Do dość tajemniczego zdarzenia doszło w w piątek, 31 maja w Miłukach. Jedna z mieszkanek wsi otrzymała telefon z informacją, że pod jej domem podłożony jest ładunek wybuchowy. Służby informację potraktowały bardzo poważnie.
33-letnia mieszkanka wsi telefon miała odebrać po godz. 13:30. W słuchawce usłyszała, że pod jej domem podłożona jest bomba. Sprawa dotyczyła domu jednorodzinnego.
O zagrożeniu zostały poinformowane służby. Na miejscu pojawili się strażacy, policjanci. Zabezpieczono teren. Zaczęto przeszukiwać podwórko oraz dom.
- W działaniach brał udział też funkcjonariusz, który ma specjalne przeszkolenie dotyczące materiałów pirotechnicznych – potwierdza nasze informacje sierżant Emilia Pławska ze szczycieńskiej policji.
Służby nie odnalazły niczego niepokojącego. Niewykluczone, że ktoś zrobił mało wybredny żart. Sprawca raczej zostanie ustalony, bo dzwonił najprawdopodobniej z numeru niezastrzeżonego. Policjanci na razie są oszczędni w udzielaniu informacji.
- Prowadzimy postępowanie wyjaśniające w tej sprawie – mówi sierżant Pławska. - Niczego nie wykluczamy, analizujemy zebrany materiał i szukamy autora tego telefonu – dodaje.
Mimo że nie znaleziono ładunku wybuchowego konsekwencje dla dzwoniącego mogą być ogromne. Od kary grzywny, przez pokrycie kosztów akcji aż po więzienie.
Joanna
Pełno idiotow