Dziś odwiedziłem mojego kolegę po fachu – pastora baptystycznego pracującego od lat w Katowicach. Odżyły wspomnienia wspólnych przeżyć sprzed lat, a także pracy jego ojca - również wieloletniego pastora, który należał w przeszłości do liderów powojennego Kościoła Baptystycznego w Polsce.
Ten pastor- senior nie żyje już od kilku lat, a ja pamiętam jego poczucie humoru i dystans do siebie, który pozwolił mu dożyć sędziwych lat. Miałem przywilej uczestniczyć w uroczystości jubileuszowej 70-lecia jego urodzin, a było to w 1999 roku, choć pierwszy raz zobaczyłem go na własne oczy, kiedy przyjechał do mojego rodzinnego zboru baptystycznego w Chełmie i przez kilka wieczorów głosił nam Słowo Boże. Poza tym zagrał nam na gitarze i nauczył nowej pieśni chrześcijańskiej, co w latach 60. ubiegłego wieku było swoistym ewenementem.
Należał do grona cenionych ewangelistów, czyli kaznodziejów Słowa Bożego, którzy mieli dar przekazywania prawd Bożych ludziom poszukującym prawdy i relacji z Bogiem. Dziś jego syn, również pastor, pokazał mi niewielką kartkę z zapisanym drobnymi literami konspektem jednego z kazań swojego ojca wraz z adnotacjami miejsc, w których on to kazanie głosił. A czynił to przez całe dekady. Ilu ludzi doprowadził do Boga, ilu wierzących pocieszył, jak wielu ostrzegł przed konsekwencjami życia bez Boga? Trudno powiedzieć. Bo tak to już jest w naszym pastorskim życiu, że owoce naszej kaznodziejskiej i duszpasterskiej pracy będziemy mogli oglądać dopiero w wieczności.
Dziś też mój przyjaciel w służbie kościelnej skorzystał z okazji, by zaprosić mnie do nagrania kazania na Dzień Zesłania Ducha Świętego, który będziemy obchodzić w ostatnią niedzielę maja i to nagranie ukaże się na stronie zboru katowickiego kościoła baptystycznego. To był dla mnie przywilej głosić Słowo Boże, które pójdzie w „internetowy eter” i zapewne dotrze do wielu ludzi. Jaki będzie tego skutek i jaki będzie owoc duchowy tego kazania? Tylko Pan Bóg to wie.
A tak przy okazji tego święta, które jest przed nami, pewnie pamiętamy, że w Dzień Zielonych Świąt apostoł Piotr - natchniony przez Ducha Świętego – wygłosił płomienne kazanie i 3 tysiące osób nawróciło się do Jezusa, uznając go za Mesjasza i osobistego Zbawiciela (Dz. Ap. 2,41). Dziś natomiast, używając hiperboli, trzeba wygłosić trzy tysiące kazań, aby w końcu jeden człowiek się nawrócił. Takie czasy i tacy ludzie…
Czasem więc nachodzi nas, pastorów, pytanie o sens naszej żmudnej pracy nad ludźmi i ich duchowością. Czy biorą sobie do serca to, co głosimy im ze Słowa Bożego? Jakie to ma dla nich znaczenie i wartość? Może dzisiaj, w obliczu pandemii, ludzie trochę chętniej i uważniej słuchają tego, co Pan Bóg ma im do powiedzenia, ale obostrzenia wciąż nie pozwalają nam wszystkim spotykać się w kościele na nabożeństwach. Nie potrafię więc obiektywnie ocenić, czy dzisiaj i jutro ludzie będą bardziej otwarci na głoszone im prawdy Boże, niż to było dotychczas. Tak chciałoby się widzieć więcej i więcej owoców naszej duszpasterskiej pracy.
Gdy tak sobie rozmyślałem nad służbą kościelną naszych poprzedników oraz naszą dzisiaj, podeszła do mnie kobieta w moim mniej więcej wieku, która jest od lat członkinią katowickiej wspólnoty baptystów. Ku mojemu miłemu zresztą zaskoczeniu powiedziała do mnie tak: Miło mi spotkać pastora po latach. Pamiętam bowiem, jak w 1983 roku był pastor na ewangelizacji w naszym katowickim zborze i po jednym z kazań, które wtedy wygłosiłeś, nawróciłam się do Boga. Jakież to było miłe i budujące dla mnie i dla jej pastora, a mojego przyjaciela. Obaj byliśmy wzruszeni tym przykładem, że głoszone Słowo Boże nie wraca do Boga puste, lecz wykonuje swoją pracę i działa na rzecz zbawienia tych, którzy tego zbawienia pragną i poszukują łaski pojednania z Bogiem.
To przypomniało mi inny fakt sprzed lat, kiedy byłem gościem i przemawiałem w innym zborze baptystycznym w Polsce. Po skończonym nabożeństwie podszedł do mnie młody człowiek i powiedział mi coś takiego: Miło mi wreszcie spotkać pastora osobiście, bo dotychczas słyszałem pastora głos w czasie radiowych nabożeństw naszego Kościoła. Pamiętam szczególnie kazanie z lipca tego roku. I tu podał mi temat tego kazania i jego główne przesłanie, po czym dodał: I właśnie ja po tym kazaniu powierzyłem swoje życie Bogu. Nawróciłem się – dziękuję pastorowi za głoszone wtedy Słowo Boże, dzięki któremu doznałem Bożej łaski przebaczenia grzechów i zbawienia.
Warto więc trudzić się dla dobra duchowego innych. To jest nasze powołanie, które winniśmy wykonywać z pasją, umiłowaniem Boga i ogromnym szacunkiem do Jego Słowa, które ma moc przekonać, przeobrazić ludzkie życie i nadać mu wieczną wartość. Dlatego zawsze dziękuję za wszystkich słuchaczy moich kazań – tych w kościele, jak również tych, którzy słuchają ich w Internecie.
Miałem taki przywilej, głosząc ewangelię w ostatnią niedzielę w zborze warszawskim. Tę samą radość czułem, nagrywając dziś kazanie w Katowicach i z taką samą radością będę służył moim braciom i siostrom w naszym Zborze w Szczytnie w najbliższą niedzielę. Oby było jak najwięcej duchowych owoców i błogosławionych skutków tej służby w życiu moich słuchaczy, ale najbardziej zależy mi na tym, by moja praca i głoszenie Dobrej Nowiny przyniosły chwałę Bogu i Jezusowi – mojemu Panu i Zbawicielowi!
pastor Andrzej Seweryn
(andrzej.seweryn@gmail.com)
Szanowna Redakcjo! Mieszkańcy Gminy Dźwierzuty, wspierający uczciwość aktualnego wójta, pana Dariusza Tymińskiego, pragną poznać imiona i nazwiska osób i merytoryczną podstawę ich rzekomego niezadowolenia. Powyższy artykuł wykazał jedynie daleko idące szykany, a to już podlega pod paragraf. Pan Tymiński piastuje stanowisko wójta, więc jest osobą publiczną. Zostało naruszone jego dobro osobowe uczciwego człowieka. Czekamy na dalszy ciąg dywagacji.
Wiesława Kowalewska
2024-11-23 13:26:27
Jak wielu ojców ma ten sukces????
Tytus
2024-11-23 09:07:21
Czyżby Wójt zaczął zrywać się z paska?
Mieszkaniec
2024-11-22 20:35:39
Przecież to proste zatrzymać się rozejrzeć i przejechać nie zatrzymasz się to cię zdmuchnie z torów a jak są światła to jest super i pewno jest znak stop który większość olewa
Wąski
2024-11-22 19:52:26
I to się liczy, przynajmniej część młodych zostanie
Gość
2024-11-22 14:48:55
Poza tym dobre drogi dają impuls do rozwoju miast.
Gabi
2024-11-22 14:45:17
Art. 261 Dz. U Prawo wodne obowiązujące w Polsce. Wszystkie grunty wodne morza, rzek, jezior stanowią własność Skarbu Państwa, a w tym pas służebności publicznej obowiązuje od lat x do dzisiaj. Posunięcie bardzo sprytne, lecz niezbyt kulturalne i inteligentne. Zapewne amator dzikiego połowu ryb... nie na wędkę.
Wiesława Kowalewska
2024-11-21 11:35:56
Wydaję mi się, że,,ślizganie,, będzie frajdą dla dzieciaków w tak nie zapomnianej do końca ich życia atmosferze świąt.Oczywiście miasto musi odpowiednio lodowisko udekorować.
Warchol
2024-11-20 13:46:48
Ciekawe , co powiecie , gdy za kilka lat subwencje ekologiczne traktowane obecnie jako \"marchewka\" zostaną obcięte ,lub wycofane z uwagi na biedę budżetową.?
Andrzej
2024-11-20 10:35:58
Mam pewną wątpliwość. Otóż jak dotrzymują słowa politycy wszystkich opcji już wiemy. Czy ktoś bierze pod uwagę fakt ,że przy obecnej mizerii Budżetu, a przyszłość może być jeszcze czarniejsza , subwencja ekologiczna zostanie okrojona lub zlikwidowana.? A Park zostanie ,ze wszystkimi tego konsekwencjami. Następni politycy powiedzą: Sorry- to nie ja obiecywałem. Sam jestem leśnikiem i leży mi na sercu ochrona przyrody, ale jestem przeciwny , aby ludzie z Warszawy z 7-go piętra w bloku \"urządzali\" życie tubylcom -czasem wbrew ich woli. Podejście obecnego kierownictwa Ministerstwa Klimatu nie wskazuje na analizę przyszłych skutków swoich planów. Przepraszam za porównanie ,ale najbardziej mi się to kojarzy z \"Rewolucją kulturalną \"w Chinach. Co z tego wyszło ,ludzie interesujący się historią i polityką wiedzą. Pozdrawiam.
Andrzej
2024-11-20 10:26:15