Potężny pitbull rzucił się na psy Anny Kowalkiewicz -Brelewskiej, gdy spacerowała z nimi pomiędzy ulicami Drzymały i Paderewskiego. - Zamordował Tolka, drugiego yorka cudem ocaliłam – relacjonuje koszmar pani Ania. - Rika zakryłam własnym ciałem. Położyłam się na ziemię, na niego, aby go ratować. Pitbull ugryzł mnie w dłoń. Rzucił się na mnie. Krzyczałam, odganiałam go. W pewnym momencie chwycił raz jeszcze martwego już Tolka i uciekł z nim na swoją posesję. Gdy zamykam oczy wciąż widzę ten koszmar, jak chwyta go za kark, jak nim potrząsa – dodaje ze smutkiem pani Ania.
Do tego groźnego zdarzenia doszło w czwartek, 17 marca pomiędzy ulicami Drzymały i Paderewskiego w Szczytnie. Pani Ania, jak niemal każdego dnia wieczorem wzięła swoje yorki, 8-letniego Rikego i 1,5-rocznego Tolka, na spacer.
- Uwielbiają to – mówi pani Ania. - Zawsze chodzimy ze smyczami więc nawet przez głowę mi nie przeszło, że może wydarzyć się taki dramat.
Koszmar z ulicy Drzymały
W pewnym momencie z zakrętu wybiegł pitbull i od razu rzucił się do szyi młodszego z piesków.
- Nie zdążyłam nawet zareagować, nie widziałam go, nie słyszałam – mówi Anna Kowalkiewicz-Brelewska. - Musiał się jakość zakraść, zaczaić. Złapał Tolka za szyję, a potem potrząsał, jak zabawką, machał głową tak, aby złamać mu kręgosłup – mówi ze smutkiem pani Ania. - Ja z przerażenia okrutnie krzyczałam. Ale nikt nie reagował. Gdy zamordował Tolka, jakby poczuł satysfakcję i na chwilę odpuścił. Ale za chwilę zaczął warczeć i podbiegać do drugiego mojego pieska. Rzuciłam się na ziemię, zasłoniłam Rika własnym ciałem. Pitbull ugryzł mnie w dłoń, próbował dobrać się do niego, ale gdy widział, że nie da rady rzucił się raz jeszcze na martwego Tolka.
Chwycił go w zęby i uciekł na posesję. Pani Ani trzymając Rika w dłoń ruszyła w pogoń za pitbullem.
- Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale chciałam dalej bronić Tolka z nadzieją, że żyje – wspomina. - Gdy wbiegłam na posesję, krzyczałam, waliłam do domu właścicieli tego psa. Wybiegła jakaś pani, która nie była w stanie w żaden sposób opanować tego mordercy. Krzyczała, abym uciekała. Tylko tyle, żadnej innej pomocy. Uciekłam. Oglądając się jeszcze, czy ten pies za mną nie biegnie.
500 zł za... mężowskie niedbalstwo
Gdy pani Ania dotarła do domu, wezwała policję. Funkcjonariusze przesłuchali ją i wezwali karetkę pogotowia.
- Krwawiłam z dłoni – mówi pani Ania. - Ratownicy zaopatrzyli mnie i kazali pojechać do szpitala. Pojechałam tam. Poprawiono mi opatrunek, zrobiłam też obdukcję, bo nie chcę tego tak zostawić. Co by było, gdyby tą drogą szło jakieś małe dziecko? Jak można być tak nieodpowiedzialnym i tak groźnemu psu pozwolić biegać swobodnie, bez kagańca, bez smyczy. Naprawdę boję się pomyśleć nawet, jak mogłoby to się skończyć, gdyby z naszymi psami szła moja córka. Nie miałabym dziś dwóch psów i być może dziecka. Policjanci tę panią ukarali jedynie 500-złotowym mandatem. Powiedziała im, że mąż wyjeżdżając z posesji zapomniał zamknąć bramę. To tak, jakby ktoś na ulicy zostawił odbezpieczoną broń, bo zapomniał jej zamknąć w sejfie. Jak tak można? Mój Tolek nie żyje, ja jestem pogryziona, a właściciele tej bestii dostali tylko 500 zł mandatu. Chcę nagłośnić tę sprawę za pośrednictwem waszej redakcji, bo dziś zginął niewinny piesek, ale jutro może zginąć jakiś człowiek. Wówczas też skończy się jedynie mandatem? Jeśli ktoś nie umie zadbać o tak groźne psy, to niech ich nie bierze.
Pani Ania współpracuje z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami. - Widziałam już różne rzeczy, ale z czymś takim spotkałam się po raz pierwszy – mówi. - Gdy zamykam oczy wciąż widzę tego zabójcę. Ten koszmar. Dodatkowo smutno jest mi z tego powodu, że do tej pory nikt z właścicieli tego pitbula nie przyszedł i tak po ludzku mnie nie przeprosił. Zachowują się, jakby nic się nie stało. Koszmarna znieczulica.
Pani Ania zamierza złożyć zawiadomienie o możliwości popełniania przestępstwa. Kontaktowała się w tej sprawie już z prawnikiem.
Służby nie powalczą z kłamstwem i formalnościami
Pogryzieniem zainteresował się też Powiatowy Lekarz Weterynarii oraz sanepid.
- Byliśmy już u właścicieli tego psa – mówi Jerzy Piekarz, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Szczytnie. - Jest on objęty obserwacją pod kątem wścieklizny. Potrwa ona do 31 marca. Pies nie wykazuje na razie objawów wścieklizny, ma potrzebne szczepienia. Jeśli coś by się zmieniło, to pogryziona pani musiałaby przyjąć serię zastrzyków przeciwko wściekliźnie. Pies, który zagryzł yorka i pogryzł tę panią to mieszaniec pitbullowaty.
Rasa pitbull jest uznana za groźną, agresywną i aby móc hodować takiego psa potrzebna jest zgoda, którą wydaje starosta.
- Niestety, przepis jest dość nieprecyzyjny, bo wystarczy, że właściciel powie, że jest to mieszaniec i już pies takim rejestrem nie jest objęty – dodaje Jerzy Piekarz.
- Właściciel tego pitbulla otrzymał maksymalny mandat – mówi Izabela Cygnaiuk ze szczycieńskiej policji. - A pani, która straciła yorka została poinformowana, że może dochodzić swoich praw na drodze sądowej, w postępowaniu cywilnym.
Fot. Anna Kowalkiewicz-Brelewska własnym ciałem zasłoniła yorka przed atakiem pitbulla. Rika udało się uratować. Tolek został zagryziony na śmierć. Pitbull ugryzł też panią Anię.
rex
Szanowni państwo https://www.se.pl/kalisz/bronil-pudla-przed-buldogiem-odpowie-za-zabojstwo-ze-szczegolnym-okrucienstwem-aa-3CF3-GnFm-Xv3Q.html Porównajcie zdarzenia. Jak by go zagryzł buldog to właściciel dostałby 500 zł mandatu.
rex
Czy Pani rzecznik KPP potrafi podać podstawę prawną ukarania 500 zł mandatem za czyn jasno określony jako przestępstwo. Może też czytelnicy dowiedzieli by się, jak trudno jest po decyzji kynopolicjantów przekształcenie wykroczenia w postępowanie przygotowawcze w sprawie podejrzenia przestępstwa. Tu jest niestety \"pies pogrzebany\". Proszę wziąć się do roboty a nie załatwiać to w trybie mandatowym. Statystyka KPP Szczytno już jest sławna w całym województwie.
rex
Postępowanie Policji jest skandaliczne. Zgodnie z prawem w tym przypadku o odpowiedzialności i karze powinien decydować sąd. Właścicielka powinna być poddana badaniu na zawartość alkoholu i tyle na tą chwilę. Jeśli tego nie zrobili to niestety pajda.
Śmieszek
I to właśnie tak wygląda: odpowiedzialni właściciele psów, nawet tych ras uważanych za agresywne, potrafią zabezpieczyć zarówno swego pupila - jak i inne zwierzęta, łącznie z homo sapiens - przed nieprzewidywalną reakcją w kontakcie. Ale głupota różnych \"macho\" powoduje, że wszyscy właściciele psów są traktowani jednakowo - czyli jako dewianci chadzający z odbezpieczoną bronią po ulicach. Teraz pewnie pies - nieprawidłowo utrzymywany - będzie ofiarą. natomiast właściciele - poza 500 zł mandatu - konsekwencji nie poniosą. Ale - odnosząc się do porównania z bronią - NIE BROŃ JEST KARANA, TYLKO JEJ WŁAŚCICIEL. I takiemu delikwentowi za posiadanie bez zezwolenia obrzyna - ile się należy panowie policjanci?
Lojal
Przyjechało dwoje kynologów w mundurach i stwierdzili, że piesek to mieszaniec. A minister Ziobro wprowadzając katalog psów niebezpiecznych mówił, że należy je traktować na równi zagrożenia jak posiadanie broni. Oj się za was kynopolicjanci Ziobro weźmie oj się weźmie.