Środa, 29 Styczeń
Imieniny: Franciszka, Konstancji, Salomei -

Reklama


Reklama

Zmarł Rafał Boruch. Odszedł... za wcześnie. Miał zaledwie 44 lat


Smutna informacja dotarła do naszej redakcji w niedzielę, 26 stycznia. Zmarł Rafał Boruch. To znany mieszkańcom Szczytna i okolic, muzyk zespołu „Kuzyni Neptuna”, były żołnierz. Rafał zmarł nagle. Zasłabł kilka minut po godz. 10 w niedzielę. Lekarzom niestety nie udało się go uratować. Wspomnieniami o tym wyjątkowym, zawsze uśmiechniętym chłopaku z akordeonem dzieli się jego przyjaciel Grzegorz Siemieniuk.



Napisałem w swoim życiu wiele tekstów, myślę, że tysiące. Słowa zawsze przychodziły mi łatwo, także te pisane. Dziś, gdy mam napisać o Rafale jakim był człowiekiem, czuję wewnętrzną pustkę. Żegnam dzisiaj nie tylko kolegę z zespołu, ale przede wszystkim Przyjaciela, z którym przez lata dzieliliśmy nie tylko muzyczne pasje, ale także wspólne chwile, które pozostaną w mojej pamięci na zawsze.

 

Jego odejście to strata, z którą trudno się pogodzić. Nasze drogi życiowe zeszły się przypadkiem. Wiele lat temu, kiedy to los i dobrzy ludzie sprawili, że rozpoczęliśmy wspólną wędrówkę w świecie muzyki. Myślę, że każdy kto w Szczytnie był i jest związany z muzyką, miał okazję spotkać się z nim nie tylko na scenie.


Reklama

 

Był kimś więcej niż tylko muzykiem – był duszą naszego zespołu, człowiekiem pełnym pasji, pomysłów i energii. Każda próba, każdy koncert i każda rozmowa z nim były wypełnione radością i zrozumieniem, jakiego nie da się opisać słowami. Muzyka łączyła nas, ale nasza przyjaźń sięgała znacznie głębiej.

 

Byliśmy dla siebie wsparciem nie tylko na scenie, ale i w codziennym życiu. Jego talent, nietuzinkowe poczucie humoru i serdeczność na zawsze były i będą dla nas inspiracją. Nasza relacja zawsze wykraczała poza muzykę. Tworzyliśmy coś więcej niż zespół – tworzyliśmy rodzinę. Każdy wspólny koncert, każda podróż i każda rozmowa pozostawiły w nas niezapomniane wspomnienia.

Reklama

 

Był nie tylko świetnym muzykiem, ale przede wszystkim człowiekiem, który umiał jednoczyć ludzi i zarażać swoją pasją. Jego celne spostrzeżenia były bezcenne – czasem skłaniały do refleksji, czasem wywoływały śmiech, ale zawsze trafiały w samo sedno.

 

Dziękuję Ci za każdą wspólną chwilę, za muzykę, która nas łączyła, i za przyjaźń, która była bezcenna i ponad czasowa. Żegnaj, ale wciąż graj – tam, gdzie teraz jesteś Przyjacielu….

 



Komentarze do artykułu

Valery Lyshchyk

Wieczny odpoczynek!!!

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama