Narasta konflikt wśród mieszkańców Dąbrów Działów w gminie Rozogi. W środę skłócone strony chcieli pogodzić gminni radni i wójt. Spotkali się z mieszkańcami, którzy wojują o... liczbę i lokalizacje przystanków autobusu szkolnego. Spotkanie skończyło się solidną awanturą. Nie szczędzono sobie prywatnych uszczypliwości. Emocje próbował tonować Jerzy Bruderek, radny z Rozóg.
Spotkanie rozpoczęło się od objazdu autobusowej trasy. Radni i wójt poznali ją. Zatrzymywali się też w miejscach, gdzie przystanki istnieją bądź mogłyby powstać. Spotkanie zostało zorganizowane przez dyrektorkę Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Dąbrowach. Sama w spotkaniu udziału jednak nie wzięła, bo jest... w kwarantannie.
U jednej z nauczycielek pracujących w szkole w Dąbrowach stwierdzono koronawirusa. Szkoła przeszła na nauczanie zdalne, a nauczyciele i personel znaleźli się w kwarantannie. Dlatego spotkanie, które miało pierwotnie odbyć się w szkole przeniesiono do świetlicy przy miejscowej remizie OSP.
Konflikt dotyczący lokalizacji przystanków urósł do takich rozmiarów, że rodzice zaczęli nawet blokować drogę przejazdu szkodnego autokaru.
- Nie możemy więcej dopuścić do takiej sytuacji, stąd próba naszych mediacji w tej sprawie – mówi wójt gminy Rozogi Zbigniew Kudrzycki. - Jeśli mieszkańcy sami nie dojdą do porozumienia, to radni samodzielnie podejmą uchwałę o lokalizacji tych przystanków. Jesteśmy tu jednak, aby wypracować rozwiązanie zadowalające obie strony...
Przedstawiciele skłóconych stron (rodzice) wyłożyli swoje racje. Podczas dyskusji nie brakowało jednak emocji i prywatnych zaczepek. I to takich mocno niepublicznych: oskarżeń o pijaństwo, czy publiczne obnażanie. Te niesmaczne i zupełnie niedotyczące istoty problemu oskarżenia zostały skwitowane przez jednego z uczestników, który podsumował, że w ogóle nie chodzi o dobro, czy bezpieczeństwo dzieci, a prywatne kłótnie kilkorga mieszkańców.
Ta słuszna reprymenda nie na wiele się jednak zdała. Nadal nie brakowało „argumentów poniżej pasa” i takich, które ocierały się nawet o kodeks karny. Poruszono na przykład wątek prywatnej rozmowy wójta z mieszkańcem Dąbrów, która została rzekomo nagrana. Cześć zebranych mieszkańców twierdziła, że ją odsłuchała. Wójt Zbigniew Kudrzycki był tym wyraźnie zaskoczony. Próbował dociec, kto go nagrał i w jakim celu. Rozmowa miała rzekomo dotyczyć umiejscowienia przystanków. - Nagranie osoby bez jej wiedzy to przestępstwo – przypomniał zebranym wójt Kudrzycki.
Dyskusja szła wyraźnie w złym kierunku. Uwagę zwrócili na to radni, którzy wprost powiedzieli, że mieszkańcy Działów zioną do siebie wzajemną nienawiścią i stąd ten problem.
- Mam wrażenie że niepotrzebnie się tu w ogóle zebraliśmy – próbował tonować nastroje radny Jerzy Bruderek. - Jeśli się nie porozumiecie, to rada sama podejmie decyzję, ale wówczas nie będzie miało znaczenia, czy komuś dzieci prowadza babcia, czy ktoś ma samochód. Na pewno nie będzie też przystanku przy każdym domu. Ale mnie zastanawia inna rzecz. Jak zachowują się wasze dzieci jadąc jednym szkolnym autobusem, kiedy widzą swoich rodziców tak zwaśnionych i wręcz agresywnych? Czy one też nie mogą na siebie patrzeć? Opamiętajcie się, bo dojdzie w końcu to jakiejś tragedii. To kwestia czasu. Dogadajcie się, ustalcie wspólne potrzeby i je nam przedstawcie, bo jeśli tego nie zrobicie będę pierwszy, który będzie wnioskował, aby spornego przystanku w w ogóle w Działach nie było. Zostaną jedyne te dwa na krzyżówkach. Nie możemy ulegać szantażowi, strajkowi, bo za chwilę na drogi wyjdą mieszkańcy Kowalika, czy innej naszej wsi na drogi, zablokują je i będą chcieli przystanek przy każdym domu. Apeluję: nie przenoście swojego konfliktu na dzieci. Schowajcie prywatne ambicje i animozje i się dogadajcie. Mówię to do obu skonfliktowanych stron
Początkowo ten wywód uspokoił zebranych. Niestety, na chwilę. Dyskusja trwała jeszcze przez dobre kilkadziesiąt minut. Wójt przedstawił aż osiem wariantów usytuowania przystanków. Żadna propozycja nie znalazła jednak jednogłośnego uznania.
Maseczki
Wyglądają komicznie w tych maseczkach.