Marcel
2025-12-02 10:13:48
Śmieszek nie ośmieszaj się!
Polak
2025-12-01 09:16:04
Bzdury pan piszesz jest znak stop widoczność nie jest zła a ta ciuchaja może raz na dwie godziny przejedzie ludzie olewają i nie patrzą
Wąski
2025-11-30 20:22:44
Wróć do szkoły podstawowej - tam się dowiesz co to są Ziemie Odzyskane. Więcej nie ma co pisać.
Śmieszek
2025-11-30 18:55:17
Co to ma być ,lodowisko bez lodu a środa ?
Stanley
2025-11-30 14:34:32