Jeszcze nie wiadomo, jaki los czeka Zjednoczoną Prawicę po wyborach. Być może czekają nas radykalne zmiany w prawie, także w przepisach drogowych. Na łamach tygodnika krytykowałem rząd i partię, nie nadążając za ich postępami w usuwaniu przeszkód prawnych, ale może tym razem zdążę z pozytywną propozycją.
Minister Dworczyk pędził w środku lata na mszę „na bombach” łamiąc procedury, za co jednak publicznie przeprosił. Stanowi to chwalebny wyłom w niemożności rządzących, żeby się przyznać do jakiejkolwiek winy. Jedyne winy, jakie dotąd wyznawali, to winy Tuska.
Dworczyk natomiast zadeklarował publicznie: mea culpa. Uważam, że ten gest należy docenić, a nawet brać z niego dobry przykład, tym bardziej, że zdążył na nabożeństwo i nikogo nie potrącił.
Nie można tego powiedzieć na przykład o ministrze Ozdobie, który próbował przejąć konferencję prasową konkurenta, potrącał i kładł się na nim i jednocześnie zaprzeczał w żywe oczy prawom fizyki twierdząc, że to tamten się na nim kładzie.
Choć pośpiech na mszę w katolickim kraju, żeby zapewnić w kościele frekwencję, bo ta drastycznie spada, należy uznać za moralnie słuszny, to jednak z punktu widzenia kodeksu drogowego, a nawet samego katolicyzmu polskiego, stwarza on zagrożenia. Przy nadmiernej szybkości mogłoby dojść do kolizji, a nawet katastrofy, co się rządowym samochodem cyklicznie zdarzało. Pół biedy, jeśli poszkodowanym w wypadku byłby przeciwnik naszego katolicyzmu czy obcy kulturowo innowierca. Prokuratura w takim wypadku miałaby prawo naturalne do uniewinnienia albo umorzenia. Trudno jednak wykluczyć, że pobożnie jadący Dworczyk mógłby przywalić w jakiś samochód z rybą na bagażniku i narazić Kościół polski na stratę kolejnego wiernego.
Dlatego należałoby przystosować kodeks drogowy do polskich, czyli katolickich warunków. Unia, która Polski i naszych dróg nie rozumie, oczywiście jak zwykle podniesie raban, że zmiany są niezgodne z unijnym prawem drogowym. Ale na to też można znaleźć sposoby.
Zamiast rond, które Polakom tylko zawracają w głowach, należałoby przywrócić skrzyżowania zgodne z naszą tradycją i kojarzące się z krzyżem, bo przecież wiadomo, że „tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską, a Polak Polakiem”.
Przy okazji nowelizacji ustawy o buspasach, które nie zdały egzaminu, bo poruszają się po nich różne osoby niepowołane przez Kościół, a nawet niewierzące, należałoby wprowadzić „bógpasy”, gdzie poza nielicznymi przecież autobusami, mogłyby się poruszać osoby takie jak Dworczyk oraz inni uprawnieni do bycia prawdziwymi Polakami, którym bliżej do nieba.
Zawahałem się, czy w obecnej sytuacji nie powinienem ostrożnie pisać Bóg w tym drogowym neologizmie dużą literą, aby godności bożej nie uchybić i nie narazić się tropicielom obrazy uczuć religijnych. Ale z drugiej strony kojarzenie go z asfaltem, który jest następcą bruku, mogłoby na mnie ściągnąć oskarżenie, że absolut w moim wydaniu sięga bruku, więc właściwie nie robi to różnicy. Czego bym nie uczynił, żałować będę.
Z drugiej strony „bógpasy” przeze mnie proponowane mogą na siebie ściągnąć gniew Europy za nierówne traktowanie z przyczyn religijnych.
Jednak bezprzedmiotowe protesty unijne - a tych się należy spodziewać z powodu znanej unijnej obsesji na temat prawa - można obejść przekazując w ramach pierwszej poprawki do konkordatu dotychczasowe buspasy kościołowi, a najlepiej samemu ojcu Rydzykowi, który bierze wszystko, co mu dają i prosi o więcej.
Ponieważ polskie prawo jest rzekomo częścią prawa unijnego, to w tym przypadku UE nie miałaby nic do powiedzenia i nie mogłaby nam nakładać kolejnych kar. Na „bógpasach” obowiązywałoby prawo kościelne. Jednak poruszanie się na nich musi być skodyfikowane. Poza uciążliwymi dla ruchu autobusami – te mimo wszystko należałoby zachować – jeździłby po nich nie tylko swoim maybachem ojciec dyrektor czy Dworczyk, ale też na przykład zakonnice na elektrycznych hulajnogach.
Zamiast mandatów, które Kościoła nie ubogacają, i uciążliwych policyjnych przesłuchań należałoby po spowiedzi z kolizji przy drobnych wykroczeniach zezwalać na odmawianie mandatów i zalecać odmawianie zdrowasiek. W drastycznych wypadkach noszenie pokutnego garnituru z „Mody Polskiej”. Mandaty też można stosować, ale proste i zgodne z naszym obyczajem. Zrezygnować z uciążliwych przelewów - ostatnio drastycznie wysokich, chociaż Polakom się nie przelewa - i stosować tradycyjne płatności na tacę w wersji „co łaska” albo bezpośrednio „do łapy” policjantom, co do tej pory jest penalizowane.
W mniejszych miejscowościach też należałoby z czasem wprowadzić bógpasy. Nie ma powodów, żeby na szerokich chodnikach ulicy na przykład u nas na Polskiej, czyli katolickiej, piesi, których jest niewielu, chodzili sobie tyralierą jak krowy, a samochody pędzące na codzienną mszę stały gęsiego w korkach. Dla spieszonych, ale niespieszących się wyznawać prorządową religię, metr by wystarczył.
Nie wiem, czy prawa do korzystania z „bógpasów”, nie należałoby rozszerzyć nie tylko na poprawnie wierzących, ale też na innych wyborców PiS wierzących choćby tylko w prezesa.
Na tej drodze Kościół polski, niezdecydowany, w którą iść stronę pod rękę z rządem, mógłby przysporzyć sobie nowych wiernych, a władza chętnych wyborców. Nie jest to jeszcze autostrada do nieba, ale krok we właściwą stronę, bo kto nie chciałby jechać wygodnie drogą dla wybranych.
Jerzy Niemczuk
Nie pozwólcie się oszukać ludziska, Już na całym świecie demontują te mielarki ptaków niszczące środowisko i ludzkie zdrowie, Dowiedzcie się co powodują w ludzkim organizmie infradźwięki jakie generują, i pamiętajcie, ze ten złom, to jest złom z demontaży, który nie podlega recyklingowi.
Nikoś
2025-09-02 10:59:24
Super, że jest chociaż 2 dni w tygodniu, jednak przy 5,5 tys. mieszkańców dostaną się tylko szczęśliwcy i to w niezbyt bliskim terminie. Pozostali, mimo opłacania co miesiąc składki zdrowotnej, będą zmuszeni do wizyt prywatnych. Mamy XXI wiek, a opieka medyczna gorsza niż za Gierka.
Wiesław Nosowicz
2025-09-02 09:36:34
No to teraz mieszkańcy Szczytna zostali obdarzeni takim pożal się boże policyjnym \"fachofcem\". Czas wiercić własną studnię.
Zły Porucznik
2025-09-02 08:52:14
Nie mydlcie oczu wojną itp..... po co komu dzialki obok miasta 20tysiecznego jakim jest Szczytno. Lotnisko powinno być obok Olsztyna we wsi Gryźliny , z doskonałym już gotowym skomunikowaniem z miastem (taxi, mpk, pkp) jak i gotowymi drogami ekspresowymi na Warszawę Gdańsk Olsztyn i niebawem na Bydgoszcz Poznań, obok jest również torowisko więc i kolej bez problemu miałaby połączenie z lotniskiem , więc Debilizmem było usytuowanie w obecnej lokalizacji obok Szczytna, 45 km od Olsztyna , bez drogi ekspresowej co więcej krętej i niebezpiecznej gdzie średnia prędkość to 60km /h. Obok Gryźlin dzialki rozeszłyby się w 5 min za dwa razy taką sumę...... ale parobki w urzędach nie mają pojęcia co to planowanie w oparciu o infrastrukturę.....
Jozin z bazin
2025-09-02 06:30:02
Oni kłamią tak jak Donald i minister Klęska liczą się tylko niemieckie logby nie dajcie zgody na to pięknie wygląda jak ich mowa tylko Polska tylko Polacy
Franciszek Kielbasa
2025-09-02 02:16:05
30 lat temu na strychu szkoły była strzelnica ,ciekawe czy coś z nich zostało
Były
2025-09-01 21:50:34
A jakie udogodnienia wprowadziliście dla lokalnych przedsiębiorców. Chciałbym zaznaczyć że w Szymanach utopione zostało 60 mln a ja do firmy w mieście Internetu i większego przyłącza nie mogę się doprosić od kilkunastu lat - kpina
Przedsiębiorca ze Szcxytna
2025-09-01 16:59:53
Co powiedza Ci mądra;le od lodowiska gdy wejdzie obowiązek nauki pływania w szkołach . Czy zaproponują wyjazdy do Chorzel
Stefan Piskorski Abra
2025-09-01 10:39:21
To ten co na IO jeździ turystycznie?
Kriss
2025-09-01 09:04:01
Polin w krasie. wydano 60 mln z kieszeni PODATNIKOW aby zarobić ZERO... znaczy kto zarobił te 60mln to zarobił
Kriss
2025-09-01 09:02:31