Strach wychodzić na podwórko, bo nie wiadomo, co człowieka spotka – mówi z przerażaniem i smutkiem Marianna Młynarska (77 l.) z Trelkówka. - Wilki podeszły pod sam nasz dom. Uszkodzenia widać nawet na drewnianej bramie. Skąd wiem, że to wilki? Proszę spojrzeć na te rozszarpane owce... podgryzione szyje, pachwiny. Tak atakują.
Pani Marianna hodowlą owiec zajmuje się od 1975 roku.
- Kiedyś było takie przysłowie, że kto ma owce, ma co chce – mówi z błyskiem w oku. - Gdy oddawało się wełnę, to można było dostać gotowe swetry, czy włóczkę, dobrze szedł też eksport jagnięciny. Ale dziś te czasy już minęły. To bardziej hobby niż zarobek. Człowiek zżył się z tymi zwierzętami. Dlatego jeszcze bardziej boli to, co się z nimi stało. Musiały potwornie cierpieć...
Pani Marianna opiekuje się 40 owcami.
- Wilki zagryzły cztery, baranka, kotną owieczkę i dwie starsze sztuki – mówi ze smutkiem. - Nasze pole przy domu wyglądało, jak krwawe pobojowisko. Mnóstwo krwi. Szczątki były porozciągane nawet na ponad 100 metrów. Owce były nadgryzione, zjedzone do połowy, tam walała się przednia noga, gdzie indziej kręgosłup... Kilka innych sztuk w stadzie jest pokaleczonych.
Do zdarzenia doszło najprawdopodobniej w sobotę nad ranem. - Naprawdę nic nie słyszeliśmy – mówi ze smutkiem kobieta. - Gdy wyszłam przed dom to, co zobaczyłam przeraziło mnie. Najgorsze w tym wszystkim jest jeszcze to, że nikt, żadna instytucja nie chce wziąć odpowiedzialności za to. Wilki podeszły tak blisko, mimo że mamy cały teren ogrodzony. Zabiły tuż przy domu. Jakbym sama wyszła i próbowała je odgonić, to nie wiem, jakby mogło się to skończyć. Wilki są pod ochroną, to niech jakaś instytucja państwowa odpowiada za szkody, które wyrządzają. A zostaliśmy ze wszystkim sami. Nikt nie chciał nawet do nas przyjechać w sobotę, odebrać martwych zwierząt...
Padlina czekała na odbiór
W sprawę został zaangażowani zostali wójt oraz lekarz weterynarii. Ten ostatni przyjechał, spisał protokół i zrobił dokumentację zdjęciową.
- Nikt wilków nie widział, więc stuprocentowej pewności nie ma, że to ich atak, ale wszystko wskazuje na to, że to jednak one – mówi Jarosław Tołoczko, lekarz weterynarii. I od razu dodaje, że takie przypadki zdarzają się rzadko, ale coraz częściej. - Półtora miesiąca temu byłem w Dźwiersztynach, gdzie doszło do podobnego zdarzenia.
Po spisaniu protokołu pani Marianna i jej synowie ściągnęli zwierzęta z pola i złożyli na przyczepę.
- W weekend nikt z Bakutilu nie chciał przyjechać, by odebrać padłe sztuki – żali się rolniczka. - Gdyby zostały na polu, zwierzyna by je rozciągnęła. Na przyczepie szybko się z kolei rozkładały, bo na dworze było bardzo ciepło. Zostaliśmy z tym wszystkim sami. Firma po rozszarpane owce przyjechała dopiero we wtorek po południu.
Urzędowa ochrona tylko przy masowych atakach
Czy można ustrzec się przed atakami wilków na inwentarz?
- Nie słyszałem o skutecznej metodzie – mówi doktor Tołoczko. - W przypadku dzików istnieją substancje zapachowe, które się rozpyla.
Wilki są pod ochroną, więc na takie działania odstraszające wymagana jest zgoda Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska – dopowiada Adam Gełdon, leśnik z Nadleśnictwa Spychowo specjalizujący się w zachowaniach wilków. - Dobre ogrodzenie, unikanie wypasu nocnego, pies to podstawa. RDOŚ potrafi wydać zgody na odstraszanie na przykład hukowe, czy poprawę ogrodzenia. Ale każdy przypadek rozpatrywany jest indywidualnie. Zasada jest taka, że jeśli wilki wielokrotnie podchodzą do zabudowań bliżej niż 30 metrów, to sytuacja wymaga uwagi. Ale jeśli jest to jednorazowa akcja polowania na inwentarz, co się się zdarzyć, niestety, może, to niepokoju nie ma. W diecie wilków ataki na inwentarz to niespełna 2 procent – uspokaja leśnik.
Człowiek człowiekowi... wilkiem?
Pani Marianna owcami zajmuje się już niemal 50 lat i do tej pory nigdy wcześniej nie spotkała się z takim atakiem wilków.
- Najgorsze jest to, że nikt za to nie chce odpowiedzieć: za nasze straty i za to, że wilki podeszły tak blisko naszego domu – mówi pani Marianna. - Naprawdę wzbudziło to we mnie strach. Wiem od wójta, że mogę starać się o odszkodowanie od RDOŚ, ale tu już nie chodzi tylko o pieniądze, a o bezpieczeństwo nasze i naszych zwierząt. Czy ktoś nam pomoże?
Pani Marianna przyznaje, że teraz jeszcze czujniej dogląda swoich owiec. Wieczorem zaganiane są do obory.
- Czy to coś da? Tego nie wiem – mówi. - Ale muszę je uratować. One są tak samo jak i ja przerażone, stały się bardzo nieufne... Dziwię się, że starostwo, wojewoda, urzędy, myśliwi pozastawiają nas - rolników w takich sytuacjach samym sobie. Każdy odpycha to od siebie. Ciekawa jestem, kto odpowie, gdy wilk zagryzie człowieka, pewnie też każdy będzie wtedy zrzucał odpowiedzialności na kogoś innego. Dziwne to nasze państwo. Najlepiej urzędnikom wychodzi udawanie, że problemu nie widać, że go nie ma... A on niestety jest. Proszę popatrzeć tylko na te zdjęcia. Jak te zwierzęta musiały cierpieć...
Prawda jest taka, wodociąg musi byc wzmocniony tak aby Natura Mazur - gigantyczny hotel ktory ma gigantyczne zapotrzebowanie na wode niezwlocznie przestał czerpac wode z jeziora na potrzeby biznesu. Ilosci wody które sa tam potrzebne na wszystkie baseny, jacuzzi, prysznice i kąpiele sa niepliczalne i czerpane z studni głębinowej zasilanej wodami jezior. Problem wysychania jeziora nie bez przyczyny nasilił sie wraz z pojawieniem sie tego hotelu. Zmiana klimatu oczywiscie odciska pietno ale przede wszystkim biznesy eksploatują jezioro w największej mierze. Najpierw potrzebny jest silny wodociag i obowiazkowe podlaczenie biznesów a potem domków letniskowych. Wtedy bedzie można narzucić obowiązek podlaczenia sie do wodociągu kazdego z mieszkańców. Bedzie to napewno pierwszy najwazniejszy krok w kierunku uratowania tego pieknego jeziora.
Agata Penell
2025-05-04 14:43:25
Pani Aniu, prawda wcześniej czy później wyjdzie. Firma upadnie, pan Greczycho zniknie, tak szybko jak się pojawił, a Wójt zostanie z ręką w nocniku razem z radnymi.Powodzenia
romek
2025-05-03 15:45:48
A nie można założyć zrzutki??
Tutejsza
2025-05-03 14:38:05
Było jeszcze hasło \"Program Partii programem narodu\". A czemu orkiestra \"lempkowska\" a nie \"lenpolowska\"?
Tutejsza
2025-05-03 14:36:31
Ciekawe, ktoś na ten barak w centrum wydał pozwolenie. A może to budynek tymczasowy?
Gość
2025-05-03 12:59:05
Ale nic nuda, nawet zwykłej potancowki miejskiej nie ma
Boluś
2025-05-03 12:52:14
Było Niech się święci 1-Maja
Gabi
2025-05-03 12:52:00
Budynek siedziby burmistrza Miasta szczytno oraz powiatu szczycieńskiego: instytucja w której w dużej mierze brak należytej kultury osobistej oraz niezależności politycznej. Niestety, ale od pewnego czasu jest to nagminnie zauważalne i nie ma tej Polski uśmiechniętej i czysto krystalicznej mowy. Zastanawiam się tylko jak długo burmistrz będzie jeszcze pudrował stołek na tym urzędzie. Lycka do med allt, vi ses!
Podróżnik
2025-05-03 11:56:43
Co za chore prawo. Człowiek na swojej działce za swoje pieniądze powinien mieć prawo budować co mu się podoba. Powodzenia Panie Krzysztofie
Marek M
2025-05-03 09:55:00
Czyli kierowca sam się zatrzymał skoro dachował.
No i ……
2025-05-03 07:25:53