Często przyglądamy się zarobkom wójtów, burmistrzów czy starostów, ale zapominamy o radnych. Jak się okazuje bycie radnym w Szczytnie to niezły biznes. Przez jedną kadencje z diety można uzbierać na niezłej klasy samochód lub sporą cześć na mieszkanie.
Szczycieńska Rada Miejska ma 21 radnych. Zwykły, tak zwany bezfunkcyjny radny, a tych jest aż 12 otrzymuje miesiąc w miesiąc dietę w wysokości 80 procent minimalnego wynagrodzenia określonego przez ustawę. Przekładając to na złotówki, na dziś taki radny otrzymuje do rączki 1680 zł. Do rączki, bo diety zwolnione są z opodatkowania. Uśredniając, rocznie radny może „przytulić” około 20 tysięcy, a przez całą, czteroletnią kadencję – nawet 80 tys. zł. Mało? Dużo? Sami oceńcie.
Jedna kadencja i jest super auto
Dużo większe pieniądze otrzymują wiceprzewodniczący Rady Miejskiej, a jest ich dwóch – Arkadiusz Myślak i Rafał Kiersikowski oraz szefowie komisji rady, tych jest aż pięcioro: Zbigniew Orzoł, Tomasz Łachacz, Maryla Wierzbicka, Wanda Napiwodzka i Paweł Krassowki. Miesiąc w miesiąc otrzymują dietę w wysokości 115 procent najniższego wynagrodzenia. W złotówkach to 1932 zł. Tacy radni rocznie mogą uzbierać średnio około 23 tys. zł, a przez całą kadencję to już ponad 90 tys. zł.
Przewodniczący to brzmi... bogato
Liderem w tych statystykach jest przewodniczący Rady Miejskiej w Szczytnie Mariusz Pardo. Jemu przysługuje dieta w w wysokości 125 procent minimalnego wynagrodzenia, czyli do ręki przewodniczącego trafia 2100 zł. Rocznie daje to około 25 tys. zł. Przez czteroletnią kadencję przewodniczący mógł zarobić niemal 100 tys. zł.
Radni pytani o wysokość swojej diety najczęściej odpowiadają, że nie wiedzę ile dostają, bo kasa wpływa na konto, poza tym rozdają ją na prawo i lewo potrzebującym. Czy tak jest? Możliwe.
Obniżyli sobie diety
Diety radnych miejskich w Szczytnie są jednymi z największych w regionie i to mimo to, że na początku tej kadencji, w grudniu 2014 roku, radni obniżyli swoje diety o 10 procent. Dieta nadal jest jednak uzależniona od najniższej krajowej. I jeśli ona rośnie, rosną również diety naszych radnych. Dzięki temu, mimo obniżki, radni dziś otrzymują dietę niemal w tej samej wysokości, co przed obniżką.
Warto też dodać, że jeśli radny nie jest obecny na sesji lub komisji, to za każdą nieobecność zabierane jest mu 10 procent diety.
Pro publico bono, czy biznes?
Patrząc na wysokość diet nasuwa się pytanie ile jeszcze w doradzaniu władzy jest z działania pro publico bono, a ile już z biznesu? To już raczej nie tylko swojego rodzaju służba, ale dobrze płatna posada. Nie ma więc co się dziwić, że miejscy radni tak bardzo się okopują na swoich stołkach i walczą o kolejne kadencje. A tym razem walczyć będą nie o 4, a 5 lat. Wybierzmy mądrze.
Wysokość diet miejskich radnych na luty 2018 roku:
Przewodniczący rady:
Mariusz Pardo – 2100 zł
Wiceprzewodniczący rady:
Arkadiusz Myślak – 1932 zł
Rafał Kiersikowski – 1932 zł
Przewodniczący komisji stałych rady:
Tomasz Łachacz (komisja rozwoju gospodarczego i promocji) – 1932 zł
Maryla Wierzbicka (komisja rewizyjna) - 1932 zł
Paweł Krassowski (komisja gospodarki komunalnej) - 1932 zł
Zbigniew Orzoł (komisja oświaty) - 1932 zł
Wanda Napiwodzka (komisja rewizyjna) - 1932 zł
Radni bezfunkcyjni:
Ewa Czerw – 1680 zł
Arkadiusz Dziczek – 1680 zł
Marcin Figórniak – 1680 zł
Danuta Górska Danuta – 1680 zł
Piotr Gregorczyk – 1680 zł
Agnieszka Kosakowska – 1680 zł
Paweł Malec – 1680 zł
Arkadiusz Marczak – 1680 zł
Anna Rybińska – 1680 zł
Henryk Sienkiewicz – 1680 zł
Robert Siudak – 1680 zł
Sławomir Staszak – 1680 zł
Artur Trochimowicz – 1680 zł
APLA
Maksymalna wysokość diet radnych samorządowych określona jest ustawowo i zależna od wielkości miejscowości. Dieta to nie wynagrodzenie, a rekompensata za utracone zarobki i zwrot kosztów ponoszonych przy wykonywaniu mandatu.
Przypomnijmy - wysokość diet przysługujących radnemu gminy nie może przekroczyć półtorakrotności kwoty bazowej określonej w ustawie budżetowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Chodzi oczywiście o kwotę w skali miesiąca.
Projekt budżetu państwa na 2018 r. pozostawia wspomnianą kwotę na poziomie z 2017 r., czyli 1789,42 zł. Oznacza to, że w 2018 r. maksymalna wysokość diet przysługujących radnemu gminy w ciągu miesiąca wynosi 2684,13 zł (100 proc. maksymalnej wysokości diety), przy czym dotyczy to największych gmin, liczących powyżej 100 tys. mieszkańców.
Radni mniejszych miejscowości otrzymują niższe kwoty. W gminach od 15 tys. do 100 tys. osób maksymalna dieta to 2013,10 zł (75 proc. maksymalnej wysokości diety), zaś w gminach, które mają mniej niż 15 tys. mieszkańców – 1342,07 zł (50 proc. maksymalnej wysokości diety).
Krajan
Osobiście to chciałbym zobaczyć dokumentację tych wymienionych przez TU wydatków. Czyli np. rachunki - faktury za kopiowanie. Konsultacje z prawnikami: przecież oni nie udzielają się za darmo - tylko na paragon z kasy fiskalnej na zasadzie jakiegoś rodzaju umowy - chyba że pro bono, to wtedy radny nie ma żadnych kosztów. Czy w ramach tejże diety konferencje, sympozja, zebrania, podróże do zaprzyjaźnionych miast i samorządów (krajowych i zagranicznych) radny też finansuje ich koszty, czy też są one pokrywane na zasadach delegacji - czyli nie z diety? Rozdawanie w celach dobroczynnych - po prostu żenada takie tłumaczenie, jak radni dysponują swoją dietą. No ale też rodzi się pytanie, dlaczego wśród wielu imprez dobroczynnych - żaden organizator jakoś tych radnych nie wymieniał. Po pracach minionych kadencji - to nie za bardzo widzę ten nakład pracy radnych za te diety. Jest to rzeczywiście biznes, a raczej \"biznonsens\". Lokalna prasa mogłaby bardziej się tym zainteresować i zmusić do większej przejrzystości finansowej radnych wszelkiego szczebla.
TU
Radny ma takie wydatki jak: -Wyjazdy (po terenie gminy, do powiatu do województwa itp. -Telefony -Koszty kopiowania potrzebnych materiałów -Koszty konsultacji prawników -Koszty reprezentacyjne Do tego poświęca swój czas, w którym z oczywistych powodów nie może pracować czyli zarabiać (zarobki utracone) Ja rozumiem, że dla wielu ludzi 1 tys. zł to dużo ale to minimalne pensje są za małe a nie diety za duże.
WM
Kiedyś jeden z radnych mi powiedział "radny to nie praca - to funkcja". Swoją drogą 2 tys miesięcznie to dla niektórych etat (8h dziennie) i to czasami naprawdę ciężkiej pracy a do dwóch tysięcy nie dobijają. Kto to jest radny? Dla mnie radny to jest ktoś kto chce rozwoju miasta. Ktoś kto kocha (może zbyt mocno), lubi to miasto, że gotów jest oddać dla niego kawałek swego życia. Potrzebni tam są (w Radzie) ludzie, dla których pieniądz nie jest wszystkim... Osobiście byłbym za tym aby zlikwidować pensje radnych - to pozwoli odsiać ziarno od plew i pokaże ludzi, którzy robią to od serca a nie dla pieniędzy. Koszty, nie ma problemu - faktura imienna lub na Radę Miasta, albo przedstawienie biletu (identycznie jak przy rozliczeniu diety). Wyjazdy ? Załatwiane standardową dietą państwową (30 zł dziennie). Czy są jeszcze jakieś inne argumenty ? Jeśli tak to poproszę chętnie je odeprę. Oczywiście tak nigdy się nie stanie bo nikt nie odda tego co przychodzi niedużym kosztem.
pirania
Do obywatela. Dyżury? Taki przypada raz na 21 TYGODNI czyli w roku przeciętny radny ma takie dwa, a pechowy - -trzy. Sesja? Raz na dwa miesiące 1-2 godziny, a niekiedy 15 minut. Komisja? Raz w miesiącu też 1-2 godziny. Ile więc godzin "pracuje" radny? Nawet taki fanatycznie aktywny (których notoryczny brak) z pewnością nie poświęca tej społecznej służbie 8 godzin dziennie. I dieta jest za mała? Większa dawałaby lepsze gwarancje, że radni będą bardziej sprawni? Czyli za 1680 zł nie opłaca im się być sprawnymi? No... takie oczekiwania mógł chyba tylko wymyślić radny... sprawny inaczej, więc może obywatel by się ujawnił. Wtedy można byłoby ocenić czy i jak bardzo jest sprawny i dlaczego obecna dieta nie pozwala mu solidniej "pracować".
Obywatel
Nie podoba mi się ton artykułu sugerujący, że radni biorą wielkie pieniądze za nic. Praca radnego wymaga poświęcenia dużej ilości czasu (dyżury radnego, udział w sesjach rady, załatwianie spraw w urzędach, itp.) i wiąże się z ponoszeniem kosztów (choćby na przejazdy). Nikt nie ma prawa oczekiwać, że radny będzie robił to społecznie, za przysłowiowe "dziękuję". Za wykonaną pracę należy się wynagrodzenie a za poniesione koszty ich zwrot. Temu właśnie służą diety. Pamiętajmy, że sprawny radny przyniesie społeczności lokalnej wiele więcej zysków niż wypłacone mu diety. Sprawy miałyby się nieco inaczej, gdyby diety były znacznie wyższe, ale te szczycieńskie są moim zdaniem raczej niskie niż wysokie.