Piątek, 26 Kwiecień
Imieniny: Marii, Marzeny, Ryszarda -

Reklama


Reklama

Bohaterowie wiary z Kenii - rozmowa z Mirką i Henry’m Kalume


Ostatnio gościliśmy w Polsce niezwykłe małżeństwo: Mirkę i Henry’ego Kalume z córkami, którzy przyjechali z Kenii. Odwiedzili między innymi zbory baptystyczne w Białymstoku, Elblągu, Szczytnie i Bielsku Podlaskim. Wszędzie dzielili się świadectwami Bożego działania w ich życiu oraz w prowadzeniu szkoły chrześcijańskiej w wiosce Hademu w Kenii – 50 km od Mombasy. Ponieważ już trzy razy mieliśmy z żoną przywilej wraz z innymi wolontariuszami przebywać w tym afrykańskim kraju, przyszedł długo oczekiwany czas na rewizytę. Henry to rodowity Kenijczyk, natomiast jego żona Mirka to Polka, która wiele lat temu zaczęła marzyć o pracy misyjnej w Afryce. Jej marzenia spełniły się, ale droga, którą przebyła z Bogiem wcale nie była łatwa ani prosta.


  • Data:

Opowiedz nam o swoim nawróceniu, kiedy zaczęła się Twoja przygoda z Bogiem?

 

Zanim ja się nawróciłam, moje życie było całkiem rozbite, ale dziękuję Panu Bogu, że On mnie znalazł i że ja też Go odnalazłam, bo On szuka swoje owce. W 2006 roku byłam załamana i zagubiona, miałam swoje plany, ale Bóg był mocniejszy. Dlatego zamiast skończyć ze sobą, poszłam za Panem. Oddałam swoje życie Jezusowi i w tym samym roku wyjechałam do Anglii, gdzie nauczyłam się języka angielskiego.

 

A jak zaczęła się twoja przygoda z Afryką?

 

Po roku pobytu w Anglii poczułam pragnienie wyjazdu do Afryki i w końcu wylądowałam w Ugandzie. Tak zaczęła się moja przygoda z Afryką. Najpierw wyjeżdżałam na krótkie misje, aż w końcu w 2011 roku wyjechałam do Ugandy na dłużej z misją młodzieżową YWAM. Tam poznałam Henry’ego, który był wolontariuszem w szkole biblijnej. Po jej ukończeniu zdobywał praktykę i tam się poznaliśmy. Po ślubie spędziliśmy w Ugandzie kolejne dwa lata, nadzorując pewną polską misję.

 

W końcu znaleźliście się w Kenii. Jak Bóg was tam zaprowadził?

 

W 2014 roku poczuliśmy Boże prowadzenie oraz powołanie, by udać się do rodzinnej wioski Henry’ego - Hademu. Tam zamieszkaliśmy i przez trzy miesiące nie znaliśmy jeszcze Bożych planów na przyszłość. W końcu mój mąż powiedział do mnie: Zaufajmy Panu! Tutaj ludzie nas potrzebują, a nade wszystko potrzebują Jezusa, który musi tutaj przyjść, może właśnie przez nas. Bałam się, dlatego mój mąż musiał mnie mocno przekonywać, żebyśmy zaufali Panu.

 

Jak zrodził się w waszych sercach pomysł zorganizowania szkoły chrześcijańskiej w Hademu?

 

W 2015 roku zaczęliśmy organizować małą szkołę pod drzewem. Mieliśmy na początku około 40 dzieci. Stolarz zrobił nam trzy stoły oraz proste ławki i z pomocą kilku kobiet z wioski zaczęliśmy uczyć nasze dzieci. Pewnego dnia na ulicy w Mombasie spotkaliśmy Polaka, który miał na sobie koszulkę z napisem: „Polska pomaga dzieciom w Kenii”. Porozmawialiśmy z nim, potem on odwiedził naszą „szkołę” i postanowił pomóc nam wykonać zadaszenie, które potem obudowaliśmy blachą. W tym jednym pomieszczeniu odbywały się zajęcia trzech klas naraz.

 

To były bardzo skromne i niepozorne początki. Co było potem?

 

W 2016 roku mąż zaproponował, żebym pojechała do Polski spotkać się z chrześcijanami, ale ja nie miałam pojęcia, gdzie ich szukać, bo przecież nawróciłam się już po wyjeździe z kraju i nie znałam ludzi nawróconych w Polsce. Poza tym nie mieliśmy pieniędzy na bilet. Słyszałam jednak nie raz, że wiara bez uczynków jest martwa. Zaczęliśmy modlić się, zaufaliśmy Bogu i stał się cud. W końcu mogłam pojechać do Polski na 3 miesiące, licząc na finansowe wsparcie naszej szkoły, jednakże efekty tej podróży były bardzo mizerne. Tymczasem od dwóch lat mieliśmy w szufladzie dokładny plan rozwoju naszej dużej szkoły. Ale było to jak dotąd niespełnione i trochę szalone marzenie.


Reklama

 

Byliście pewnie mocno rozczarowani i niepewni?

 

Oczywiście że tak. Wtedy jednak Henry zaproponował: Dajmy czas Panu Bogu do końca roku i jeśli nie będziemy mieli jakiegoś konkretnego wsparcia na nasz projekt, to może będzie oznaczać, że nie odczytaliśmy właściwie Bożej woli wobec nas i wtedy może wrócimy do Polski. Tym czekaniem byłam wtedy już bardzo zmęczona. Do tego jeszcze władze oświatowe w Kenii wprowadziły wymóg dla szkół posiadania toalet dla dzieci – takich prostych latryn, bo ludzie w tej wiosce nie mają ich w swoich biednych domostwach. Myśmy takich toalet w szkole nie mieli, ale Henry powiedział: Toalety są… przez wiarę. Trzy tygodnie później Pan Bóg zatroszczył się o środki finansowe i mogliśmy zbudować je na terenie naszej małej szkoły tuż przed końcem roku. Wkrótce potem zaczęliśmy budować pierwszą murowaną klasę. Pan Bóg zaczął działać w swoim, właściwym czasie.

 

Nie jest to jednak koniec historii Bożego działania w tej szkole, prawda?

 

W kolejnych latach, dzięki zwiększającej się ofiarności wielu sponsorów i darczyńców - nie tylko z Polski - zaczęły powstawać kolejne murowane klasy, jest ich obecnie sześć. Potem udało nam się wybudować kilka klas przedszkolnych, plac zabaw, budynek dla nauczycieli, bibliotekę, szwalnię, betonowe alejki, solidne ogrodzenie, boiska do piłki nożnej i koszykówki, a ostatnio pierwszą klasę gimnazjalną oraz klasę do ćwiczeń laboratoryjnych, bo taki jest wymóg dla gimnazjów w Kenii.

 

Chyba jednym z największych problemów w Afryce jest dostęp do wody. Jak to wyglądało w wiosce Hademu?

 

W pobliżu naszej wioski jest staw, z którego ludzie czerpią wodę, dopóki jej nie zabraknie w porze suchej. Dlatego wielkim wyzwaniem i naszym marzeniem było wywiercenie na terenie naszej szkoły studni głębinowej. To jest bardzo kosztowna inwestycja, ale Pan Bóg uczynił również ten cud, używając do tego wiele otwartych serc darczyńców i sponsorów. Dziś ze zdrowej wody korzysta nie tylko nasza szkoła, ale także mieszkańcy naszej wsi, bo innej studni we wsi nie ma. W styczniu tego roku rozpoczyna się też nowy rok w naszej szkole, w której uczy się około 200 dzieci. Nasza szkoła ma akredytację i jest jedną z najlepszych szkół w całej okolicy. Bóg jest wspaniały i wielki, nasze marzenia i śmiałe plany dzięki Bogu i ludziom stały się rzeczywistością.

 

W waszej służbie w Hademu wspierają was również wolontariusze z Polski.

 

To była inicjatywa Ireny Łukianiuk i jej męża Mikołaja z Bielska Podlaskiego. To oni zorganizowali już cztery grupy wolontariuszy z Polski, którzy przyjeżdżali do naszej szkoły, by pracować z dziećmi w czasie przerw w nauce, pomagali w budowie placu zabaw, dekorowaniu sal lekcyjnych i prowadzeniu lekcji biblijnych oraz licznych zabaw i śpiewu piosenek chrześcijańskich dla dzieci. Na przełomie kwietnia i maja tego roku kolejna grupa wolontariuszy wybiera się do Kenii i będzie znowu służyć dzieciom w naszej szkole.

Reklama

 

Henry, jesteś takim Bożym wizjonerem, który potrafił z uporem marzyć o dużej szkole w swojej rodzinnej wiosce. Co trzeba mieć w sercu, żeby tak żyć?

 

Trzeba kochać Boga i mieć wiarę, która nas wiele kosztuje. Wiarę popartą uczynkami. Wiarę, która wymaga odwagi i posłuszeństwa, by iść za Bożym głosem, a nie własnym. Przykłady takich bohaterów wiary odnajduję w 11. rozdziale Listu do Hebrajczyków. Oni inspirują każdego chrześcijanina, który chce iść za głosem Boga i podejmować Jego wyzwania. Nie można wierzyć teoretycznie, biernie i siedzieć z założonymi rękami.

 

Mirka, czy miałaś kiedyś pokusę, by zrezygnować, wycofać się i wrócić do Polski?

 

Nie. Jestem tam w Kenii aż do dzisiaj, bo Bóg mnie wybrał, ja siebie nie wybrałam. On wybiera ludzi nieuzdolnionych i wyposaża ich do wykonania Jego planów. Czuję się więc jak Psalmista Dawid, który kiedyś, już jako król Izraela, powiedział tak: „A kimże ja jestem i mój dom, że doprowadziłeś mnie aż do tego momentu?”. Dlatego zawsze dziękuję Bogu, który dał mi posłuszne serce. Mimo niewiadomych i przeciwności proszę was dzisiaj o modlitwę, aby Bóg dawał mi nadal cierpliwość i łaskę, aby tam być i wykonywać Jego dzieło. Warto marzyć, wierzyć i chodzić po wodzie. To jest możliwe i fascynujące – ale tylko z Bogiem!

 

Niech Bóg błogosławi Wasz powrót do domu i nowy rok szkolny w Hademu.

 

- Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy chcą wspierać nasze dzieci i naszą szkołę w Kenii.

 

Dziś mamy wielki dług do spłacenia i doczekaliśmy wreszcie takich czasów, że sami możemy pomóc innym, wspierając na przykład szkołę chrześcijańską w Hademu w Kenii, gdzie czesne dla jednego dziecka oraz codzienny gorący posiłek kosztują zaledwie sto złotych miesięcznie. Dla nas to nie jest zawrotna suma, ale dla dziecka w strasznie biednej kenijskiej wiosce to kwestia edukacji i możliwości otrzymywania często jedynego prawdziwego, codziennego i ciepłego posiłku w szkole. Nie wyjeżdżając na misję możemy stać się misjonarzami jak Mirka i Henry, otwierając swoje serca a potem portfele, by przyłożyć rękę do bardzo szlachetnego i pięknego dzieła.

 

Oto dane kontaktowe: What’s up Mirki: +254780365734

Nr tel. Ireny Łukianiuk: +48502123698

Email: lightoftheworld15@yahoo.com

Rozmawiał

Andrzej Seweryn

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Ochmam nikogo nie zmieni, to Kosmita, a robotę ktoś musi robić. Chyba że ludzie sami zaczną uciekać przed Kurczakami, wszyscy ich przecież dobrze znają. Współczuję panu. Zobaczy pan co to samorząd szczycieński

    Do mieszkaniec szczytna


    2024-04-24 14:13:07
  • Przełom czy zastój? Losy obwodnicy Szczytna wciąż niepewne
    Wybrano najdroższy, bo najdłuższy wariant

    Gabi


    2024-04-24 13:36:37
  • Grzegorz Kaczmarczyk nowym wójtem gminy Rozogi. Jakie ma plany? Kto pomagał mu w kampanii?
    Gratulacje Panie Grzegorzu ludzie Panu zaufali i czekają na realizację obietnic. Ja nie ukrywam że czekam na Pana obietnicę i moim zdaniem jest to najprostsze do zrealizowania a chodzi mi o to że obiecał że dzieci dojeżdżające do szkoły w Rozogach będą jeździły autobusami bezpiecznymi , w cieple i komforcie . Także proszę o tym pamiętać ponieważ nie długo przetargi na dowóz dzieci do szkół i przedszkoli .Niech ogłaszający przetarg zaznaczy że autobusu nie mogą być starsze niż np .5 lat i spełniać określone warunki i będzie dobrze . Zresztą myślę że nie trzeba Pana pouczać , Życzę samych sukcesów

    Ala


    2024-04-24 13:09:32
  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Dobrze się stało, ze pan Mańkowski ustapił ze stanowiska, niestety obawiam sie, ze nowy burmistrz ulegnie swoim partyjnym kolegom i po zmianach personalnych w Urzędzie Miasta i podległych placówkach zacznie obsadzać czlonków rodzin tychże kolegów. Ponieważ jest to niezgodne ze standardami ugrupowania KO, jeżeli stanowiska te obejmą członkowie rodzin Kijewskich, Furczaków czy Chmielińskich zgłoszę ten fakt do władz centralnych z prośbą o wyciagnięcie konsekwencji. Wolalabym żeby nie nastapila taka konieczność.

    mieszkaniec Szczytna


    2024-04-24 11:06:09
  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Admin czyżby uwaga o posprzątaniu po sobie przez Pana Mańkowskiego była zbyt drastyczna do publikacji? Pewnie ciekawsza była by informacja o kradzieży banerów?

    Tor


    2024-04-24 11:01:26
  • Rozdział zamknięty. Cezary Łachmański o pożegnaniu z urzędem burmistrza
    Zastępca skarbnika z gminy niech powie co z tą działką 1,5 ha sprzedaną za 380000 zł. pod budowę zakładu pracy domów modułowych ?!

    Jurgi6


    2024-04-24 10:46:06
  • Stefan Ochman nowym burmistrzem Szczytna (zdjęcia)
    Czekamy na PO spadochroniarzy. Świerzość i młodosc. Porozumienie. Tor wyścigowy, oj będzie pięknie w Szczytnie. I ... kiedy PO zaczyna w Szczytnie kampanię do UE ? Bo kasy .. to nie ma i nie będzie .

    Mały


    2024-04-24 10:38:20
  • Grzegorz Kaczmarczyk nowym wójtem gminy Rozogi. Jakie ma plany? Kto pomagał mu w kampanii?
    Nowy wójt mówi o ścieżkach rowerowych wszyscy chwalą a jak poprzedni Wójt mówił o ścieżkach przed swoją kampanią wszyscy byli przeciw bo nie potrzebne. Turystyka, wiadono bo żona prowadzi biznes i nowi klienci się przydadzą. Co do księdza wiadomo, że pomógł a. Jakby nie było zmiana na ogromny minus.

    Dżoana


    2024-04-24 04:22:37
  • Pamięć i hołd. Szczytno oddało cześć ofiarom zbrodni katyńskiej
    A o tych co zginęli w katastrofie smoleńskiej nic !!!

    Wstyd i hańba.


    2024-04-23 15:49:52
  • Worek pełen zmian — jak prosta inicjatywa może oczyścić świat (zdjęcia)
    Piękna inicjatywa. Gratulacje. Praktycznie co tydzień po treningu wychodzę z lasu z workiem śmieci. Moim nieodzownym wyposażeniem stał się worek na śmieci i rękawiczki. Smutne jest to, że trzeba po KIMŚ sprzątać w czasach kiedy tak wiele mówi się o dbaniu o naszą planetę.

    Mad_ek


    2024-04-23 15:08:50

Reklama