Wtorek, 22 Lipiec
Imieniny: Danieli, Wawrzyńca, Wiktora -

Reklama


Reklama

„Fałszywa legitymacja, prawdziwa legenda”. Tadeusz Dymerski świętował 50 lat na macie


Zaczął od podrobionej daty urodzenia, dziś jest ikoną judo i mentorem pokoleń. Shihan Tadeusz Dymerski ze Szczytna świętuje 50-lecie kariery trenerskiej. Przez pół wieku wychował mistrzów, ale – jak mówi – jego największym sukcesem są ludzie, którzy dzięki judo nauczyli się życia. Wzruszający jubileusz stał się hołdem dla człowieka, który nigdy nie przestał walczyć – nie tylko na macie.



– Trenerze, dziękujemy – powiedział burmistrz Stefan Ochman, wręczając gratulacje Tadeuszowi Dymerskiemu. – Za lata pracy, za pasję, za pokolenia wychowanków, których pan ukształtował nie tylko jako sportowców, ale przede wszystkim jako ludzi.

 

Spotkanie w ratuszu miało wyjątkowy charakter. Burmistrz Szczytna zaprosił Tadeusza Dymerskiego z okazji jubileuszu 50-lecia jego pracy trenerskiej. Towarzyszyli mu przedstawiciele środowiska sportowego i akademickiego, w tym Komendant-Rektor WSPol insp. dr Agata Malasińska-Nagórny. Była to chwila nie tylko oficjalna – przede wszystkim pełna emocji, wspomnień i wdzięczności.

A okazja była podwójna. Już 18 lipca Tadeusz Dymerski skończy 75 lat.

 

 

Dzień później (piątek, 5 lipca) Shihan Tadeusz Dymerski (6 DAN) zorganizował imprezę jubileuszową dla swoich przyjaciół i byłych zawodników. Wzięli w nim udział między innymi Marek Lech 2 DAN (wielokrotny mistrz Polski w judo), Shihan Radosław Laskowski 7 DAN judo prof AWFiS w Gdańsku i oczywiście Shihan Piotr Zembrzuski (6 dan w karate kyokushin). Były rozmowy, gratulacje, wspomnienia i... patrzenie w przyszłość.

 

Z „dopracowaną” legitymacją na pierwsze treningi

Tadeusz Dymerski urodził się w 1950 roku w Szczytnie. Wychowany w sportowym duchu przez ojca – wileńskiego ułana i lekkoatletę – szybko złapał sportowego bakcyla. Miał 12 lat, gdy pojawił się na treningu sekcji judo „Podchorążaka”. Regulamin mówił jasno: przyjmowano dopiero 14-latków. Młody Tadeusz... poprawił datę w legitymacji.

– Później się przyznałem – wspomina. – Trener Nowakowski darował mi ten wybryk. Powiedział, że z takim uporem i tak nie dałbym za wygraną – śmieje się trener Dymerski.

 

I miał rację. Od tamtego momentu życie Dymerskiego stało się nierozerwalnie związane z matą.


Reklama

 

Zawodnik z charakterem

Na początku lat 70. był już liczącym się zawodnikiem. W 1969 roku wystartował w ogólnopolskiej spartakiadzie młodzieży we Wrocławiu. Trzy lata później wygrał otwarte mistrzostwa Warszawy. W 1975 roku zdobył złoto drużynowo i brąz indywidualnie na akademickich mistrzostwach Polski jako reprezentant AZS Gdańsk.

 

Był dobry. Ale – jak sam przyznaje – nie miał w sobie „tego pazura”, który tworzy mistrzów. Za to świetnie czuł się w roli nauczyciela.

 

Trener z powołania

Studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku zakończył z tytułem trenera judo. Wrócił do rodzinnego miasta i w 1975 roku rozpoczął pracę w Wyższej Szkole Oficerskiej MO (dzisiejszej Akademii Policji) oraz w klubie Gwardia Szczytno. Od tamtej pory nie przestaje trenować młodzieży – mimo że od 2010 roku jest formalnie na emeryturze.

 

Służbę w Policji rozpoczął w 1977 roku. Prowadził zajęcia z wychowania fizycznego, taktyki i technik interwencji. Jednocześnie pełnił funkcję trenera reprezentacji polskiej Policji – zarówno męskiej, jak i kobiecej. Jego podopieczni zdobywali medale mistrzostw Europy, świata i brali udział w igrzyskach olimpijskich.

 

Trener, mistrz, autorytet

Nie sposób policzyć, ilu młodych ludzi przeszło przez ręce trenera Dymerskiego. Setki? Tysiące? Wielu zostało przy sporcie – jako zawodnicy, trenerzy, wykładowcy.

 

Najbardziej znani to: Radosław Laskowski, Waldemar Bączek, Krzysztof Woźniak, Michał Dymerski, Krzysztof Lejmanowicz, Dorota Kondraciuk, Gabriela Kaczyńska, Monika Kowalska, Joanna Majdan, Bogusława Olechnowicz. Kilkoro z nich zostało w judo na zawsze, jak choćby Radosław Laskowski, dziś ceniony profesor Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku, a w przeszłości trener kadry olimpijskiej. Syn Michał podążył śladami ojca i dziś wspiera go jako trener w gwardyjskiej sekcji judo, zawodowo – również jak tata – trenując studentów WSPol.

Reklama

 

Podopieczni zdobyli ok. 50 medali w mistrzostwach Polski i setki w zawodach resortowych. A przecież nie tylko o medale tu chodzi.

 

– Judo to więcej niż sport – mówi Dymerski. – To szkoła charakteru. Uczy przegrywać z klasą i wygrywać z pokorą.

 

Nie tylko uczy – wciąż walczy

Trener Dymerski nie spoczywa na laurach. Mimo wieku wciąż trenuje i... startuje. W 2015 roku zdobył złoto na Mistrzostwach Świata Weteranów w Amsterdamie. Trzy lata później został mistrzem Europy Masters w Szkocji. Posiada mistrzowski stopień 6 dan – rzadkość w Polsce.

 

– Dzieciaki często pytają: „Trenerze, a pan jeszcze ćwiczy?”. Ćwiczę. A jak!

 

Uhonorowany, ale skromny

Został odznaczony m.in. Złotym Medalem za Długoletnią Służbę, Złotą Odznaką Honorową „Zasłużony dla Warmii i Mazur” oraz medalem Polskiego Związku Judo „Za zasługi dla polskiego judo”. Ale dla niego najważniejsze są nie ordery, tylko ludzie.

– Jeśli ktoś po latach mówi, że judo nauczyło go życia – to jest mój medal.

 

Jubileusz z przesłaniem

Jubileusz 50-lecia pracy trenerskiej i 75. urodziny to moment, w którym wielu patrzy za siebie.

Dymerski patrzy... na salę treningową.

– Mam jeszcze wiele do zrobienia. Jak długo zdrowie pozwoli – będę uczył. Bo jeśli coś robisz całe życie, to nie jest to praca. To powołanie.

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama