W czasie mojego kolejnego pobytu w stolicy Mongolii Ułan Bator w maju br. miałem okazję spotkać się z jednym z tamtejszych pastorów baptystycznych i porozmawiać z nim o naszych współwyznawcach w tym środkowoazjatyckim kraju. Mój rozmówca o nazwisku Chingesbaatar jest pastorem jednego ze zborów w stołecznym mieście, które zamieszkuje ponad milion mieszkańców.
Ten „kolega po fachu” opowiedział mi o początkach historii baptyzmu w Mongolii i o tym, jak nasi współwyznawcy żyją i działają w tym egzotycznym dla nas zakątku świata.
Otóż, według niego, jakieś 20 lat temu przybyli do Mongolii pierwsi baptystyczni misjonarze z Korei Południowej. Przynieśli dobrą nowinę o zbawieniu i zaczęli zakładać pierwsze zbory złożone z nowo nawróconych ludzi. Wtedy to Mongolia przechodziła wielkie przemiany polityczne i społeczne, otwierając się na nowe wpływy z różnych stron świata, w tym również na nowe prądy chrześcijaństwa, które zaczęło coraz śmielej wkraczać w buddyjską, wielowiekową tradycję Mongołów, choć ich pierwotną religią był przed wiekami szamanizm, a w ostatnich dziesięcioleciach szerzący się także ateizm.
Obecnie w Mongolii działa ok. 60 zborów (czyli lokalnych parafii) baptystycznych, przy czym aż 57 z nich funkcjonuje w samej stolicy Ułan Bator, a tylko pozostałe trzy działają w pomniejszych miejscowościach. Zbory te są prowadzone często przez pastorów amerykańskich lub koreańskich i zgodnie z zasadą autonomii są one samodzielne i niezależne. Ich pastorzy zaczynają się jednak coraz częściej spotykać na swoich konferencjach organizowanych przez poszczególne zbory i coraz poważniej rozważają połączenie się w jedną organizację (unię), czemu dawali wyraz szczególnie na ostatnich trzech spotkaniach. Wygląda na to, że ta nowa unia wkrótce powstanie i zapewne dołączy do Euroazjatyckiej Unii Baptystów. Jak na razie poszczególne zbory należą do Mongolskiego Aliansu Ewangelicznego, który zrzesza niemal wszystkich chrześcijan należących do różnych denominacji.
Chrześcijanie w Mongolii mają zagwarantowaną konstytucyjnie wolność publicznego głoszenia Słowa Bożego. Buddyści zasadniczo nie sprzeciwiają się działalności chrześcijan różnych konfesji, ponieważ ci ostatni są zdecydowaną mniejszością religijną liczącą ogółem nieco ponad 40 tysięcy chrześcijan. Natomiast władze świeckie wymagają zgody rodziców, kiedy ktoś naucza ich dzieci zasad chrześcijańskiej wiary. Kiedy zaś sami rodzice nawracają się, wtedy zmieniają swoje buddyjskie imiona na chrześcijańskie i tak samo czynią ze swoimi dziećmi.
W 2003 roku w stolicy Mongolii powołano Baptystyczne Seminarium Teologiczne. Większość nauczycieli to Koreańczycy oraz Amerykanie, pozostali - to absolwenci tego seminarium. Rektorem jest Koreańczyk, aktualnie studiuje tam 12 studentów. Budynek będący siedzibą seminarium został zakupiony przez koreańskich baptystów. Posiada on pięć sal lekcyjnych oraz przestronną aulę. Seminarium nadaje absolwentom tytuły zarówno licencjata jak i magistra teologii baptystycznej, współpracując z akredytowanymi uczelniami teologicznymi w Korei Południowej i USA.
Mój rozmówca jest pastorem już od 10 lat, obecnie jednego ze zborów w Ułan Bator. Wspólnota ta powstała siedem lat temu, liczy ok. 70 osób i składa się w większości z młodych ludzi. Kilka lat temu pastor zorganizował przy swoim zborze „Love cafe” – klub młodzieżowy. Praca tej kawiarenki młodzieżowej polega na tym, że w każdy wtorek wieczorem jest ona otwarta dla młodzieży z miasta. Pastor powiedział mi, że w 2018 roku przez tę kawiarenkę przewinęło się około 500 młodych ludzi.
Każde takie wtorkowe spotkanie rozpoczyna się zwykle 20-minutowym blokiem znanych chrześcijańskich pieśni uwielbienia. Potem uczestnicy otrzymują pytania, nad którymi toczy się dyskusja połączona z nauczaniem biblijnym będącym właściwą odpowiedzią na dylematy bliskie młodemu pokoleniu. Młodzież dzieli się na różne grupki, spędzając też czas przy zabawie, zaś młodzi wierzący ze zboru dzielą się swoimi świadectwami z tymi, których zaprosili do kawiarenki. Wielu z nich zbliżyło się do Boga, a niektórzy uwierzyli i oddali życie Bogu, co jest bardzo zachęcającym plonem tej pracy i wzmocnieniem liczebnym tej wciąż młodej duchowo wspólnoty.
W czasie mojej wizyty w Mongolii spotkałem również pewne niezwykłe małżeństwo: Belegee Belegsaikhan oraz jej męża o imieniu Khentii. Tu nadmieniam, że mongolskie imiona i nazwiska oryginalnie są pisane cyrylicą, a napisane „po naszemu” brzmią równie skomplikowanie i są trudne do wymówienia. To małżeństwo zajmuje się pracą z biednymi oraz wykorzystywanymi dziewczynami i kobietami, które żyją na ulicach, a którym głoszą ewangelię i dla których zorganizowali małe centrum resocjalizacji. Dziewczęta te mają zorganizowaną opiekę nad swoimi małymi dziećmi, a w tym samym czasie mają też swoje warsztaty, gdzie uczą się wykonywać ręcznie piękne ozdoby albo szyją rękawiczki lub szaliki, które są następnie sprzedawane, a pieniądze służą do dalszego funkcjonowania tego ośrodka pomocy. Praca to bardzo trudna, ale i bardzo szlachetna, którą Belegee z mężem wykonują z wielką pasją i oddaniem. Podziwiam ich za to szczerze.
Warto czasem pomyśleć o naszych chrześcijańskich współbraciach, którzy w dalekiej Mongolii służą temu samemu, prawdziwemu Bogu, czczą i uwielbiają naszego Pana Jezusa Chrystusa. Mają przy tym w sercach wielką pasję do służby zwiastowania dobrej nowiny oraz spontaniczną radość ze swojego zbawienia. Oby Pan Bóg nadal błogosławił i pomnażał liczbę chrześcijan w tym kraju.
pastor Andrzej Seweryn
(andrzej.seweryn@gmail.com)
Szanowna Redakcjo! Mieszkańcy Gminy Dźwierzuty, wspierający uczciwość aktualnego wójta, pana Dariusza Tymińskiego, pragną poznać imiona i nazwiska osób i merytoryczną podstawę ich rzekomego niezadowolenia. Powyższy artykuł wykazał jedynie daleko idące szykany, a to już podlega pod paragraf. Pan Tymiński piastuje stanowisko wójta, więc jest osobą publiczną. Zostało naruszone jego dobro osobowe uczciwego człowieka. Czekamy na dalszy ciąg dywagacji.
Wiesława Kowalewska
2024-11-23 13:26:27
Jak wielu ojców ma ten sukces????
Tytus
2024-11-23 09:07:21
Czyżby Wójt zaczął zrywać się z paska?
Mieszkaniec
2024-11-22 20:35:39
Przecież to proste zatrzymać się rozejrzeć i przejechać nie zatrzymasz się to cię zdmuchnie z torów a jak są światła to jest super i pewno jest znak stop który większość olewa
Wąski
2024-11-22 19:52:26
I to się liczy, przynajmniej część młodych zostanie
Gość
2024-11-22 14:48:55
Poza tym dobre drogi dają impuls do rozwoju miast.
Gabi
2024-11-22 14:45:17
Art. 261 Dz. U Prawo wodne obowiązujące w Polsce. Wszystkie grunty wodne morza, rzek, jezior stanowią własność Skarbu Państwa, a w tym pas służebności publicznej obowiązuje od lat x do dzisiaj. Posunięcie bardzo sprytne, lecz niezbyt kulturalne i inteligentne. Zapewne amator dzikiego połowu ryb... nie na wędkę.
Wiesława Kowalewska
2024-11-21 11:35:56
Wydaję mi się, że,,ślizganie,, będzie frajdą dla dzieciaków w tak nie zapomnianej do końca ich życia atmosferze świąt.Oczywiście miasto musi odpowiednio lodowisko udekorować.
Warchol
2024-11-20 13:46:48
Ciekawe , co powiecie , gdy za kilka lat subwencje ekologiczne traktowane obecnie jako \"marchewka\" zostaną obcięte ,lub wycofane z uwagi na biedę budżetową.?
Andrzej
2024-11-20 10:35:58
Mam pewną wątpliwość. Otóż jak dotrzymują słowa politycy wszystkich opcji już wiemy. Czy ktoś bierze pod uwagę fakt ,że przy obecnej mizerii Budżetu, a przyszłość może być jeszcze czarniejsza , subwencja ekologiczna zostanie okrojona lub zlikwidowana.? A Park zostanie ,ze wszystkimi tego konsekwencjami. Następni politycy powiedzą: Sorry- to nie ja obiecywałem. Sam jestem leśnikiem i leży mi na sercu ochrona przyrody, ale jestem przeciwny , aby ludzie z Warszawy z 7-go piętra w bloku \"urządzali\" życie tubylcom -czasem wbrew ich woli. Podejście obecnego kierownictwa Ministerstwa Klimatu nie wskazuje na analizę przyszłych skutków swoich planów. Przepraszam za porównanie ,ale najbardziej mi się to kojarzy z \"Rewolucją kulturalną \"w Chinach. Co z tego wyszło ,ludzie interesujący się historią i polityką wiedzą. Pozdrawiam.
Andrzej
2024-11-20 10:26:15