Mimo że formalnie zaczęły się wakacje, to wielbarski samorząd przymierza się już do przyszłego roku szkolnego. Rzecz dotyczy przygotowywanego przetargu na dowóz uczniów.
Od lat w gminie „działa” aż siedem tras dowozu i przetarg obejmował każdą z nich odrębnie.
- Tak też będzie i tym razem, tyle że do specyfikacji o istotnych warunkach zamówienia wprowadziliśmy dodatkowe elementy – mówi burmistrz Grzegorz Zapadka.
Te dodatkowe elementy dotyczą „postojowego”. Chodzi o to, że nikt nie jest w stanie dziś stwierdzić, jak będzie we wrześniu wyglądała nauka w szkołach. Może się zdarzyć i tak, że wciąż będzie zdalna, a wtedy dowóz uczniów do placówek będzie zbędny.
- Z tym problemem spotkaliśmy się już teraz, bo przecież umowy z przewoźnikiem były podpisane i określały termin świadczenia usług do końca roku szkolnego – wyjaśnia Zapadka. - Ani to nasza, ani przewoźnika wina, że on tych usług w ostatnich miesiącach nie świadczył. W drodze negocjacji ustaliliśmy więc swoiste „postojowe”, czyli gmina płaciła za dowóz uczniów, którego de facto nie było. Ale za to było to po prostu uczciwe w stosunku do usługodawcy.
Niejako „dmuchając na zimne”, gmina tę kwestię zamierza rozstrzygnąć z góry, wprowadzając do SIWZ informacje o wysokości ewentualnego „postojowego”, na którą uczestnicy przetargu muszą się zgodzić.
- To przyszłoroczne „postojowe” jest niższe od tego, jakie ustaliliśmy w tym roku szkolnym, ale w razie konieczności będziemy jednak je wypłacać, a tym samym nie zostawimy naszych kontrahentów na przysłowiowym lodzie.
Żeby za darmo nie płacić.
A może w czasie tego \"postojowego\" odpłatnie mogliby jeździć mieszkańcy do miasta załatwić swoje sprawy,jak to mówią wilk syty i owca cała.