Trzecią przegraną dopisali sobie piłkarze Błękitnych Pasym, którzy w miniony weekend podejmowali na własnym stadionie Orlęta Rema Reszel. Spotkanie zakończyło się tragiczną, wysoką przegraną, bo aż 1:8. Jedyną bramkę dla Błękitnych zdobył Dawid Maćkowiak.
Do pierwszej bramki Błękitni Pasym grali dobrze, jednak strzelono pierwsze gole na 1:1 lub 1:2, nad drużyną z Pasymia pojawiły się czarne chmury. W 12 minucie punktował Dawid Maćkowiak, który po wrzutce Dawida Mikulaka pokonał bramkarza na 1:0. Potem dominowały już niedokładność, niedobieganie czy brak walki o każdą piłkę, co skutkowało kolejnymi stratami. Problem leży też w składzie.
– Już od pewnego czasu ciągnie się za nami kryzys spowodowany wieloma czynnikami – przyznaje trener Radosław Rogowski. – Brak regularności w treningu, brak regularności w składzie. Choć kadra wydaje się na pierwszy rzut oka szeroka, niestety - wewnątrz niej bardzo często znajdują się osoby na przykład z urazami lub które nie mogą przygotowywać się regularnie do meczów. W ostatnim spotkaniu mieliśmy niespodziankę w postaci nieobecności bramkarza. Mój dzień meczowy w ciągu ostatnich kilku tygodni wygląda tak, że muszę czekać kilka godzin, aby ustalić ostateczny skład. Takie sytuacje, które zdarzają się w dzień meczu czy na kilka godzin przed spotkaniem to duży problem. Nie pomaga nam to wchodzić w mecz z odpowiednim nastawieniem.
Jak przyznaje Rogowski – kilku zawodników nie gra już na tym samym poziomie jak w poprzednim sezonie czy nawet w czwartej lidze. Solidność, zawziętość, inicjatywa na boisku - to wszystko się zatraciło. Być może przez odmłodzoną kadrę. – To budowanie zespołu od podstaw, bo takie były cele przed rundą. Może zgubił nas dobry początek, który przypomina poprzedni sezon, gdzie nas należało się bać – gdyba Rogowski.
W. Nosowicz
jaka to tragedia? to sport amatorski. Tu każdy może wygrać z każdym