Dziś wyjątkowo zupełnie na poważnie. Czasy mamy takie, jakie mamy, śmiać się nie ma z czego, więc i o trudnych sprawach trzeba kilka słów napisać. Poza zdrowiem rzecz jasna najważniejsze dla każdego z nas i społeczeństwa, jako całości, jest jedzenie. Mój synek filozof z pewnością wytknąłby już w tych pierwszych zdaniach kilka kardynalnych sprzeczności, lecz na szczęście (moje) tych tekstów nie czytuje.
Przyrządzanie posiłków to zajęcie niezmiernie ważne i dlatego w historycznej tradycji powierzano je niebacznie kobietom. I bardzo dobrze! Oooo… niepolitycznie, panie M., seksizm się jakiś ujawnił, podziału ról w rodzinie na tradycyjnie damskie i męskie się zachciewa, co?! A jak, czemu nie?
Od dawna kilka osób w komentarzach, jakie czytam i otrzymuję, oskarża mnie o szerzenie treści przynajmniej antyrządowych. Odpieram dziś więc to oportunistycznie, po wynikach wyborów rzecz jasna, popierając wszystkimi czterema łapami niezrównany w swej genialności projekt przedstawiony przez ministra nomen omen sprawiedliwości. Projekt wypowiedzenia przez nasz szczęśliwy kraj niebacznie kiedyś ratyfikowanej Konwencji Stambulskiej.
Żeby wyjaśnić o co chodzi, warto na wstępie przytoczyć tytuł tej Konwencji, bo jakoś mało kto wie jak on brzmi. Jest to ni mniej ni więcej „Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”. W uzasadnieniu do tego tfu… aktu prawnego czytamy m.in., iż jego celem jest zapobieganie wszelkiego rodzaju formom przemocy obejmującym „przemoc fizyczną i psychiczną, wykorzystywanie seksualne, wymuszone małżeństwo, okaleczanie narządów płciowych kobiet, nękanie, wymuszanie sterylizacji lub aborcji”.
Naprawdę trudno się to nawet czyta, a co dopiero jak można w cywilizowanym, demokratycznym kraju w środku Europy promować takie zachowania?! Zapobiegać wymuszaniu wykorzystywania seksualnego, wymuszaniu sterylizacji i aborcji? W głowie się nie mieści! Świętą rację ma szanowny pan minister i wszyscy prawdziwi patrioci powinni go popierać przez 24 godziny na dobę. Nawet ja, skromny żuczek czwartej kategorii, nie mogę się przed tym powstrzymać.
Zostawmy już mniej drastyczne formy przemocy w rodzinie, a spróbujmy się zatrzymać na najczęściej występującej, moim zdaniem, jaką jest przemoc psychiczna. Szczególnie ta związana z przywołanym na wstępie procesem przygotowywania posiłków. Otóż przez tysiące lat w gatunku homo sapiens utrwalił się tradycyjny podział ról.
Samiec ma dostarczyć produkty (albo forsę na zakupy), a samica ma z tego zrobić coś na ząb. Nieszczęśliwie w procesie ewolucji rola dostarczyciela środków ewoluowała w jak najmniej pożądanym kierunku i tak zwana płeć piękna ochoczo zaczęła przejmować rolę dotychczas zarezerwowaną dla samców. Zamiast zająć się tym, co jej od wieków przystoi, czyli „kinder, küche, kirche”, ruszyło to to na szpilkach i w mini w obszary dla panów świata zarezerwowane.
I się zaczęła przemoc, prawdziwa przemoc psychiczna, a nie wyimaginowana (ulubione słowo pana Premiera, więc je jako świeżej daty lizus przytaczam) przez nieszczęsną Konwencję. Nie dość, że delikatne i pieszczotliwie własnoręczne wytłumaczenie takiej „emancypantce”, iż zupa zbyt słona może sprowadzić spore zagrożenie dla zdrowia i delikatnej konstrukcji psychicznej jej władcy stało się w środowiskach wiadomej elity passe, to jeszcze jakieś międzynarodowe akty prawne wtrącają się w naturalną, narodową regulację rodzinnych układów.
Stojąc dziś nad patelnią, z głębokim namysłem wybieram rodzaj omletu, jaki przygotuję na rodzinne śniadanie i mam poważny problem. Jaka wersja będzie odpowiadała mojej najlepszej z żon, która jeszcze zażywa zasłużonego wypoczynku. Czy może puszysty omlet angielski, czy ziołowy omlet francuski? A może słodkawy omlet austriacki na bazie kogla – mogla i z rodzynkami, bo na omlet kataloński z ziemniakami, cebulką i papryką jeszcze za wcześnie.
Dobrze, że wczoraj na straganie warzywnym zostawiłem ładnych parę złotych, bo chyba będę mógł zrobić małą poranną niespodziankę, czyli omlet meksykański. Też puszysty, ale ze świeżymi pomidorkami, fasolką i miękką wołowiną z dalekim echem chili. Dziś już sobie mogę na to pozwolić bez obaw o ewentualne naruszenie europejskich uregulowań prawnych. Co mnie to obchodzi, że koleżanka małżonka omletów jakoś nie lubi, a już na śniadanie to w ogóle. Od dziś chce czy nie chce musi i już zjeść co własnoręcznie przygotowałem. Jakby co, to włączę telewizor i pokażę, że sam minister sprawiedliwości dał mi takie prawo. A jak!
Wiesław Mądrzejowski (wiemod@wp.pl)
Na ulicy Jana Pawła obok szkoły podstawowej na wodociąg czekaliśmy 70 lat na kanalizacje pewnie się nie doczekamy mimo że od kanalizacji dzieli nas 60 metrów
Henk
2025-04-17 08:25:38
Hm..... Rozumiem, że lepiej jak dzieci będą w dysfunkcyjnych rodzinach gdzie jest przemoc i alkohol? Te skrawki materiału to symbol ale to nie każdy może zrozumieć....
Ona
2025-04-16 16:21:49
Do Gościa: wieży - w tym kontekście. Ile można toczyć piany w tej kwestii?! Oczywiście, że obiekt powinien być zrewitalizowany i cieszyć swoją funkcjonalnością i estetyczną architekturą. Jest wreszcie włodarz, który chce ten problem rozwiązać. Trzeba wierzyć (sic!), że tak się stanie.
Mieszkaniec
2025-04-15 21:01:11
Karnet, który kosztuje 70 zł to nie jest wygórowana cena.
Xenia
2025-04-15 16:36:56
Wszystko ok , tylko żeby co niektórzy nie przychodzili z psem
Że tak powiem
2025-04-15 13:42:13
W artykule zapomnieliście wstawić wypomniane logo :|
Mieszkaniec
2025-04-15 13:26:39
Czy coś już wiadomo? Jest połowa kwietnia a autobusy dalej zatrzymują się na ul. Polskiej.
Mieszkaniec
2025-04-15 13:12:06
Koncerty dla bogatych turystów, nie dla biednych mieszkańców Szczytna. Szkoda !!!
Asia
2025-04-15 11:37:33
NIestety brawura i brak wyobraźni. W realu nie ma 5 żyć jak w grach komputerowych. Żal młodych ludzi.
Zuzia z III a
2025-04-15 11:30:18
Będą budować ośrodki i grodzić jezioro (patrz Rusałka), niedługo jeziora będą prywatne a dostęp do nich płatny tak jak w Nartach.
Pani Natura
2025-04-15 11:08:25