Przyszło mi spędzić ubiegły weekend w moim rodzinnym mieście Chełmie. Przez kilka ostatnich lat nie było mi dane być w tym miejscu w czasie listopadowych dni pamięci o tych, którzy już od nas odeszli. Tym razem udało mi się z żoną dojechać szczęśliwie do mojego miasta, a stało się tak między innymi dlatego, że jeden z moich znajomych doradził mi, jak ominąć roboty drogowe na odcinku z Warszawy do Garwolina. Bo dalej jedzie się już luksusowo przez ponad sto kilometrów - nową, dwupasmową drogą szybkiego ruchu.
Jak to miło, gdy płynnie omija się Lublin, jadąc nowoczesną obwodnicą, przez co oszczędza się sporo czasu podróży do moich rodzinnych stron. Jeszcze nie tak dawno utknęliśmy na tej trasie na dobre, jadąc całymi kilometrami po totalnie rozkopanej drodze krajowej nr 17. Cierpliwość opłaciła się jednak i teraz możemy podróżować o wiele wygodniej i bardziej bezpiecznie. Jeśli ta ważna trasa zostanie do końca unowocześniona wraz z wiaduktem nad najsłynniejszym w Polsce rondem w Kołbieli, wtedy podróż z Warszawy do Lublina i dalej będzie prawdziwą przyjemnością.
Kiedy w latach osiemdziesiątych minionego wieku byłem przez prawie 11 lat pastorem w kościele baptystycznym w Białymstoku, wtedy często podróżowałem autem do Warszawy. Wąska była wtedy ta droga krajowa, ale ruch był już wtedy dość intensywny. Szczególnie pamiętam odcinek z Wyszkowa do Warszawy, kiedy jechało się po wąskich betonowych płytach, a wąskie pobocza były jedynie wybrukowane.
Jazda kultowym dzisiaj „krążownikiem szos”, jakim wtedy dysponowałem, czyli fiatem 126p, była dość ekstremalnym przeżyciem, które do dzisiaj pamiętam dobrze. A to dlatego, że właśnie na tym odcinku zdarzyło mi się jedyny raz w życiu zasnąć za kierownicą. Kiedy jednak auto zjechało na pobocze, huk auta jadącego po bruku otrzeźwił mnie natychmiast i bardzo skutecznie. Podziękowałem wtedy Panu Bogu za to, że nie zderzyłem się z jakimś pojazdem jadącym z naprzeciwka, bo wtedy po mnie i mojej rodzinie pozostałoby tylko wspomnienie.
Dziś jeździmy po coraz lepszych drogach, a nawet autostradach. Zapomnieliśmy już o tym, jak pod tym względem zmieniła się Polska i jak nadal się zmienia. Niegdyś mieliśmy niemal wszystkie drogi jednopasmowe, a kiedy wybudowano słynną „gierkówkę” z Warszawy do Katowic, to poczuliśmy przedsmak „autostradopodobnych” luksusów, na które przyszło nam czekać kilka kolejnych dekad.
I choć wiele jest jeszcze do zrobienia w naszym kraju, jeśli chodzi o drogi i autostrady, to jednak każdy nowy odcinek powinien nas cieszyć. Nie na tyle jednak, by szaleć jeszcze bardziej po tych szerokich i wygodnych drogach, skoro mamy coraz lepsze i szybsze auta. Niestety, jakoś wyraźnie nie ubywa ofiar śmiertelnych na naszych drogach, a tysiące rannych dopełniają te tragiczne statystyki. Jazda po drogach szybkiego ruchu i po autostradach wymaga bowiem o wiele więcej rozwagi, skupienia i maksymalnej koncentracji, niż na drogach lokalnych i mniej uczęszczanych.
O ile szerokie drogi i wygodne autostrady dobrze nam się kojarzą w kontekście podróży samochodami, o tyle pojęcie „szeroka droga” w kontekście biblijnym kojarzy się nam, chrześcijanom, zupełnie inaczej. Pan Jezus nauczał bowiem swoich słuchaczy, używając obrazu dwóch bram i dwóch dróg: szerokiej oraz wąskiej. Oto, co powiedział: „Wchodźcie przez ciasną bramę, gdyż przestronna jest brama i szeroka droga, która prowadzi do zguby, i wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Natomiast ciasna jest brama oraz wąska droga, która prowadzi do życia – i niewielu tych, którzy ją znajdują” (Ew. Mateusza 7,13-14).
Cytuję ten fragment Ewangelii nie po to, by wdawać się w jakąś głębszą wykładnię teologiczną tego sformułowania. Zresztą słuchaczami Jezusa byli ludzie bardzo prości. Zapewne i Jemu samemu chodziło o to, by ludzie zastanowili się, dokąd tak naprawdę zmierzają, bo perspektywa życia naznaczona tylko grobami i cmentarzami jest perspektywą doczesną i niedokończoną. Poza śmiercią, na której się ostatnio koncentrowaliśmy, jest przecież alternatywa wieczności: wieczna zguba albo życie wieczne z Bogiem. Dwie różne drogi prowadzą do tych dwóch ostatecznych i jakże różnych celów. Niestety, ten gorszy cel wybiera zdecydowana większość ludzi, co Pan Jezus wyraźnie zasugerował. Czy się mylił? Czy przesadził? Czy dzisiaj te proporcje są inne?
Warto o tym porozmyślać dzisiaj i to nie teoretycznie, ale bardzo osobiście i bardzo serio. Na której z tych dwóch dróg się znajduję i dokąd tak naprawdę zmierzam? Może powiesz: nie zastanawiam się nad tym, mam poważniejsze sprawy na głowie. Wiedz jednak, że odkładanie w czasie odpowiedzi na to arcyważne pytanie nie zmieni faktu, że jeden z tych ostatecznych celów osiągniesz na pewno – czy chcesz tego, czy nie. Czy wierzysz w to, czy nie. Może więc warto zjechać z tej autostrady, która prowadzi tak wielu na zatracenie i pojechać wąską drogą. Będzie wolniej, zdecydowanie mniej tłoczno, za to cel osiągniemy wspaniały i wieczny! Zatem do zobaczenia na wąskiej drodze!
pastor Andrzej Seweryn
(andrzej.seweryn@gmail.com)
Szanowna Redakcjo! Mieszkańcy Gminy Dźwierzuty, wspierający uczciwość aktualnego wójta, pana Dariusza Tymińskiego, pragną poznać imiona i nazwiska osób i merytoryczną podstawę ich rzekomego niezadowolenia. Powyższy artykuł wykazał jedynie daleko idące szykany, a to już podlega pod paragraf. Pan Tymiński piastuje stanowisko wójta, więc jest osobą publiczną. Zostało naruszone jego dobro osobowe uczciwego człowieka. Czekamy na dalszy ciąg dywagacji.
Wiesława Kowalewska
2024-11-23 13:26:27
Jak wielu ojców ma ten sukces????
Tytus
2024-11-23 09:07:21
Czyżby Wójt zaczął zrywać się z paska?
Mieszkaniec
2024-11-22 20:35:39
Przecież to proste zatrzymać się rozejrzeć i przejechać nie zatrzymasz się to cię zdmuchnie z torów a jak są światła to jest super i pewno jest znak stop który większość olewa
Wąski
2024-11-22 19:52:26
I to się liczy, przynajmniej część młodych zostanie
Gość
2024-11-22 14:48:55
Poza tym dobre drogi dają impuls do rozwoju miast.
Gabi
2024-11-22 14:45:17
Art. 261 Dz. U Prawo wodne obowiązujące w Polsce. Wszystkie grunty wodne morza, rzek, jezior stanowią własność Skarbu Państwa, a w tym pas służebności publicznej obowiązuje od lat x do dzisiaj. Posunięcie bardzo sprytne, lecz niezbyt kulturalne i inteligentne. Zapewne amator dzikiego połowu ryb... nie na wędkę.
Wiesława Kowalewska
2024-11-21 11:35:56
Wydaję mi się, że,,ślizganie,, będzie frajdą dla dzieciaków w tak nie zapomnianej do końca ich życia atmosferze świąt.Oczywiście miasto musi odpowiednio lodowisko udekorować.
Warchol
2024-11-20 13:46:48
Ciekawe , co powiecie , gdy za kilka lat subwencje ekologiczne traktowane obecnie jako \"marchewka\" zostaną obcięte ,lub wycofane z uwagi na biedę budżetową.?
Andrzej
2024-11-20 10:35:58
Mam pewną wątpliwość. Otóż jak dotrzymują słowa politycy wszystkich opcji już wiemy. Czy ktoś bierze pod uwagę fakt ,że przy obecnej mizerii Budżetu, a przyszłość może być jeszcze czarniejsza , subwencja ekologiczna zostanie okrojona lub zlikwidowana.? A Park zostanie ,ze wszystkimi tego konsekwencjami. Następni politycy powiedzą: Sorry- to nie ja obiecywałem. Sam jestem leśnikiem i leży mi na sercu ochrona przyrody, ale jestem przeciwny , aby ludzie z Warszawy z 7-go piętra w bloku \"urządzali\" życie tubylcom -czasem wbrew ich woli. Podejście obecnego kierownictwa Ministerstwa Klimatu nie wskazuje na analizę przyszłych skutków swoich planów. Przepraszam za porównanie ,ale najbardziej mi się to kojarzy z \"Rewolucją kulturalną \"w Chinach. Co z tego wyszło ,ludzie interesujący się historią i polityką wiedzą. Pozdrawiam.
Andrzej
2024-11-20 10:26:15