Środa, 27 Sierpień
Imieniny: Ireneusza, Konstantego, Marii -

Reklama


Reklama

Prezes Kordowski „gasi” wszystkie „pożary” w ZGK


W piątek, 1 sierpnia - dokładnie rok od rozpoczęcia pracy na stanowisku prezesa dźwierzuckiego Zakładu Gospodarki Komunalnej rozmawiam z Romanem Kordowskim - debiutującym w tej roli dotychczasowym przedsiębiorcą. Jak ocenia ten rok? Jakie “pożary” musiał gasić? W którą stronę pokieruje teraz spółkę? A może… zrezygnuje?



Ostatnie tygodnie to walka Zakładu Gospodarki Komunalnej ze skażeniem wody w wodociągach. Oczyszczanie sieci było w Grodziskach, Nowych Kiejkutach i Orzynach. Jaka jest dziś sytuacja z jakością wody?

Jakość jest dobra i bardzo dobra. W Nowych Kiejkutach i Orzynach sanepid dopuścił wodę do normalnego użytkowania już tydzień temu. Próbki wody pobieraliśmy nie tylko miejscowo w krańcowych punktach odbioru, ale też na wyjściu ze stacji uzdatniania wody jak i w źródle wody, czyli w studniach. Bakterie pojawiły się wyłącznie na krańcach sieci wodociągowej. W Grodziskach zmagamy się jeszcze z nadmierną liczbą bakterii - tych niechorobotwórczych, a które zwykle pojawiają się po usunięciu e-coli. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach i tutaj woda będzie dopuszczona do normalnego spożycia. Teraz należy ją wcześniej gotować przez kilka minut. Pobieramy próbki nieustannie i wozimy je do laboratorium. To ostatnimi dniami priorytetowa sprawa dla Zakładu.

 

Jest z tym sporo zachodu. Skąd wzięły się i biorą bakterie e-coli w gminnym wodociągu?

W 99% przypadków do takich sytuacji dochodzi w wyniku awarii lub fizycznej ingerencji w wodociąg, np. wykonywaniu przyłączy - także tych nielegalnych. Niektórzy potrafią podłączyć się do hydrantu, z którego może korzystać wyłącznie straż pożarna i z którego trzeba umieć korzystać - by nie wystąpiło zjawisko cofnięcia wody. Mamy też sytuacje, kiedy rolnicy nie mają zainstalowanych zaworów antyskażeniowych. Wszystkie te przyczyny eliminujemy odkąd objąłem funkcję prezesa ZGK. Wszystkiemu zapobiec się nie da, jak na przykład nielegalnemu korzystaniu z wodociągu, samowolom, czy awariom wynikającym z długiego czasu eksploatacji. Nasze wodociągi nie są nowe, a to też jeden z czynników, choć nie najistotniejszy.

 

Dziś mija rok odkąd objął pan stanowisko prezesa. Wcześniej był pan przedsiębiorcą… zmiana fotela okazała się dobrą decyzją? Jak wyglądały pierwsze dni w nowej pracy?

Podjąłem po prostu nowe wyzwanie. Chciałem się sprawdzić w zarządzaniu większym zakresem spraw i tematów. Niestety, początek okazał się bardzo trudny i dość stresujący. Zderzyłem się z ograniczeniami dotyczącymi zamówień publicznych i zawiłościami wynikającymi z tzw. biurokracji. To jednak nie było najgorsze.

 

Co było?

Głównie dwie sprawy. Pierwsza to niemal natychmiast pojawiły się problemy z kadrą. Jak powszechnie wiadomo, mój poprzednik opuszczając stanowisko prezesa ZGK w Dźwierzutach objął funkcję szefa spółki Aqua w Szczytnie. Miesiąc po jego odejściu przeszły do spółki Aqua obie pracujące dotąd w biurze ZGK kobiety - dostały propozycję zatrudnienia od poprzedniego prezesa. W ten sposób z dnia na dzień zostaliśmy bez obsługi interesantów i komunikacji z mieszkańcami. To było dość kłopotliwe, bo otrzymujemy od mieszkańców średnio około 40-60 telefonów dziennie. To nie są rozmowy łatwe i trzeba być dobrze we wszystkim zorientowanym, by interesant załatwił sprawę po swojej myśli i zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. O pracy nad dokumentami nie wspomnę. Udało nam się zażegnać ten kryzys i zatrudnić bardzo kompetentne osoby - panie: Katarzynę i Sylwię. Dziś komunikacja z mieszkańcami spoczywa na ich barkach i radzą sobie z tym doskonale. Podziwiam ich cierpliwość i opanowanie.


Reklama

Niemniej na poziomie gminnych spółek nie powinno załatwiać się spraw kadrowych w ten sposób. Zabrakło komunikacji, że taki temat został podjęty. Rozumiem korzyści finansowe dla pracowników, czy taki aspekt jak zgranie zespołu, ale działając w ten sposób ZGK został z dziurą w kadrach i kłopotami komunikacyjnymi, których zwyczajnie mogłoby nie być - wystarczyło dać nam czas na znalezienie nowych pracowników. Kilka tygodni.

Drugi temat to były sprawy formalne i związane z nimi… kary finansowe nałożone na spółkę, z którymi musiałem walczyć osobiście.

 

 

Kary? O czym dokładnie mówimy?

O pozwoleniach wodno-prawnych wydawanych przez Wody Polskie, a uprawniające do korzystania przez gminę z ujęć wód głębinowych czyli tych, z których czerpiemy wodę w Stacjach Uzdatniania Wody, czy wymaganych do funkcjonowania oczyszczalni ścieków.

 

Skoro mówimy o karach to znaczy, że spółka nie miała tych pozwoleń?

Taką sytuację zastałem w dwóch miejscach. W SUW w Nowych Kiejkutach bez ważnych pozwoleń woda pobierana była od ponad pół roku. Dokumenty zostały, co prawda, złożone do Wód Polskich, ale niestety nastąpiło to po wyznaczonych terminach. W drugim przypadku chodzi o oczyszczalnię ścieków w Dźwierzutach. Tu nawet nie został złożony wniosek o wydanie pozwolenia…

 

Jak to możliwe? Wydaje się, że to procedury, które są dobrze opanowane przez ZGK…

To pytanie nie do mnie. Z dokumentów wynika, że terminy były niedotrzymywane również przez specjalistę z zewnątrz, który na zlecenie spółki przygotowywał dokumentację wymaganą do wydania pozwolenia. Tak było w przypadku Nowych Kiejkut. Musiałem zakończyć tę współpracę i powierzyć to zadanie innemu specjaliście z odpowiednimi uprawnieniami. Udało nam się uzyskać wszystkie pozwolenia i certyfikaty dość sprawnie i bez kłopotów. Niemniej sprawę kar musiałem długo negocjować. Było bardzo dużo stresu i nerwów.

 

Jak dużą karę Wody Polskie nałożyły na ZGK?

Razem będzie około 60 tys. zł. Zapłaciliśmy już 40 tys. zł z tej kwoty. Został nam do rozliczenia już tylko jeden kwartał.

 

Poprzednik, Arkadiusz Brzozowski skarżył się ostatnio na naszych łamach, że nie otrzymał od Rady Nadzorczej ZGK absolutorium, mimo że wcześniej rada pozytywnie zaopiniowała podwyżkę pensji dla niego. Czy kary za brak pozwoleń wodno-prawnych w ostatnim okresie jego prezesury w ZGK tłumaczą ten brak absolutorium?

To decyzja Rady, nie moja, więc nie wypowiem się. Sam też podlegam jej ocenie. Na pewno sprawa pozwoleń to jedna z ważniejszych kwestii formalnych w takiej spółce jak Zakład Gospodarki Komunalnej. Szkoda tylko, że sprawa kar negatywnie odbiła się na finansach spółki, za które teraz odpowiadam ja. Mogłem tylko załagodzić wysokość kar. Co nie było ani łatwe, ani przyjemne. To wszystko.

Reklama

 

Nie spodziewał się pan…

Nie spodziewałem.

 

Wójt też ma tę wiedzę?

Oczywiście. Często nas odwiedza i dopytuje o bieżące sprawy. Chce być o wszystkim informowany, trzyma przysłowiową rękę na pulsie. Jest dociekliwy i szuka rozwiązań razem z nami. Oceniam naszą współpracę jako bardzo dobrą.

 

Co teraz dzieje się w spółce? Już wszystkie pożary ugaszone?

Można tak powiedzieć. Skupiamy się na bieżących obowiązkach, sprawach z legalizacją przyłączy i korzystania z wodociągu. Mamy modernizację SUW Dźwierzuty. Zrobiliśmy pierwsze badania wody. Wychodzą super. Woda z nowego ujęcia jest naprawdę bardzo czysta. Trochę za dużo żelaza, ale z tym poradzą sobie filtry. Pracujemy też nad rozszerzeniem zakresu świadczonych usług. Możliwe, że zwiększymy zatrudnienie, ale tutaj pojawia się kolejny kłopot. Przy zatrudnieniu powyżej 25 osób musimy zatrudniać więcej osób z niepełnosprawnościami i odprowadzać składki na PFRON. Myślimy w jakim zakresie i na jakim stanowisku moglibyśmy taką osobę zatrudnić. Także bardziej się rozwijamy niż zwijamy. Na dniach ruszamy też z utwardzaniem i naprawą dróg - ostatnie ulewy mocno je zniszczyły. Kilka dni temu wynajęliśmy mobilną kruszarkę do gruzu betonowego i kamiennego. Trochę solidnego materiału zatem mamy. Działamy.

 

Czyli to nie był łatwy rok prezesowania… Zrezygnuje pan?

(śmiech) Jako przedsiębiorca nigdy się nie poddałem i teraz też nie zamierzam. Jest kwestia kosztów osobistych, ale póki walka trwa, trzeba dawać z siebie wszystko, co się ma.

 

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama