Niedziela, 19 Październik
Imieniny: Hanny, Klementyny, Łukasza -

Reklama


Reklama

Mateusz Dębek rzucił wszystko i został zdunem. Od szukania celu do… zawodu


Miał 19 lat, gdy zainteresowały go piece i zadał sobie pytanie: jak to działa bez prądu? Dziś - już jako 32-latek - jest zdunem z własną działalnością gospodarczą. Mateusz Dębek buduje nowoczesne piece, startując z dotacją z Powiatowego Urzędu Pracy.



Przez lata dorosłego życia imał się różnych zajęć z mniejszym czy większym powodzeniem. Wielu mieszkańców miasta może go znać, lub co najmniej kojarzyć, bo pracował m.in. jako kierowca, dowożący jadło z kilku szczycieńskich restauracji. Ale wciąż gdzieś z tyłu głowy tkwiły te piece, które go zaintrygowały u progu dorosłości.

 

Czytałem, uczyłem się, korzystałem z internetu, nawiązywałem kontakty i znajomości z fachowcami w tej dziedzinie - opowiada.

 

Pierwszy piec stawiał dwa lata temu z doświadczonym kolegą.

 

- U jednego z sześciu najbardziej znanych w Polsce ornitologów - mówi.

 

Rok temu uczestniczył w warsztatach, prowadzonych przez Mateusza Miłkowskiego, podobnego mu zduna pasjonata, który porzucił pracę w korporacji i wielkie miasto na rzecz zduństwa i edukacji, prezesa Cechu Zdunów i Kominkarzy, autora książki, uważanej za elementarz zawodu i licznych fachowych publikacji.

 

 

Śląski zdun Mateusz Miłkowski zmarł na początku bieżącego roku, ale szczycieński zdun Mateusz zdążył się od niego wiele nauczyć. W końcu poczuł się na tyle mocny tak w teorii, jak i praktyce, że postanowił zamienić pasję w zawód. Zgłosił się do PUP po finansowe wsparcie na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Umowę podpisał niedawno, bo w połowie lipca.

 

Było z tym nieco kłopotów, bo ze wstępnych informacji wynikało, że połowę dotacji mogę przeznaczyć na zakup samochodu, który przy tej pracy jest niezbędny - opowiada. - Później okazało się, że jest inaczej, że samochodu nie kupię i dostałem tylko połowę środków. Kupiłem potrzebne narzędzia, a samochód pożyczyłem od znajomego, na razie na dwa miesiące - dodaje.


Reklama

 

Szansa na swój transport jest, bo choć Mateusz to zdun młody i - można powiedzieć - jeszcze niezbyt doświadczony, to umiejętności i wiedzę ma, więc ma też zlecenia.

 

Pierwsze będę realizował w Łatanej Wielkiej - mówi. - Dom jest ogrzewany elektrycznie, ale przy burzach i wichurach zdarza się, że prądu nie ma. Właścicielka chce więc mieć alternatywne źródło ogrzewania - wyjaśnia.

 

Ma też budować piece w Działdowie i na Podlasiu - sam albo ze znajomym, innym zdunem. Rozpiętość geograficzna zleceń jest zatem dość duża, nic więc dziwnego, że wciąż jest nieco rozgoryczony dezinformacją w PUP, odnośnie do możliwości zakupu pojazdu. Kto wie, może nie tylko jako środka transportu, ale i… noclegu. Budowa nowego pieca to około 3 tygodnie pracy, a z takiego np. Podlasia nie sposób codziennie wracać do Szczytna i ponownie jechać do pracy.

 

Nie narzeka jednak za bardzo i optymistycznie patrzy w przyszłość. Twierdzi, że piece ogólnie wracają do łask, więc pracy nie powinno mu zabraknąć (w kraju jest zaledwie około 200 zdunów - przyp. red.). Na razie jest kawalerem, bez żony i dzieci, ale patrząc perspektywicznie, wolałby pracować bliżej Szczytna. Wolny czas poświęca muzyce, jego ulubionym instrumentem jest perkusja, na której zresztą sam z upodobaniem grywa.

 

Tym, którzy w życiu zetknęli się ze służącymi do ogrzewania piecami, najczęściej kojarzą się one z obłożonym kaflami pokojowym “meblem”, gorącym, gdy się w nim napali, i oddającym to ciepło pomieszczeniu. Serce pieca tkwi jednak w jego wnętrzu i to ono jest podstawą zduńskiej działalności. W środku bowiem to system kanałów, w których nagrzane powietrze krąży, oddając ciepło w pożądany sposób i w pożądanym czasie.

Reklama

 

- Trzeba go tak zbudować, żeby jak najdłużej grzał i zużywał jak najmniej drewna czy węgla - mówi Mateusz Dębek. - Ale to efekt, który zależy od wielu czynników, te - od rodzaju pieca, a jest ich sporo i np. ogrzewanej powierzchni. Trzeba to wszystko obliczyć, zaplanować, wybrać miejsce, gdzie piec ma stanąć, by ogrzewał cały dom, a tak się je teraz właśnie buduje.

 

A kafle, z którymi laikom piec najczęściej się kojarzy?

 

- Właściwie są zbędne - tłumaczy Mateusz. - Piec to głównie zbudowany z cegły szamotowej zamknięty mur, a najważniejsze jest to, co jest w tym murze ukryte. Kafle to jedynie ozdoba, dość kosztowna zresztą. Ale, oczywiście, jeśli klient sobie tego zażyczy, obuduję piec kaflami. Też potrafię - dodaje z uśmiechem.

 

Dla większego zasięgu i rozgłosu “świeży” zdun zaistniał już w internecie. Na stronie: mazurskiepiece.pl można zobaczyć fotografie ciekawych konstrukcji.

 

- To na razie dzieła znajomych zdunów - przyznaje. - Ale też mogę takie budować. Mam nadzieję, że niedługo zamieszczę tam też zdjęcia moich własnych zduńskich dzieł.

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama