Powody do radości mają lekarze i położne ze szczycieńskiego szpitala. W ubiegłym roku na oddziale na świat przyszło 266 dzieci. To o 23. więcej niż w roku poprzednim. - Mam nadzieję, że ten wzrost utrzyma się także w tym roku, że ten wynik to dobry prognostyk – mówi dr Marek Kasprowicz, szef szczycieńskiej porodówki.
W drugiej połowie minionego roku do opinii publicznej trafiła informacja o tym, że szczycieńska porodówka może zostać zlikwidowana. Niepokój wywołał opublikowany przez Ministerstwo Zdrowia projekt ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
Mowa w nim o tym, że oddziały ginekologiczno-położnicze, w których rodzi się mniej niż 400 dzieci rocznie mogą podlegać likwidacji. Wówczas powiatowi radni zaangażowali się, aby takiemu losowi porodówki w Szczytnie zapobiec. Danuta Górska podczas sesji rady miejskiej w Szczytnie apelowała, by radni miejscy też nie byli na to obojętni.
Wydaje się, że na chwilę obecną nasz oddział nie jest zagrożony. Z pewnością wpływ na to ma fakt, że najbliższe oddziały położnicze znajdują się w odległości ok. 50 km od miasta lub w sąsiednim województwie.
- Na ten moment nie mamy żadnych informacji na temat planowanej likwidacji naszego oddziału – mówi dyrektor ZOZ Beata Kostrzewa i ma nadzieję, że trend rosnącej liczby urodzeń się utrzyma. - Nasz oddział jest kameralny. Pacjentki nie są na nim anonimowe, a personel dokłada wszelkich starań, by czuły się u nas dobrze i były bezpieczne – mówi Kostrzewa i podkreśla, że będzie jeszcze lepiej. - W drugiej połowie roku dla rodzących w Szczytnie będzie dostępne znieczulenie zewnątrzoponowe. W tej chwili część personelu odbywa specjalistyczne szkolenia. Obok anestezjologa, aby można było pacjentce zaproponować znieczulenie podczas porodu, musi być obecna położna anestezjologiczna – wyjaśnia dyrektor.
Mama2024
Nigdy więcej nie urodzę w tym szpitalu. Lekarz ginekolog bez empatii położne jakby niedoświadczone albo się uczyły. Dlanie porażka