Czwartek, 15 Maj
Imieniny: Bonifacego, Julity, Macieja -

Reklama


Reklama

Rzecz o Człowieku i koleżance po piórze czyli Wspomnienie Iwonie poświęcone


Długi czas, gdy Iwona była jeszcze aktywna zawodowo na szczycieńskiej niwie, znałyśmy się, że tak powiem – z widzenia. Nie pora to i miejsce, by rozważać, dlaczego mijałyśmy się wtedy, jak nastroszone koguty przed walką. Nie ma to zn...


  • Data:

Długi czas, gdy Iwona była jeszcze aktywna zawodowo na szczycieńskiej niwie, znałyśmy się, że tak powiem – z widzenia. Nie pora to i miejsce, by rozważać, dlaczego mijałyśmy się wtedy, jak nastroszone koguty przed walką. Nie ma to znaczenia. Kiedyś, trochę później, po jakimś spotkaniu- imprezie gdzieś (chyba w SP 6) zwyczajnie zaczęłyśmy rozmawiać i okazało się, że mamy sporo podobnych spostrzeżeń, ocen, że mamy o czym rozmawiać. Przy każdym kolejnym spotkaniu, zwykle w tzw. „przelocie”, obiecywałyśmy sobie, że któregoś dnia usiądziemy i solidnie pogadamy. Już nie usiądziemy...

 

* * *

O wartości człowieka świadczą jego wielkie czyny, ale też małe gesty, delikatne uśmiechy, ton głosu, stosunek do bliźnich, emocje, sposób ich wyrażania i wiele innych rzeczy. Na ich podstawie dokonujemy ocen, które pogłębiają co najwyżej pierwsze wrażenie, jakie odnosimy poznając kogoś nowego. Każdy ma inne to pierwsze wrażenie i każdy innych ocen dokonuje. Gdy jeszcze Iwony nie znałam osobiście – intrygowała mnie. Gdy poznałam – trudno mi było Ją „zaszufladkować”. Gdy Iwona i Krzysztof zapewnili dom i rodzinę trojgu adoptowanych dzieci – darzyłam Ją, ich oboje, szacunkiem i podziwem. W tej akurat dziedzinie, choć w różny sposób, miałyśmy sporo wspólnego i miałyśmy o czym pogadać. Już nie porozmawiamy...


Reklama

 

* * *

Niemal rok temu, gdy wyszukałam, że 3 marca jest Międzynarodowym Dniem Pisarzy, pomyślałam, że to świetna okazja, by przypomnieć Szczytnu o Iwonie, która na swoim „odludziu” w Romanach (jeśli była akurat w kraju) zamieniła dziennikarskie i pisarskie pióro na kredki i ołówki swoich adoptowanych dzieci. Rozmawiałyśmy o Jej literackich dokonaniach, spośród których najbardziej sobie ceniła książkę „Bociany przylatują zimą”. Gdy po wizycie u Iwony i Krzysztofa (niestety, tak późno) przeczytałam tę książkę – odnalazłam w niej Iwonę ze wszystkimi rozterkami, radościami i smutkami, kobietę pełną obaw i poczucia odpowiedzialności, która szczęściem napełniały maleńkie, codzienne sukcesy, jakich każdy z nas ma wiele, ale ich nie ceni, nie szanuje, a czasem nawet nie dostrzega. Odnalazłam zwykłego albo raczej niezwykłego, bo dobrego i szlachetnego Człowieka.

Wtedy rozmawiałyśmy po raz ostatni. Było to krótko po jej wówczas zwycięskiej walce z pierwszym, poważnym atakiem choroby. Wywiad zakończyła Iwona taką wypowiedzią: „Tak naprawdę, to powinno się świętować każdy dzień, choćby dlatego, że nastał. To radość, którą daje świadomość, że żyjemy... I może o radościach i nadziejach, które zawsze muszą być, nawet jeśli los czy zdrowie nie dopisują, napiszę kiedyś książkę”.

Reklama

Tę książkę Iwona Jurczenko-Topolska napisała. Nie piórem, ale własnym życiem. Dlatego warto Ją czytać, warto o Iwonie pamiętać.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama