Jak parę milionów rodaków na długi weekend wyskoczyłem z zatłoczonych Mazur nad nie mniej zatłoczone morze. Na szczęście tam, gdzie łaziłem, było w miarę chłodno, wiał mocny wiatr, a jednocześnie przewalały się kłęby mgły. Można było przejść po plaży ładnych parę kilometrów i spotkać tylko z rzadka wyłaniających się z tumanu spacerowiczów oraz szczęśliwych ze sporej fali surferów.
Pani w przyczepie z kawą i goframi przy wejściu na plażę klęła niczym stary matros na pogodę, zarazę i całokształt, który nie daje szans na przyzwoity zarobek. Fakt, cappuccino za marnych siedem złotych naparstek, to cienizna na poziomie Lazurowego Wybrzeża.

Naród u nas odważny, bez względu na poglądy, poparł czynem rządowe odpuszczenie ograniczeń związanych z zarazą. Na ulicach tłumy, w knajpach na wolny stolik trzeba długo czekać, a jedyne miejsce, gdzie widziałem maseczki na twarzach, to poczciwy gdyński „trajtek”. Ciekawe, gdy w marcu mieliśmy kilkadziesiąt zachorowań dziennie zabroniono nam nawet wstępu do lasu dzisiaj, gdy jest tego 400 – 500, luzik.
Tydzień temu jeszcze odbiłem się od drzwi ratusza, a dziś proszę bardzo. Zarówno w urzędzie miejskim, jak i w starostwie pracujące tam panie przyjmują petentów bez żadnych wygłupów z rękawiczkami czy maseczkami.
Temperaturka, psikanie rączek czymś śmierdzącym i do przodu! Rząd i samorząd wyjątkowo rąsia w rąsię. Nam się nie stanie nic… Zaraz, zaraz, kiedy to ten refren był popularny i jak to się skończyło? Tym bardziej, że i w handlu odpust całkowity. Panie przy kasach też już na golasa, czyli bez żadnego sprzętu ochronnego, o odstępach w kolejce do kasy zapomnij. W jednym jedynie sklepie właściciel bez żartów zażądał od młodych ludzi założenia maseczek, ale to był sklep z artykułami BHP. Fachowiec wie co robi.
Z pewnym takim żalem pan z któregoś urzędu wojewódzkiego prawie płakał przed kamerą, że w „jednoimiennym” szpitalu w tym województwie zajętych jest jedynie około 20% miejsc, a przecież tak się dobrze przygotowali. Żal mi gościa naprawdę, chce, a nie może się wykazać. Żal mi też zapracowanego aż do worków pod oczami ministra zdrowia i jego ludzi. Nazamawiali przecież tony sprzętu i materiałów ochronnych, ludność z entuzjazmem szyła miliony maseczek, a tu polecenie przyszło – odpuścić! I tylko upierdliwi jak kleszcze posłowie z opozycji szukają dziury w całym, zaglądają w kąty różnych ministerstw, gdzie schowało się gdzieś ponad tysiąc zamówionych i zapłaconych respiratorów.
Kto by tam podczas tak intensywnej pracy pamiętał o drobiazgach za kilkadziesiąt milionów. Zresztą przekazanych znanemu w świecie handlarzowi bronią, który nie musi mieć przecież doświadczenia w obrocie tak pacyfistycznym sprzętem medycznym. Uczy się szybko, co widać, taktycznie i strategicznie jest perfect. Narażać się takiemu zbytnią dociekliwością też może być niezdrowe.
Dlatego chyba papiery dotyczące transakcji zamiast leżeć w ogólnie dostępnych sejfach właściwych ministerstw odpowiedzialny pracownik zabrał szczęśliwie do domu, gdzie z pewnością nic im się nie stanie. Zresztą, jak przed chwilą wyznał przyciśnięty do muru przez dziennikarzy minister, żadnych papierów nie ma i nie było, bo cała transakcja została przeprowadzona w formie elektronicznej. Na miarę XXI wieku. Wszystko jasne? Jak słońce nad Żoliborzem. Tak przy okazji to takich naiwniaków jak posłowie opozycji, to ze świecą szukać. Sami przecież głosowali za „covidową” ustawą, w której cichutko ukryto piękny przepis zwany przez prawników „kontratypem”. Nie jest to nic innego, jak całkowite odpuszczenie sprawcom wszystkich urzędniczych przekrętów, które miały, mają i będą miały miejsce w związku z zarazą. Tak to można pracować, spoko.
Praca teraz jest zresztą dokładnie przemieszana ściśle z życiem prywatnym, gdyż przeniosła się w sferę wirtualną. Siedzi człowiek przy komputerze zamiast w firmie. Nic go od pracy nie odrywa poza gwiżdżącym w kuchni czajnikiem, psem żądającym spaceru i dziećmi, którym trzeba pomóc też w wirtualnych lekcjach. Firma oszczędza na mediach, sprzęcie, lokalach itp. Ciekaw jestem jak to się skończy. Czyżbyśmy przeszli w zupełnie nową erę? Raczej wątpię, wydajność domowa na dłuższą metę musi być niższa, a to się przede wszystkim liczy.
A, jeszcze ten tytułowy kołtun polski. Pięknie zdefiniowany prawie sto lat temu przez Boya–Żeleńskiego, wydawałoby się schowany już głęboko. Niestety, w ciągu ostatnich paru lat został obudzony. W tych dniach jest na co dzień wyjątkowo mocno eksponowany. Gdzie i przez kogo? Kołtun, który to przeczyta i tak nie zrozumie a Szanownym Czytelnikom tłumaczyć nie trzeba.
Wiesław Madrzejowski (wiemod@wp.pl)
Jednak ten pan ma ewidentnie jakiś problem. Teraz po prezydencie. Polska jest w Europie i jest jej częścią i nikt się nie wypiera, że jesteśmy jej częścią. Walczymy tylko o równouprawnienie. Poza tym jak Leszek Miller mówi o pomocy Ukrainie ale w granicach rozsądku to nikt go nie krytykuje a już na pewno nie ten pań, który z pewnością pobiera bardzo wysoka mundurowa emeryturę. Bardzo dobrze, że ktoś mówi jak jest a nie tylko ślepo ma wydawać kasę na kraj który jest mocno skorumpowany. Cięcia w budżetach. A kto doprowadził do takiej dziury? Jakoś przez 8 lat tego złego pusu nie było takiej dziury teraz nam się wciska że jest nam dobrze, fajnie itp. Dobrze to jest temu Panu, który pusze takie bzdury. Przeciętny polski obywatel nigdy takiej emerytury ba nawet wynagrodzenia nie dostanie jak pan otrzymuje obecnie. Panu jest i było zawsze dobrze za kazdych rzadow, tylko po prostu masz pań zniekształcony onraz przez tvn. Każda telewizja w jakiś sposób kłamie i zniekształca i naciąga fakty. Masz pań swoje lata więc przemysł pań uczciwie co piszesz bo żyjesz pań w pewnej bańce rzeczywistości oderwanej od życia. Masz pań wypchany barek alkoholem jak to zes pan niedawno wspomniał. Może taki barek jak prezes w Alternatywach4. Skojarzenia nasuwają się same o pana mentalności i wiedzy o życiu zwyczajnych ludzi. Mało o normalnym życiu pań wiesz.
Jan
2025-12-10 07:05:36
Pytanie, gdzie są dzieci, gdzie są wnuki? Są tacy, którzy - mieszkając poza Szczytnem - potrafią dzwonić przynajmniej 3 razy dziennie do swych dziadków, rodziców, krewnych. Wiedzą, kiedy jest jedzone śniadanie, wiedzą, kiedy jest przechadzka, wiedzą o której obiad, kolacja... A w razie braku kontaktu dzwonią o pomoc. To takie trudne? To nie kwestia braku czasu, tylko braku więzi i uczuć.
Taki sobie czytelnik
2025-12-10 03:09:26
Panie Mądrzejowski. No tak, obecna władza to nie przerznacza środków na \"swoją telewizję\". Szybko sobie wygooglowałem: W 2025 roku TVP w likwidacji dostała dodatkowo 1,4 mld. Ach ten pana słynny obiektywizm.
Olek
2025-12-09 22:25:02
Kiedyś,to kiedyś,cóż to za bzdurne uzasadnienie.Niektorym radnym nie chce się nawet myśleć logicznie
Plik
2025-12-09 17:48:45
Ciekawe kto i dlaczego boi się powiedzieć prawdę
Ciekawski
2025-12-08 22:14:23
Prawie fascynujące...
Jestę zastępco burmystrza
2025-12-08 20:32:16
U nas na budowie też przyjęli nowego pracownika , ale niestety nie było reportera.
tak
2025-12-08 19:42:37
Występ bardzo fajny ale trochę nie ładnie jak się pomija osoby które faktycznie pracowały i przygotowywały występ,
Olek
2025-12-08 19:00:33
7.12. było lodowisko otwarte, jednak jazda na łyżwach okazała się niemożliwa.Lyzwy rozjeżdżały się po tej sztucznej tafli nie mogąc rozpocząć jazdy.Całkowita klapa, pieniądze do zwrotu.
Warchol
2025-12-08 09:41:11
Znikome te informacje w tym artykule
Adrian
2025-12-07 13:05:25