Dla Sylwii Jankowskiej praca w pomocy społecznej to przede wszystkim misja i wielka pasja. Pomaganie innym daje jej siłę. Nie ocenia ludzi, bo wie, że życie determinują wydarzenia, które na każdego inaczej wpływają. Z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Pasymiu związana jest od 20 lat, od siedmiu kieruje jego pracą. Rozmawiamy z nią o tym jak zmieniała się definicja pomocy przez ostatnie dwie dekady. Chwilę przed zmianą MOPS w Centrum Usług Społecznych.
Myślałaś kiedyś o zmianie zawodu?
Nie. Nie wyobrażam sobie pracy gdzie indziej. Od zawsze lubiłam pomagać ludziom. To taki trochę mój talent, moja pasja i misja. Nie wyobrażam sobie siebie w innym miejscu. Chociaż często, jako pracownik socjalny, miałam kontakt z ludzkimi tragediami, to nie rozważałam innej zawodowej drogi.
Takie sytuacje wpływają na człowieka?
Bardzo. Chociaż jako profesjonaliści powinniśmy zamykać drzwi pracy i o niej nie myśleć, to tak się nie da. W głowie przepracowuje się wiele rzeczy, nie da się od nich odciąć.
Zaczynałaś jako pracownik socjalny, dzisiaj kierujesz ośrodkiem pomocy, który wykracza poza standardowe schematy.
Na początku pracy i później wiele lat pracowałam w terenie z ludźmi. Nie myślałam o tym, aby zostać kierownikiem. Nie miałam takiego planu. Gdy na emeryturę odchodziła Krystyna Kabała, moja poprzedniczka, okazało się, że ówczesny burmistrz i pani kierownik chcieli, aby jej miejsce zajął ktoś z zespołu. Oczywiście była to moja indywidualna decyzja, ale do jej podjęcia motywował mnie zespół. Dzięki temu, że współpracuję ze wspaniałymi ludźmi, którzy są zaangażowani możemy wprowadzać różne działania, mające na celu wsparcie mieszkańców gminy.
Przeszłaś wszystkie szczeble w pomocy społecznej, jak patrzysz na nią dzisiaj?
Przez te 20 lat bardzo dużo się zmieniło. Gdy zaczynałam problemy były inne, w dużej mierze skoncentrowane wokół wsparcia finansowego, bo mieliśmy do czynienia z ubóstwem. Dzisiaj pieniądze schodzą na drugi plan, bardziej potrzebne jest wsparcie na innych płaszczyznach. Mamy więcej trudnych przypadków i sytuacji kryzysowych w rodzinach. Starzejące się społeczeństwo też wymaga innego podejścia.
Zmiana podejścia to również zmiana ośrodka w Centrum Usług Wspólnych?
Chcemy przystąpić do przekształcenia w CUS z kilku powodów. Aktualnie mamy możliwość pozyskania na to środków, jest to fakultatywne, a nie obowiązkowe. Dostępny jest szereg szkoleń dla kadry kierowniczej i pracowników. Obecnie jesteśmy objęci procesem wsparcia przez urząd marszałkowski województwa. I optymistycznie myślę, że się przekształcimy na przełomie roku. Bo aktualnie polityka w takiej strukturze, opierającej się głównie na wsparciu finansowym nie ma racji bytu. Świadczenia, tak jak 800 plus prawdopodobnie zostaną scentralizowane. Możliwe, że zasiłki stałe i okresowe również będzie wypłacał ZUS. Bo do wypłaty środków nie potrzeba człowieka. Człowieka potrzeba do wsparcia.
Opracowujecie diagnozę, która pozwoli wam pracować skuteczniej?
W tej chwili zbieramy suche dane, analizujemy je. One są dla nas wyjściem do dalszego opracowania diagnozy. Wspiera nas w tym urząd marszałkowski. Już niebawem dostępna będzie szeroka ankieta skierowana do wszystkich mieszkańców. Będzie dostępna na naszej stronie, ale o dotarcie z nią do mieszkańców będziemy prosić również sołtysów i radnych. Z tego, co w niej wskażą mieszkańcy, będziemy budować system wsparcia. Chcemy wiedzieć czego ludzie oczekują, z czym się borykają i jakie mają problemy, aby nasze usługi realizować zgodnie z potrzebami mieszkańców. Tych elementów do realizacji mamy z pewnością wiele. Ważne, by uszyć je na potrzeby mieszkańców.
Wróćmy jeszcze do zmian, które zaszły w naszym społeczeństwie, a na które musicie reagować. Z czym się dzisiaj mierzą pracownicy socjalni?
Jak wspominałam wcześniej spadła liczba osób potrzebujących wsparcia finansowego. Ubóstwo nie jest podstawowym problemem. Starszych osób jest zdecydowanie więcej, również takich, które nie mogą liczyć na opiekę rodziny. To generuje potrzebę usług opiekuńczych i konieczność pracy asystentów z osobami podeszłym wieku. Jako ośrodek na ten cel musimy szukać środków zewnętrznych. Realizujemy różne programy, aby wspierać seniorów, by nie byli wykluczeni. Do tej pory realizowaliśmy opiekę wytchnieniową i osobistego asystenta osoby starszej. Potrzeb jest jednak znacznie więcej.
Seniorzy to dopiero początek?
Drugi dominujący problem to niewydolność opiekuńczo-wychowawcza. Praca w rodzinie i z rodziną. Bardzo wymagająca i trudna. Ale w tym obszarze każdy sukces, nawet najdrobniejszy, daje ogromną satysfakcję. Jest też obszar, który spędza sen z powiek każdego pracownika socjalnego. To przemoc w rodzinie. Tu praca musi być wytężona i wymaga działania na wielu płaszczyznach i to wielu instytucji. Powoływane są zespoły interdyscyplinarne.
W tym wszystkim są również dzieci, o których interes musicie zadbać.
Tak, a nie zawsze jest to łatwe. W czasie, gdy pracownik socjalny jest z rodziną nie dochodzi do zachowań przemocowych. Nie mamy możliwości sprawdzenia czy dziecko nie nosi np. śladów pobicia. Są sytuacje, w których występujemy do sądu z wnioskiem o umieszczenie dziecka w pieczy zastępczej, ale nie zawsze nasz głos jest słyszany. Na szczęście w gminie Pasym problem przemocy domowej nie jest duży. W małych społecznościach łatwiej jest wypatrzyć takie sytuacje, bo większość ludzi się zna. Możemy wtedy skutecznie reagować obejmując wsparciem całą rodzinę, zarówno doświadczających przemocy, bez względu na wiek, jak jej sprawców. Często ci ostatni działają wg schematów, wyniesionych z domów. Wystarczy pokazać im, że można inaczej, że przemoc nie jest rozwiązaniem i jak radzić sobie z emocjami, by przerwać takie zachowania. W ośrodku prowadzimy placówkę dziennego wsparcia dla dzieciaków. Tam pod opieką wychowawcy mogą odrobić lekcje, odpocząć, wspólnie coś ugotować. Spędzić bezpiecznie czas. Ta placówka pomaga wyrównywać szanse.
Dzieci giną w systemie?
Myślę, że w dużych miastach, gdzie ludzie się nie znają, może tak się zdarzać. Czasami brakuje też dobrej współpracy pomiędzy instytucjami, jak szkoła, OPS czy ośrodki opieki zdrowotnej. Zawsze podkreślam, że nie można odwracać wzroku. Udawać, że się nie widzi, gdy komuś dzieje się krzywda. To nie jest donosicielstwo. Alarmując o takich sytuacjach możemy uratować komuś życie.
Masz w sobie dużo wyrozumiałości dla ludzi?
Tak. Staram się nie oceniać, bo wiem, że za każdym kryje się jego historia. Bardzo często trudna.
Ludzie nie chcą pracować w pomocy społecznej, jak to przełamać?
Przede wszystkim my sami, jako pracownicy socjalni, musimy zacząć o sobie dobrze i głośno mówić. Brak kadry to problem ogólnopolski. Ma na to wpływ niskie wynagrodzenie i to, że praca jest bardzo trudna. Często osoby, które zaczynają szybko rezygnują, bo trudno jest im udźwignąć ciężar odpowiedzialności.
A co dla Sylwii Jankowskiej jest najtrudniejsze w jej pracy?
Może to nie jest profesjonalne, ale bardzo przywiązuję się do ludzi, z którymi pracuję. To chyba wynika z mojej wrażliwości. Liczy się czynnik ludzki. Nie umiem być obojętna. Najtrudniejsze jest dla mnie, jak moi klienci odchodzą. Gdy uda się im wyjść na prostą, uporządkować życie i stanąć na nogi, a ten sukces przerywa śmierć. Wtedy jest mi trudno. Przez te wszystkie lata zobaczyłam również, że nie każda kobieta rodzi się z instynktem macierzyńskim. Matki potrafią nie czuć nic do swoich dzieci, być wobec nich obojętne. Odcięte od uczuć i emocji. Wiem, że często stoją za tym różne doświadczenia, że nie zawsze wynika to ze złej woli. Ale i tak to mnie bardzo dotyka.
Musi być też coś, co cieszy...
Każdy sukces, nawet najdrobniejszy. Gdy pomożemy wyjść komuś z nałogu, gdy dysfunkcyjna rodzina zaczyna sobie radzić, gdy ktoś po kilku latach przychodzi i mówi zwyczajne dziękuję za to, że podało się mu rękę w trudnych chwilach.
O czym w takim razie marzysz?
Zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Z resztą człowiek może poradzić sobie sam.
Jednak ten pan ma ewidentnie jakiś problem. Teraz po prezydencie. Polska jest w Europie i jest jej częścią i nikt się nie wypiera, że jesteśmy jej częścią. Walczymy tylko o równouprawnienie. Poza tym jak Leszek Miller mówi o pomocy Ukrainie ale w granicach rozsądku to nikt go nie krytykuje a już na pewno nie ten pań, który z pewnością pobiera bardzo wysoka mundurowa emeryturę. Bardzo dobrze, że ktoś mówi jak jest a nie tylko ślepo ma wydawać kasę na kraj który jest mocno skorumpowany. Cięcia w budżetach. A kto doprowadził do takiej dziury? Jakoś przez 8 lat tego złego pusu nie było takiej dziury teraz nam się wciska że jest nam dobrze, fajnie itp. Dobrze to jest temu Panu, który pusze takie bzdury. Przeciętny polski obywatel nigdy takiej emerytury ba nawet wynagrodzenia nie dostanie jak pan otrzymuje obecnie. Panu jest i było zawsze dobrze za kazdych rzadow, tylko po prostu masz pań zniekształcony onraz przez tvn. Każda telewizja w jakiś sposób kłamie i zniekształca i naciąga fakty. Masz pań swoje lata więc przemysł pań uczciwie co piszesz bo żyjesz pań w pewnej bańce rzeczywistości oderwanej od życia. Masz pań wypchany barek alkoholem jak to zes pan niedawno wspomniał. Może taki barek jak prezes w Alternatywach4. Skojarzenia nasuwają się same o pana mentalności i wiedzy o życiu zwyczajnych ludzi. Mało o normalnym życiu pań wiesz.
Jan
2025-12-10 07:05:36
Pytanie, gdzie są dzieci, gdzie są wnuki? Są tacy, którzy - mieszkając poza Szczytnem - potrafią dzwonić przynajmniej 3 razy dziennie do swych dziadków, rodziców, krewnych. Wiedzą, kiedy jest jedzone śniadanie, wiedzą, kiedy jest przechadzka, wiedzą o której obiad, kolacja... A w razie braku kontaktu dzwonią o pomoc. To takie trudne? To nie kwestia braku czasu, tylko braku więzi i uczuć.
Taki sobie czytelnik
2025-12-10 03:09:26
Panie Mądrzejowski. No tak, obecna władza to nie przerznacza środków na \"swoją telewizję\". Szybko sobie wygooglowałem: W 2025 roku TVP w likwidacji dostała dodatkowo 1,4 mld. Ach ten pana słynny obiektywizm.
Olek
2025-12-09 22:25:02
Kiedyś,to kiedyś,cóż to za bzdurne uzasadnienie.Niektorym radnym nie chce się nawet myśleć logicznie
Plik
2025-12-09 17:48:45
Ciekawe kto i dlaczego boi się powiedzieć prawdę
Ciekawski
2025-12-08 22:14:23
Prawie fascynujące...
Jestę zastępco burmystrza
2025-12-08 20:32:16
U nas na budowie też przyjęli nowego pracownika , ale niestety nie było reportera.
tak
2025-12-08 19:42:37
Występ bardzo fajny ale trochę nie ładnie jak się pomija osoby które faktycznie pracowały i przygotowywały występ,
Olek
2025-12-08 19:00:33
7.12. było lodowisko otwarte, jednak jazda na łyżwach okazała się niemożliwa.Lyzwy rozjeżdżały się po tej sztucznej tafli nie mogąc rozpocząć jazdy.Całkowita klapa, pieniądze do zwrotu.
Warchol
2025-12-08 09:41:11
Znikome te informacje w tym artykule
Adrian
2025-12-07 13:05:25