Edyta Imielska to szacowna seniorka z Szyman. Gdy skończyła 77 lat postanowiła wyprowadzić się z domu w Szymanach do świeżo kupionej kawalerki w Szczytnie. - Wiek i siły już nie te, aby rozpalać w piecu, dbać o dom... – wylicza „Tygodnikowi Szczytno”. Na przeszkodzie przeprowadzce stanął jednak ukochany pies seniorki - Bary.
Pani Edyta z problemem zgłosiła się do naszej redakcji.
- Barego przygarnęłam jakieś 16 lat temu – opowiada. - Bardzo się z nim zżyłam, bo to niesamowity psiak. Zawsze mnie pilnował i nie pozwalał obcym wejść na podwórko. Niestety, do bloku nie mogę go zabrać, bo nie mam tam warunków. Początkowo szukałam wśród znajomych kogoś, kto by go przygarnął, ale nikt nie chciał. Do schroniska w Szczytnie też nie chcieli go przyjąć, bo twierdzą, że zajmują się tylko zwierzętami bezdomnymi, porzuconymi. To co? Mam przywiązać psa do drzewa i dopiero się nim zajmą? Nie mam do tego serca. Bary to naprawdę wspaniały pies. I chciałabym, przed wyprowadzką, znaleźć mu też dobry dom.
Pani Edyta przeprowadzkę opóźniała, jak tylko mogła. Ale w końcu przeprowadziła się do Szczytna. Bary został w Szymanach. Ma ciepłą budę. Seniorka odwiedzała go tak często, jak tylko mogła. Dokarmiała i zaopatrywała w wodę.
- Ale jest mi już naprawdę coraz ciężej, jeszcze ta zima, która bardzo utrudnia poruszanie się – żali się. - Kocham Barego, ale nie mogą go wziąć ze sobą, nie mogę też zostawić i skazać na cierpienie w te mrozy.
Seniorka o pomoc poprosiła w końcu wójta Sławomira Wojciechowskiego. - Wiem, że pan wójt ma wiele spraw na głowie, ale obiecał mi pomoc – opowiada. - Czekałam, ale trochę to się już przeciąga, dlatego przyszłam z prośbą do „Tygodnika Szczytno”.
Gdy nasz dziennikarz zadzwonił w poniedziałek do wójta znał on sprawę doskonale.
- Oczywiście, że pomożemy pani Edycie, jeszcze dziś pieska zabierzemy z Szyman i trafi on do schroniska w Szczytnie – powiedział i godzinę później tak rzeczywiście się stało. - Nie ukrywam, że nie leży to w naszych obowiązkach, ale są życiowe sytuacje, na które nie możemy patrzeć obojętnie. Podobne sprawy już zdarzały się wcześniej. Każdy przypadek analizujemy indywidualnie i rozpatrujemy, czy rzeczywiście nasza pomoc jest potrzebna. Bo przekazanie pieska do schroniska wiąże się z pokryciem kosztów za jego pobyt – uzasadnia wójt Wojciechowski.
Te słowa potwierdza nam pracownik schroniska dla zwierząt w Szczytnie. - Aby przyjąć psa od pani Edyty musieliśmy mieć zlecenie od gminy Szczytno – tłumaczy. - Wówczas bez problemu takiego psa przyjmiemy. Takie sytuacje już się zdarzały. Mieliśmy kiedyś przypadek, że w Szymanach właściciel psa zginął w wypadku, a jego partnerka nie była w stanie zaopiekować się zwierzęciem. Wówczas też pieskiem, na zlecenie gminy, się zajęliśmy.
Fot. Edyta Imielska pożegnała się z Barym, któremu dalszy byt w schronisku zapewnił wójt Wojciechowski.
Rysiek z Klanu
A mojego komentarza znowu niema. Jak można zostawić swojego przyjaciela. Blok to nie wyrok.
GOść
Bardziej by mu pomógł, gdyby znalazł nowy dom dla tego psa niż do schroniska. TO jakby dziecko zabrać z rodziny do domu dziecka.
Załamana
To jest rozwiązanie problemu? Wysłanie staruszka do schroniska? I jeszcze wójt lansuje się na bohatera. Gratuluję dobrego samopoczucia. Jakby nie można było włożyć minimum wysiłku i znaleźć psiakowi nowy dom.
Gość
Stosunek do zwierząt bardzo dużo mówi o człowieku.