Przy szczycieńskim szpitalu stoją już dwa namioty medyczne. W tym w kolorze zielonym dokonywana jest wstępna selekcja pacjentów. Z kolei pomarańczowy przygotowany jest dla pacjentów z podejrzeniem zakażenia koronawirusem.
Dyrekcja szpitala w Szczytnie prosi pacjentów o wyrozumiałość. Od kilku dni nikt nie może wejść do placówki zanim nie przejdzie wstępnego sita w namiocie zielonym. To tam robiony jest wstępny wywiad medyczny, padają też pytania o to, do jakiej poradni pacjent chce wejść. Potem mierzona jest mu temperatura i oceniany stan pod względem zakażenia koronawirusem.
- Staramy się za wszelką cenę uniemożliwić dostanie się do szpitala kogoś, kto mógłby być zakażony koronawirusem, bo wówczas personel i cała placówka musiałaby przejść kwarantannę, co wyłączyłoby nas z udzielania pomocy pacjentom – mówi Beata Kostrzewa, dyrektor szpitala w Szczytnie. - Wstępna selekcja pacjentów daje nam możliwość znacznego zmniejszenia tego ryzyka.
Cały personel pracujący w namiocie jest odpowiednio zabezpieczony w strój ochrony osobistej: uniform, rękawiczki, maseczki. W namiocie stoją też grzejniki elektryczne.
Z kolei w namiocie pomarańczowym przygotowano szpitalną salę z dwoma łóżkami. Tam swoje miejsca mają znaleźć osoby, u których wystąpi podejrzenie zakażaniem koronawirusem.
- To forma izolatki, chodzi o to, aby nie narażać innych pacjentów naszego szpitala – mówi dyrektor Kostrzewa. - Jest to stan tymczasowy, bo pacjenci ze zdiagnozowanym koronawirusem trafią stąd od razu do szpitali zakaźnych. Namiot jest ogrzewany i wyposażony w odpowiedni sprzęt.
Fikcja
\"okopali\" się w tym szpitalu i nikogo nie przyjmują nawet pacjentów będących w nagłej potrzebie (a nie byłem zarażony). Osoby potrzebujące pomocy kieruje się do innych szpitali. Czy tak powinno być? Pytanie retoryczne. Przykre ale prawdziwe!