Piątek, 19 Kwiecień
Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa -

Reklama


Reklama

Dramat tuż przy szkole wstrząsnął mieszkańcami. Czy można było go uniknąć? (zdjęcia)


Ta tragedia wstrząsnęła mieszkańcami Lipowca. Tuż przy szkole życie odebrał sobie 75-letni mieszkaniec wsi. Ciało odnalazł chłopiec z drugiej klasy. Dzieci miały wówczas zajęcia na pobliskim orliku. Chłopiec powiadomił nauczycielkę. Rozpoczęto akcję ratunkową. Była jednak spóźniona. Sprawę wyjaśnia prokuratura. - Ten dramat widziało wielu uczniów, cześć nawet się popłakała, to małe dzieci, a z tego, co słyszałam nie miały spotkań z psychologiem – żali się nam jeden z rodziców. - To nieprawda – odpowiada Iwona Walesiak, dyrektor placówki. - Jeszcze tego samego dnia nasze dzieci zostały objęte pomocą – mówi.


  • Data:

Czy takich tragedii można uniknąć? To pytanie zapewne zadaje sobie wiele specjalistów. W piątek, 12 maja na drewnianej barierce amfiteatru, który znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły podstawowej i szkolnych boisk, życie odebrał sobie 75-letni mieszkaniec Lipowca.


Reklama

 

Mężczyzna kilka dni wcześniej usłyszał zarzut uszkodzenia mienia, bo podpalił gospodarstwo, w którym mieszkał. Został zatrzymany. Miał trafić do szpitala psychiatrycznego, ale tak się nie stało, bo był pod wpływem alkoholu i go tam nie przyjęto. Dlaczego nikt odpowiednio nie zaopiekował się mężczyzna? Żadna ze służb. Być może dziś by nadal żył.

 

- Przyznał się do tego czynu – mówi Krzysztof Batycki, zastępca prokuratora rejonowego w Szczytnie. - Zastosowano środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego, zakazu zbliżania się do bliskich oraz nakaz opuszczenia miejsca zamieszkania. Dostosował się do tego.

 

Przygarnął go kolega. Mężczyzna nie otrzymał jednak profesjonalnej pomocy. To, co się wydarzyło później, przeraża i zasmuca.

Reklama

 

75-latek dobrał sobie życie tuż przy szkole. Na ten smutny widok natknął się uczeń klasy drugiej pobliskiej podstawki. Zawiadomił nauczycielkę. Ruszono na pomoc mężczyźnie. Niestety, na ratunek było za późno. Walka o jego życie trwała kilkadziesiąt minut. Na miejscu natychmiast pojawili się ratownicy medyczni, strażacy i policjanci.

 

Tragedię i działania służb widziało bardzo wiele dzieci.

 

- Uczniowie, przedszkolaki i nauczyciele byli na placu – przyznaje Iwona Walesiak, dyrektor szkoły. - Trwały zajęcia. Samej tej tragedii nie widzieliśmy. Ale tak, wszyscy wiedzieliśmy, że wydarzyło się coś złego. To nauczyciele i pracownicy, jako pierwsi próbowali pomóc temu panu. Dzieci od razu, jeszcze tego samego dnia, zostały objęte pomocą psychologa. Powiadomiliśmy rodziców, wyjaśniliśmy im co się stało. Gdy odbierali dzieci prosiliśmy, aby obserwowali swoje pociechy i gdyby coś się działo reagowali, szukali pomocy, również u nas. W poniedziałek odbyły się w klasach spotkania z psychologiem, pedagogiem, wychowawcy rozmawiali ze swoimi uczniami. Zrobiliśmy wszystko, jak należy – dodaje pani dyrektor.

 

Sprawę wyjaśnia szczycieńska prokuratura.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama