Czwartek, 21 Listopad
Imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka -

Reklama


Reklama

Odwołanie sołtysa Olszewek, czy nadmierna aktywność jest szkodliwa?


Sobotnie zebranie mieszkańców wsi zaowocowało odwołaniem z funkcji sołtysa Artura Święcickiego. - Uważam, że odbyło się to z naruszeniem zasad – mówi odwołany. - Złożyłem w tej sprawie protest do wojewody. Nie ubiegałem się o funkcję, ale skoro zostałem wybrany, to starałem się robić jak najwięcej. Widocznie jednak gminie nie są potrzebni tacy, co się starają, ale tacy, co się zgadzają... - komentuje były sołtys.


  • Data:

Zarzutów co do procedur (i nie tylko) pan Artur ma sporo, ale koncentruje się na dwóch – jego zdaniem – najważniejszych. Pierwsze to zastrzeżenia, jakie – podobno – co do jego osoby i sprawowania funkcji złożyli mieszkańcy żądając nowych wyborów. - Poprosiłem w Urzędzie Gminy o udostępnienie mi tego wniosku, abym mógł zapoznać się ze stawianymi mi zarzutami i się do nich odnieść podczas zebrania. Prośbę złożyłem na piśmie, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Wniosku do wglądu – też nie – mówi.

 

Nieważny statut

 

Kolejny problem ma charakter zdrowotny. Krótko przed zaplanowanym zebraniem sołtys się rozchorował. Podpierając się posiadanym zwolnieniem lekarskim złożył kolejny wniosek – tym razem o przesunięcie w czasie terminu wiejskiego zebrania tak, by wyzdrowiawszy mógł w nim uczestniczyć.

To także nie zostało uwzględnione, mimo że w statucie sołectwa zostało wyraźnie zapisane, iż „odwołanie może nastąpić po uprzednim wysłuchaniu wyjaśnień osób, których to odwołanie dotyczy”.


- Zebranie się jednak odbyło pod moją nieobecność. Opowiadano mi później, że radny z naszej wsi Dariusz Pióro stwierdził, że gdybym chciał, to bym przyszedł na spotkanie mimo choroby – denerwuje się odwołany sołtys.

- I, podobno, twierdził, że wszystko to, co dla wsi i we wsi udało się ostatnio zrobić, to jego zasługa, co jest absolutną bzdurą. Byłem na każdej sesji Rady Gminy i ani razu nie słyszałem, by radny w jakiejkolwiek sprawie zabrał głos. Jedyne, co robił, to podnoszenie ręki do głosowania we właściwych momentach.

 


Został sołtysem, bo ktoś musiał


Reklama

 

Artur Święcki został sołtysem wsi Olszewki we wrześniu 2016 roku. Jest już, a właściwie był, trzecim sołtysem w tej kadencji. Jego poprzedniczki po kolei rezygnowały z funkcji.

- Nie starałem się o ten „zaszczyt”. Podczas spotkania mnie namówiono, a wśród osób, które mnie zachęcały, był nawet wspomniany radny. Nie byłem mocno zainteresowany, ale wtedy mówiono, ze jeśli nie dokonamy wyboru sołtysa własnej wsi, to sołectwa zostaną połączone, Olszewki miałyby podlegać pod Stankowo. I dlatego się zgodziłem, bo jakbyśmy nie mieli we wsi żadnej swojej reprezentacji, to już pewnie nic by u nas nie było robione.

 


Zdaniem Artura Święcickiego: jak się powiedziało „A”, to trzeba już i cały alfabet. Skoro więc zgodził się zostać sołtysem i go wybrano, starał się możliwie dobrze i aktywnie pełnić tę funkcję. - Jak wspomniałem, byłem na każdej sesji, składałem wnioski, planowałem wydatki z funduszu sołeckiego, w terminie rozliczałem podatki. Rozpocząłem remont świetlicy wiejskiej z funduszu sołeckiego, bo ten obiekt był, i właściwie wciąż jest, w fatalnym stanie. Ten remont wciąż trwa.

 

Co prawda, fundusz miał pokryć tylko częściowo koszty remontu, ale gmina zdecydowała, że mamy cały fundusz przeznaczyć na ten cel. Co było robić? Mieszkańcy się zebrali, zgodzili... I tak już remont trwa prawie dwa lata, końca nie widać, chociaż pewnie przed wyborami nagle znajdą się na to i gminne pieniądze i świetlica nagle będzie gotowa – komentuje. - Teraz to jeszcze pobojowisko i nie mam pojęcia, jak w takich warunkach można było zrobić zebranie mieszkańców.

 

Nadmierna aktywność jest szkodliwa

 

W jego osobistym przekonaniu, zarówno petycja mieszkańców, jak i samo zebranie oraz odwołanie go z funkcji – było odgórnie moderowane.
- Chyba jako jedyny spośród sołtysów nie tylko przysłuchiwałem się sesjom, ale byłem na nich aktywny. Zgłaszałem sporo różnych wniosków, jak choćby o podwyżkę naszych diet, zadawałem też sporo niewygodnych pytań. Na przykład domagałem się uporządkowania placu zabaw dla dzieci, bo jest w fatalnym stanie. Ten plac – to temat sam w sobie. Przylega do szkoły, którą oddano na mieszkania i ci, co ją zasiedlili wykorzystują plac na skład drewna, które tam jest cięte i rąbane, trzymane są psy. Szczekają na obcych, dzieci się boją... To plac remontowy, bo niektórzy tam wjeżdżają, żeby sobie samochody naprawiać... - opowiada Artur Święcicki.

Reklama

 

W imię prawa

 

Poruszane przez byłego sołtysa kwestie można by mnożyć. Pan Artur wskazuje na wiele elementów, w przypadku których występują znaczne rozbieżności pomiędzy tym, co jest, a co i jak być powinno. - Teraz wygląda na to, że nie warto się o coś starać. Ale taką mam naturę, że jak się już zgodziłem, jak już podjąłem się pełnić tę funkcję, to starałem się ją faktycznie pełnić, by wieś i mieszkańcy mieli z tego korzyść. I nie oczekiwałem niczego ponad to, co powinno być robione, jak choćby porządkowanie placu, czy wymalowanie przystanku, czy zamontowanie kilku lamp przy drodze, którą poruszają się dzieci w drodze do szkoły – wylicza. - Nie wiem, jak to się skończy. Nie jestem pewien, czy mi nadal zależy na tej funkcji. Złożyłem zażalenie do wojewody dla zasady. Bo nie mogę przymykać oka na działania samorządu, które w mojej ocenie są niezgodne z prawem.
 

Próbowaliśmy się skontaktować z wójt Szydlik, by wyjaśnić poruszone przez byłego sołtysa kwestie, ale nieskutecznie. - To nic nowego – komentuje Artur Święcicki. - Tam tak jest. Łatwiej się chyba dodzwonić do Putina niż do naszej wójt.

 

 


Komentarze do artykułu

MIESZKANIEC

Byłem na zebraniu,na którym został wybrany uwielbiany przez mieszkańców super sołtys... było ok 18 osób,z czego 2 były przeciw.A święcicki sam zgłosił swoją kandydaturę!!!!

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama