Poniedziałek, 4 Sierpień
Imieniny: Augustyna, Kamelii, Lidii -

Reklama


Reklama

Nie oceniajcie. Nie wiecie, co się wydarzyło”. Klaudia i Mariusz opowiadają o stracie synka


Był wtorek, 15 lipca. Dzień jak każdy. Mleko na dobranoc, łóżeczko, ostatni uśmiech. Kilka minut później – cisza. Taka, której nic już nie wypełni. Igorek miał półtora roku. Był czwartym, najmłodszym dzieckiem w rodzinie. Zmarł nagle w domu rodziców w Świętajnie. Trwają czynności wyjaśniające przyczynę śmierci. Wszystko wskazuje, że doszło do nieszczęśliwego wypadku – chłopiec mógł się zakrztusić. Rodzice półtorarocznego Igorka opowiadają o tragedii, która rozdarła ich świat.



Rodzice nie potrafią pogodzić się z tą stratą. Ale równie trudno jest im zaakceptować to, co zaczęło dziać się po tragedii – nieprawdziwe komentarze, osądy, insynuacje. – Prosimy: uszanujcie nasz ból. Przestańcie opowiadać, co rzekomo „wiecie” – mówią Klaudia i Mariusz.

Igorek był pogodnym, spokojnym dzieckiem. Zawsze uśmiechnięty.


Reklama

– Kilka dni wcześniej zachorował – wspomina mama, Klaudia. – Miał gorączkę, ciężki, rzężący oddech, duszący kaszel. Poszłam z nim do przychodni. Pani doktor osłuchała go, przepisała antybiotyk. Powiedziała, że to zwykłe przeziębienie i mamy przyjść na kontrolę. Nie zdążyliśmy...

Rodzice uważnie obserwowali synka. Poza kaszlem i osłabieniem nie działo się nic niepokojącego... szczegóły tego dramatu i apel rodziców w papierowym wydaniu "Tygodnika Szczytno".

Reklama



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama