Przy ulicy Przemysłowej w Szczytnie lis zaatakował Agatę Zagożdżon. Kobieta wyszła na spacer ze swoim psem Lampo. - Lis rzucił na mnie, nic nie robił sobie z mojego psa – mówi pani Agata. - Gdy go próbowałam odgonić, stawał się jeszcze bardziej agresywny. Niemal mnie ugryzł. Mimo że go kopnęłam, nie uciekł. O pomoc poprosiłam straż miejską, ale nie chcieli zareagować. Uciekłam. Proszę o nagłośnienie tego tematu, bo może być to wściekłe i bardzo niebezpieczne zwierzę. Weterynaria, myśliwi też umywają ręce. Kto odpowie, gdy dojdzie do tragedii?
Wszystko wydarzyło się wieczorem w środę, 27 kwietnia, na ulicy Przemysłowej w Szczytnie. Pani Agata, jak każdego wieczoru wyszła na spacer ze swoim psem.
- Szliśmy na pola za fabryką FM Bravo – mówi. - Nie doszliśmy, bo tuż przy blokach zaatakował nas lis. Rzucił się na nas, jak oszalały. Nic nie robił sobie z mojego psa, który ujadał. Próbował dobiec do moich nóg i mnie ugryźć.
Agresywne zwierzę
Kobieta zaczęła krzyczeć i odganiać nieustannie atakujące zwierzę. Nic nie pomagało. Wyciągnęła telefon i zaczęła nagrywać całe zajście (film jest dostępny na stronie internetowej „Tygodnika Szczytno”). Jednocześnie powoli z Lambo zaczęła wycofywać się do domu.
- Wszystko widać filmie – mówi kobieta. - Gdy zaczęliśmy biec, lis rzucił się w pogoń za nami. Był naprawdę agresywny. Na co dzień pracuję w lasach w Wielbarku. I wiem, że dzikie zwierzęta uciekają przed ludźmi. Szczekanie mojego psa, moje krzyki, tupanie, powinny go odstraszyć. A on stawał się jeszcze bardziej agresywny. Ja dałam sobie radę, uciekłam, ale co by się stało, gdyby rzucił się na jakąś starszą osobę lub dziecko? Aż boję się pomyśleć.
Czy to wścieklizna?
Po powrocie do domu pani Agata zadzwonił do straży miejskiej.
- Takiej reakcji się nie spodziewałam – żali się kobieta. - Pan strażnik kazał mi nie roztrząsać sprawy i załatwić ją po cichu. Że z takimi sprawami trzeba zgłaszać się do lekarza weterynarii. I dodał jeszcze, czy jestem pewna, że był to lis, a nie pies. Byłam naprawdę w szoku. Dobrze, że z tego zajścia nagrałam film, bo dokładnie na nim widać, że jest to lis i jak się zachowuje.
Pani Agata podejrzewa, że zwierzę mogło być chore na wściekliznę.
- Głównym objawem jest właśnie utrata wrodzonego lęku – mówi. - Proszę nagłośnijcie tę sprawę, bo może w końcu skończyć się tragedią.
Okazuje się, że to niejedyny incydent z lisem w tamtym rejonie.
- Takie spotkanie miałem i ja – mówi „Tygodnikowi Szczytno” Tadeusz Nurczyk. - Było to w minioną niedzielę około godz. 21. Lis podbiegł do moich nóg. Początkowo myślałem, że to jakiś kot. Ale gdy zorientowałem się, że to lis, to aż odskoczyłem. Znowu podbiegł do mnie. Nie chciał uciec. Musiałem odganiać się od niego kijem.
Kto powinien się tym zająć?
Zapytaliśmy specjalistę, jak zachować się w takiej sytuacji.
- Nie jesteśmy od łapania dzikich zwierząt – mówi Jerzy Piekarz, Powiatowy Lekarz Weterynarii. - Ale jeśli jest jakieś podejrzenie wścieklizny, takie zwierze powinno być poddane obserwacji.
Jerzy Piekarz dodaje, że na terenie naszego powiatu nie odnotowano wścieklizny od niemal 20 lat.
- Właścicielem dzikiego zwierzęcia jest skarb państwa lub myśliwi – mówi Piekarz. - To w ich interesie powinno być wyjaśnienie tego incydentu i przebadanie lisa. Być może zwierzę powinno być po prostu odstrzelone przez myśliwych, jeśli rzeczywiście atakuje ludzi. I przebadane. Ale bywa też tak, że ludzie dokarmiają małe liski, a potem dziwią się, że podchodzą pod domy, nie boją się ludzi. Takich przypadków jest naprawdę bardzo wiele.
- O odstrzale lisa w mieście nie może być mowy, bo prawo zabrania strzelania w terenie zabudowanym – wyjaśnia Bolesław Woźniak, myśliwy i łowczy rejonowy. - Tym tematem powinno zająć się miasto. Powinno mieć jakąś umowę z lekarzem weterynarii, który ma broń usypiającą. Lekarz powinien uśpić takie zwierzę i poddać obserwacji. To jedyna rozsądna droga.
Czy służby miejskie zajmą się tym tematem? Czas pokaże. Oby nie doszło w międzyczasie do tragedii.
Ciekawe czy prawnicy też zajmą się zakupem wieży ciśnień bo wygląda to na przekręt
Ciekawski
2025-04-23 22:09:15
Zarząd Powiatu i radni powiatu do likwidacji. Komu i do czego to potrzebne?!
Tylko zamieszanie i problemy tworzą.
2025-04-23 14:26:41
Tak jest chyba we wszystkie święta. Jest informacja o dyżurze, ale można tylko klamkę pocałować. Nikt nie otwiera
Beata
2025-04-23 09:50:36
Mieszkańcy wybrali burmistrza z Myszyńca to czego się spodziewają? Trzeba było jechać do Myszyńca tam apteki otwarte.
Tomasz
2025-04-23 08:24:01
Strata pieniędzy jak i czasu, szkolić należy masy ludzi nie jednostki często zmanierowane i upolitycznione.
Anna
2025-04-23 08:18:50
Dramat, nie mogłem kupić tabletek na kaca i prezerwatyw.
Krzyś Pijus
2025-04-23 08:12:05
Niechybnie to ktoś kto dopiero co wyrósł z takich zjeżdżalni bo ma umysł malucha, ale pewnie się fizycznie już nie mieści na zabawkach i z zazdrości to zrobił. A na poważnie, to trzeba by mu i jemu podobnym zadać sporo prac społecznych i wkładu z własnej kieszeni.
Tutejsza
2025-04-22 18:48:18
To po co nam szpital, SOR jeśli zwykły człowiek z receptą nie ma się gdzie udać. Wiem sam bo niby apteka w kauflandzie jest w pewnych godzinach otwarta, ale to mit. Sam tam byłem i sporo ludzi czekało i każdy się pytał jeden drugiego czy otwarta bo według grafiku powinna być. I co i nic grafik grafikiem a miasto powiatowe nie ma apteki nawet w niedzielę. To lepiej jechac do Olsztyna i tam od razu wykupić receptę . Bo co z recepty jak nie ma jej gdzie wykupić.
kibic
2025-04-22 14:18:26
No to Powiat dokonał wiekopomnego czynu prawodawczego. Lepiej radnych nie wpuszczać na salę obrad, bo z nudów wymyślą jeszcze coś bardziej kuriozalnego. W sumie nie wiem, co by to mogłoby być. Jednak, jak to klasyk powiadał: myślał, że osiągnął dno, gdy nagle usłyszał pukanie od spodu.
Taki sobie czytelnik
2025-04-22 11:43:59
A może by napisać artykuł o tym naszym cudownym browarze? Ponoć kasy tam nie wypłacają już od jakiegoś czasu...wolne media by mogły podjąć tak ciekawy temat...
Jan
2025-04-22 04:57:55